Gry komputerowe i komiksy zawsze stały dość blisko siebie. Światy te często się przenikają, powstają komiksy z serii Street Fighter czy Silent Hill, a gry o Spider-Manie czy Batmanie znakomicie się sprzedają. Nic więc dziwnego, że ktoś „wyczuł piniądz” i postanowił połączyć jedną z najpopularniejszych produkcji Free To Play z jednym z najbardziej rozpoznawalnych superbohaterów na świecie. W komiksie stworzonym przez Christosa Gage’a (Amazing Spider-Man) i konsultowanym przez Donalda Mustarda, dyrektora kreatywnego Epic Games, odpowiedzialnego za globalny sukces Fortnite’a, Mroczny Rycerz trafia do świata rządzącego się prawami z gry komputerowej.
Twórcy sprytnie zaadaptowali mechanizmy z gry na komiks. Batman zostaje wciągnięty do świata Fortnite przez tajemniczą szczelinę, która nagle pojawia się na niebie Gotham. Nie pamięta kim jest ani jak się tu znalazł, nie może też mówić. Co więcej, funkcjonuje w zapętlonym cyklu, w wyniku którego raz po raz odradza się w tym samym miejscu. Umysł wielkiego detektywa podpowiada mu jednak, jak zostawić sobie wskazówki potrzebne do rozwiązania zagadki. Co więcej, inne postacie ze świata DC również znalazły się w ten samej sytuacji – mowa o Catwoman i Deathstroke’u.
W Batman Fortnite – Punkt zerowy spotkamy też oczywiście postacie z gry, takie jak Najeźdźca-Renegatka, Paluch Rybny czy Bandolierka. Jeśli Wam też nic one nie mówią, to nie martwcie się – widocznie należycie do tej grupy ludzi, którzy opierają się forsowanym trendom. Nie oceniam, czy to dobre czy źle – po prostu tak jest. Komiks ten skierowany jest zresztą wyraźnie do fanów gry, na co dowodem jest prezent w postaci specjalnego bonusowego jednorazowego kodu odblokowującego w grze siedem cyfrowych przedmiotów związanych ze światem DC – strój Harley Quinn – Rebirth, strój Opancerzony Batman – Zero, lotnię Batman – Zero, kilof Szpon z kotwiczką Catwoman, lotnię Niszczyciel Deathstroke’a, plecak Zemsta Harley Quinn i kilof Topór-batarang.
A jak Batman Fortnite – Punkt zerowy odbiorą miłośnicy komiksów? Jeśli nie będą szukać żadnej głębi, a po opowieści superbohaterskie sięgają głównie ze względu na akcje i walory wizualne, ten crossover ma szansę im się spodobać, głównie ze sprawą rysunków Reilly’ego Browna i Christiana Duce’a oraz palety kolorów Johna Kalisza kojarzącej się ze słynną grą. To typowa naparzanka, gdzie akcja brnie do przodu, dialogi ograniczone są do niezbędnego minimum, a historia i tak nie ma wiele sensu.
Mnie Batman Fortnite – Punkt zerowy ani ziębi ani grzeje – ot przyjemna szybka lektura na raz, którą zapomina się od razu po odłożeniu na półkę. Jestem jednak pewien, że fanów gry będących jednocześnie miłośnikami komiksów czy samej postaci Batmana jest na tyle wielu, że Egmont będzie zadowolony z wyników sprzedaży. Pewnie w przyszłości doczekamy się kolejnych albumów tego typu – w USA również były sprzedażowym hitem, szczególnie biorąc pod uwagę prezent w postaci kodu. To jednak wyłącznie powód do radości – być może dzięki takim przedsięwzięciom wydawcy zarobią na wydanie mniej rentownych, ale bezapelacyjnie lepszych komiksów?
Tytuł oryginalny: Batman/Fortnite – Zero Point
Scenariusz: Christos Gage, Donald Mustard
Rysunki: Reilly Brown, Christian Duce
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2021
Liczba stron: 156
Ocena: 65/100