Salomon Culpepper to odliczający ostatnie dni do emerytury dowódca straży księcia Domicjana, władcy Paragusy. Niemłody, ale wciąż wprawny w boju mężczyzna ma poważanie wśród ludu i wszystko wskazuje na to, że nic nie stanie mu już na drodze do zasłużonego odpoczynku. I wtedy pojawia się jego siostrzeniec, mający konszachty z podejrzanymi sekciarzami dybiącymi na życie jego szefa. W wyniku splotu nieszczęśliwych zdarzeń obaj panowie muszą uciekać ze swego miasta i jakoś przetrwać w świecie, gdzie oprócz klasycznych zagrożeń, czyhają te z innego świata.
Świat przedstawiony to realia mniej więcej epoki oświecenia, nie takiej jednak, jaką znamy. Magiczne stwory, przemienieni ludzie i inne dziwy sprawiają, że codzienność wydaje się egzotyczna, ale to tylko pozory. Pod płaszczykiem czarów-marów kryje się podła rzeczywistość. Miejskie gangi, groźne bestie łupiące dobytek, mroczne sekty odbierające dusze i ta bezlitosna łatwość utraty życia w mało czarodziejski sposób. Wszystko to zachęca do eksploracji tego uniwersum, ale tu pojawia się mały zgrzyt.
Całość ma potencjał na dużą dłuższą i bardziej kwiecistą opowieść. Macan zachowuje się trochę jak przewodnik po wernisażu, który jak najszybciej chce pozbyć się zwiedzających. Ukazuje pewne elementy świata kuszące swą soczystością, po czym pcha akcję dalej. Fakt, nie ma w niej niedociągnięć i uchybień, ale brak stosownego rozwinięcia. Teoretycznie jest przedstawiona geneza magii, a i obaj bohaterowie nie są papierowi, ale wokół nich jest tyle elementów, które chciałoby się zgłębić, że rozmiar tej opowieści aż boli.
Ciekawa sprawa jest natomiast z rysunkami. Gdyby ktoś podetknął mi pod nos niniejszy album i kazał odgadnąć nazwisko ilustratora, bez wahania powiedziałbym, że to Richard Corben. Dysproporcje sylwetek, mimika twarzy i wszystko inne są tak bardzo dla niego charakterystyczne, że nawet nie rozważałbym alternatywy. A tu niespodzianka, bo to Igor Kordey. Ten, którego prace podziwiać mogliśmy w New X-Men, lecz w tamtym czasie styl autora był nieco inny. Plagiacik? Skądże! Artysta ma prawo do ewolucji i czasem doprowadza ona do punktu, w którym inny artysta już rezyduje…
Colt & Pepper to komiks łączący awanturę powieści płaszcza i szpady z weird fantasy. Taka mikstura jest ciekawa, ale w tym formacie niewystarczająca. Darko Macan nawrzucał do tygla wiele, ale nie zauważył, że zabrakło mu miejsca i czasu, by wszystko ładnie się zaprezentowało. W efekcie Colt & Pepper to komiks interesujący, ale nie tak, jak mógłby być. Zakończenie pozostawia uchyloną furtkę pod dalsze wydarzenia, ale na razie nic tego nie zapowiada. A szkoda, bo moglibyśmy dostać fantasy w dobrym stylu, do tego z rysunkami Corb… Kordey’a. Jeśli jednak szukacie „tylko” dobrego fantasy, to nie słuchajcie moich narzekań i sięgajcie po ten album.
Tytuł oryginalny: Colt & Pepper, volumes 1&2
Scenariusz: Darko Macan
Rysunki: Igor Kordey
Tłumaczenie: Paweł Łapiński
Wydawca: Lost In Time 2023
Liczba stron: 112
Ocena: 70/100