Batman/Catwoman – recenzja komiksu

Run Batmana pióra Toma Kinga nie był tak spektakularnym sukcesem, jakim mógłby być. Ile w tym ingerencji wydawcy, a ile winy autora? Sadząc po tym,  jakie dzieła wychodzą spod jego pióra, można śmiało założyć, że gdyby DC dało Kingowi więcej swobody, cała sprawa ślubu z Catwoman potoczyłaby się zupełnie inaczej. Obecnie dostajemy kolejne nic niewnoszące historie z jego udziałem, a niedawna absurdalna wojenka między niegdysiejszą parą kochanków nie wróży najlepiej. Ale jest album Batman/Catwoman – specyficzna alternatywa do nie tak odległych wydarzeń z życiorysu nietoperzo-kociego duetu.

Strona komiksu Batman/Catwoman

Batman i Catwoman są razem. Sęk w tym, że będąc tym, kim są, nie mogą liczyć na spokojne życie. Z cienia znów wyłazi Joker i byłaby to klasyczna potyczka z klaunem, gdyby ten nie wszedł w drogę dawnej miłości Wayne’a. Jej syn ginie, a ona żądna jest zemsty i ma środki, by ją realizować. Równolegle Tom King prowadzi historie z przeszłości i przyszłości, gdzie w obu przypadkach na pierwszy plan, równie mocno jak romans Kotki i Nietoperza, wychodzi cudaczna relacja Seliny z Jokerem.

Tom King w swoim Batmanie przypomniał, że Kotka miała dość burzliwy żywot. Zakochana w błyskotkach i mocno niepokornym stylu życia znała cały półświatek Gotham i była z nim dobrze skumana. Pingwin, Riddler czy Clayface byli jej kumplami. Na szczycie stał jednak Joker. Nie, nie było w tej relacji ani cienia serduszek i całusków. Joker i Catwoman byli po prostu parą przyjaciół, niemal rodzeństwem. Szalony klaun i równie szalona kobieta-kot. I wokół nich zawsze gdzieś kręcił się Batman. W Batman/Catwoman King pokazuje ewolucje tego cudacznego trójkąta. I tak jak zazwyczaj robi to w stylu mało superbohaterskim, silnie psychologizując i skupiając się na głębszych aspektach niż rzucanie batarangiem w złola.

Strona komiksu Batman/Catwoman

Nie każdemu spodoba się styl narracji Toma Kinga w tym tomie. Twórca Visiona lubi bawić się różnymi technikami opowieści, a tu stawia na częste przeskoki w czasie. I nie jest na tyle łaskawy, by wyraźnie od siebie wszystko oddzielić. Czasy zlewają się ze sobą i niekiedy wychodzi to bardzo dobrze, a niekiedy bełkotliwie. Początek lektury może być ciężkawy, ale ostatecznie King wychodzi z tego obronną ręką, choć dostarcza sporo amunicji swoim przeciwnikom. Ale nawet oni muszą przyznać, że dodatkowe historie, jak Pewnego dnia pokazują, że King jednak czuł postać Mrocznego Rycerza i jego wizja miłości z jedyną kobietą rozumiejącą jego przebieranie się za latającą mysz, była rozwiązaniem lepszym niż kolejna przygoda z nowym łotrem.

Istotny, wręcz najistotniejszy element tego albumu to Boże Narodzenie. Przez strony wypełnione obłędem Jokera i trudną relacją tytułowych kochanków przewijają się skoczne kolędy. Nie wspominając o gwiazdkowych dekoracjach, zimowym chłodzie i szeroko rozumianej mikołajowej atmosferze. Z poprawką, że to bardziej mrok dickensowski niż światło filmów familijnych. Podoba mi się ten zamysł, bo Batman i Święta smakują razem jak naleśniki i syrop klonowy.  Jeszcze tylko by się przydał Batman Noel, ale o ten komiks będę chyba musiał napisać do Mikołaja…

Strona komiksu Batman/Catwoman

Clay Mann i Liam Sharp to nazwiska odpowiadające za sporo historii DC w ostatnich latach. Mann współpracował z Kingiem przy okazji Kryzysu bohaterów, co wyszło historii na dobre. Tu nie jest inaczej, a kadry na całą stronę zasługują na szczególną uwagę. To on utrzymuje tempo akcji i przejścia między czasami wydarzeń. Artysta celuje w realizm, ale nie w nudnej, poprawnej do bólu wersji. Innego rodzaju twórcą jest z kolei Liam Sharp. Miejscami odnosiłem wrażenie, że za plansze odpowiada Bill Sienkiewicz. Rozmowa Seliny z Pingwinem to to samo rozpływanie się kadrów, groteska i cień. Nie mogę też nie pochwalić projektu owocu miłości Seliny i Bruce’a, z której kariery zawodowej tatko byłby dumny.

Batman/Catwoman to alternatywna historia runu Toma Kinga, który mógł stać się punktem przełomu w karierze Batmana. W tej wersji miłość obojga bohaterów rozkwita i choć niełatwa, jest dobra dla nich i całego Gotham. Jeśli czytaliście kiedyś Kinga niezależnego, bez kagańca wydawcy, to wiecie, na co go stać. Fani autora będą zadowoleni. Ci, którym czegoś brakowało w jego interpretacji Batmana, również. Sceptycy doszukają się kilku mankamentów, ale będą rzeczy, którym nie mogą odmówić klasy. Dla mnie z kolei to coś, co tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że Tom King jest co najmniej bardzo dobry. Na rynku amerykańskim wciąż są pozycje jego autorstwa nieobecne u nas i tylko Egmont może zadecydować, czy pojawią się one na naszym rynku. I liczę, że dokona słusznego wyboru.


Okładka komiksu Batman/Catwoman

Tytuł oryginalny: Batman/Catwoman
Scenariusz: Tom King
Rysunki: Clay Mann, Liam Sharp
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2023
Liczba stron: 424
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?