Avengers tom 2 – Dookoła świata – recenzja komiksu

Wyobraźmy sobie, że Avengers to seria filmów jednego reżysera, a Wielka Trójka to jego ulubieni aktorzy. Jak Robert De Niro u Scorsese czy Johnny Depp dla Tima Burtona. Obaj panowie potrafią kręcić świetne filmy i bez nich, ale wspomniani aktorzy dopełniają ich reżyserską wizję. Podobnie Mściciele bez Thora, Capa i Iron Mana mogą nieźle sobie radzić, ale ten triumwirat wielokrotnie pokazał, że stanowi podwalinę zespołu. Jason Aaron przywrócił ich do służby i dodał co nieco od siebie, już w poprzednim tomie dając widowiskowe show. Avengers tom 2: Dookoła świata jest komiksem niepozbawionym akcji, ale to etap budujący napięcie pod dalsze wydarzenia i przywrócenie grupy na właściwe tory.

Strona komiksu Avengers tom 2: Dookoła świata

Od dawna twierdzę, że Namor to taki zły Aquaman. Heros z DC to ugładzony blondas w pomarańczowej koszulinie, co ma ukochaną, gada z rybami i nawet takie rzeczy jak epizod z hakiem czy filmowy Momoa jakoś nie przekonały mnie, że to bohater z pazurem. Za to Submariner niegdyś nawet w samych slipach potrafił dorzucić do pieca bez większego wysiłku. Teraz znów zaczyna harcować, choć ma ku temu pewne powody. Do tego dochodzi konflikt z Czarną Panterą i założenie na poły terrorystycznej supergrupy, że nie wspomnę o spuchniętym wręcz ego, niepozwalającym mu choć na chwilę przestać być podwodnym warchołem. Jego partyzantka to jednak niejedyny problem nowo sformowanych Avengers.

Aaron to szybki gość i kładzie fundamenty swej wizji Avengers w błyskawicznym tempie. Mściciele nie są już na smyczy Wuja Sama, a ich siedziba to, wzorem Knowhere, pozostałości po Celestianinie i bodaj najważniejsze – zespół przestaje przypominać supergrupę gwiazd, a realną jednostkę szybkiego reagowania z metaludźmi w składzie. Szybko też okazuje się, że wyrasta im konkurencja. Rosyjska Zimowa Gwardia wskrzesza zapomnianych herosów jak Crimson Dynamo, ale dość ciekawe wrażenie robi konkurencja z USA, podobna do innego ikonicznego superteamu. Wolny rynek w świecie przebierańców jest okrutny i konkurencyjne spięcia są pieśnią, która zabrzmi zapewne w przyszłości.

Strona komiksu Avengers tom 2: Dookoła świata

Avengers tom 2: Dookoła świata to przykład tego, że Aaron potrafi lekko i przyjemnie rozbawić. To nie heheszki w stylu Deadpoola czy Pajęczaka, a niekiedy nieco przerysowane relacje między herosami, w kilku momentach kojarzące mi się z runem Snydera w Lidze Sprawiedliwości. A w atmosferze, gdzie Thor kręci z She-Hulk a Ghost Rider często zachowuje się jak uczniak, nawet superbohaterska umowność jest strawna i smaczna. Ale jeśli myślicie, że twórca Przeklętego to śmieszek, to pojawia się kilka ciekawszych od heroicznej szarpaniny wątków, jak ten związany z prehistorycznym Ghost Riderem czy powolne kroki ku Wojnie światów.

Ed McGuinness to rysownik od superbohaterów. I nie jest to obraza, a pochwała, bo artysta ten prezentuje wysoki poziom w tej kategorii, pozostając rozpoznawalnym i po kilku już spotkaniach z nim, nadal ciekawym. Dobrze też zgrywa się z tym, co tworzą Sara Pichelli i David Marquez, a projekt nowej siedziby Avengers to coś znacznie lepszego niż rezydencja czy wieżowiec. Gościnnie pojawiają się tacy twórcy jak Frazer Iring czy Andrea Sorrentino, co dodaje nieco artystycznego smaczku.

Strona komiksu Avengers tom 2: Dookoła świata

Po runie Jonathana Hickmana czułem niedosyt, a Mark Waid, choć miał ambicje, jakoś nie zadowolił mnie do końca. Choć była to raczej wina okoliczności i dziwnego czasu dla Marvela niż pracy samego autora. Jason Aaron odmienił te negatywne uczucie i zapałałem ponowną chęcią śledzenia przygód Mścicieli. Avengers tom 2: Dookoła świata to historia pełna akcji, ciekawych rozwiązań fabularnych, adekwatnych do nich ilustracji i obiecująca świetlaną przyszłość. Na razie nie oczekuję epokowych historii, a po prostu dobrej zabawy. I taką też od Jasona Aarona otrzymuję.


Okładka komiksu Avengers tom 2: Dookoła świata

Tytuł oryginalny: Avengers by Jason Aaron vol.2: World Tour
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: Ed McGuinness, David Marquez, Sara Pichelli, Cory T. Smith
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2021
Liczba stron: 168
Ocena: 80/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?