Obyczaje w wiosce pod wodzą Asparanoiksa nie są subtelne. Problemy rozwiązuje się w bezpośredni sposób na linii relacji piącha-szczęka, lokalna ekonomia opiera się na dziczyźnie, a kultura wysoka występuje jedynie w postaci Kakofoniksa, którego twórczość ma się tam tak dobrze jak smooth jazz na wiejskim weselu. Przybycie Plusujemnusa to powiew świeżości. Rzymianin nie sięga po broń, jak jego rodacy, za to obdarowuje wszystkich dobrym słowem i pozornie mądrymi sentencjami. Jowialni Galowie łykają to wszystko jak obywatele przedwyborcze obietnice. Cała gładkość i charyzma nowego gościa wcale jednak nie oznaczają, że to postać pozytywna…
Plusujemnus to łotr, z jakim dotąd Galowie nie mieli do czynienia. Dziczyzna idzie w odstawkę, każdy ma dla sąsiada dobre słowo i nawet obozujący wokół legioniści witają się kwieciście z Galami, zanim oczywiście dostaną od nich tradycyjny łomot. Plusujemnus to bystrzak i bierze na cel żonę wodza – Dobrominę. Kobietę niedocenianą przez swojego januszowatego mężusia, pragnącą od życia czegoś więcej. Korzystając z faktu, że jej brat mieszka w wielkomiejskiej Lutecji, Plusujemnus wyczuwa moment, by dogryźć Galom i zabiera ją w rzekome odwiedziny do brata, mając oczywiście własny przebiegły plan…
Cała ideologia Białego Irysa trąci paplaninami kołczów i doradców osobistych, których rady i programy pięknie brzmią, ale są puste i łamliwe w kontakcie z rzeczywistością. O ile w ustach Plusujemnusa brzmią one przekonująco, o tyle ich interpretacja wśród ludu jest pokraczna i nawet całkiem zabawna. Galowie, ale także i Rzymianie, zachowują się jak dzieciaczki powtarzające po rodzicach rozmaite powiedzonka, idące za ich radami, ale niekoniecznie je rozumiejące. I nie byłoby to takie złe, gdyby sam ich twórca nie był wyrachowanym osobnikiem.
Plusujemnus to ładny chłopak. Szeroki uśmiech, charakterystyczna fryzura, kolczyki i cała reszta jego aparycji stawiają go w rzędzie z dojrzałymi, ale wciąż buchającymi młodzieńczą energią biznesmenami, którzy dzielą się w sieci swoimi radami na temat sukcesu. Didier Conrad tym samym już na pierwszy rzut oka postawił go w opozycji do wąsatych Galów. Fizycznie spełnia warunki bohatera pozytywnego, ale odpowiednia mimika ukazuje jego prawdziwe oblicze. Conrad zderzył też galijską wioskę z Lutecją, typowym ośrodkiem rzymskiej kultury tamtych czasów. I ta pierwsza lokacja wcale nie wypadła gorzej. Ponadto styl rysownika godnie kontynuuje to, co tworzył Uderzo. z całym kolorowym folklorem świata przedstawionego- zarówno po stronie Galów, jak i Rzymian.
Asteriks: Biały Irys pokazuje przede wszystkim, jak wielki potencjał drzemie w historiach z parą walecznych Galów. Debiutujący na łamach Asteriksa Fabcaro zderzył tradycyjną prowincję z nowoczesnym, rzekomo oświeconym światem i wyszło mu to znakomicie. Nie ma tu krytyki prowincji, ani też skrajnego potępiania „wielkiego świata”. To przede wszystkim konfrontacja prostodusznych Galów z nowym rodzajem zagrożenia, ale też satyra na rzekomo światłych i mądrych nauczycieli życia. Do tego zachowane zostały klasyczne asteriksowe motywy i mam nadzieję, że kolejne albumy z popularnymi Galami pojawią się jak najszybciej.
Tytuł oryginalny: L’Iris Blanc
Scenariusz: Fabcaro
Rysunki: Didier Conrad
Tłumaczenie: Marek Puszczewicz
Wydawca: Egmont 2023
Liczba stron: 48
Ocena: 85/100