Zagrajmy w to jeszcze raz – Hitman (2016)

Po dość kontrowersyjnym Rozgrzeszeniu z 2012 roku studio IO Interactive postanowiło przywrócić nam Hitmana, jakiego wszyscy znamy i kochamy. Może i w kawałkach, ale Agent 47 wciąż trzyma fason i jest jeszcze bardziej niebezpieczny.

Pierwszy sezon został podzielony na 6 misji odbywających się w różnych lokacjach rozłożonych po całej kuli ziemskiej. Razem z naszym protagonistą udamy się do gustownego paryskiego pałacu, kipiącej życiem włoskiej Sapienzy, ogarniętego zamieszkami Marakeszu, egzotycznego hotelu w Bangkoku, bazy terrorystów w Kolorado oraz ośrodka wypoczynkowego na japońskiej wyspie Hokkaido. Każde z miejsc odznacza się niebywałym klimatem i jest zaprojektowane tak wiarygodnie, że czujemy się jakbyśmy naprawdę tam przebywali razem z 47.  Do tego niektóre widoki są tak piękne, że aż same się proszą o robienie screenów.

Hitman

Screen z gry Hitman

Fabularnie twórcy postanowili zerwać w dużej mierze z wyczynów pana z kodem kreskowym na potylicy, których świadkami byliśmy kilka lat wcześniej. Sam tytuł HITMAN jednoznacznie wskazuje nam na restart serii i powrót do korzeni. Grę rozpoczynamy od szkolenia i egzaminu kończącego, po którym znalazło się miejsce na przypomnienie kilku zabójstw z poprzednich odsłon, co u wieloletnich fanów serii może spowodować uronienie łezki wzruszenia. Następujące po sobie epizody są połączone krótkimi cutscenami, mającymi przedstawić nam pewną intrygę związaną z agencją ICA zrzeszającą naszego bohatera. Oczywiście fabuła nie była nigdy najważniejsza we wcześniejszych częściach poza Rozgrzeszeniem, ale nietrudno oprzeć się wrażeniu, że w omawianej odsłonie została napisana zupełnie bez polotu. O ile pierwsze przerywniki utrzymywały moją uwagę, to nie mogę powiedzieć, żeby ten kończący sezon zaostrzał w większym stopniu apetyt na więcej.  Robią to za to inne walory gry.

W szóstej już odsłonie przygód naszego Cichego Zabójcy większy nacisk położony jest na eksplorację danych miejsc, co daje nam spore pole do popisu w kwestii rozprawiania się z naszymi celami. Z pozoru małe mapy po kilku minutach okazują się cholernie rozległe i gracz początkowo może czuć się w nich wręcz zagubiony. I tutaj twórcy postanowili wyjść naprzeciw osobom niezaznajomionym dotychczas z serią. Dla mniej zaprawionych w cichych eliminacjach graczy przyszykowane zostały wszelakie podpowiedzi w formie możliwości wysłania przeciwników w podróż do Belize (puszczam oczko do fanów Breaking Bad).  Sam postanowiłem je wypróbować i w pierwszych misjach dać się poprowadzić grze za rękę. Jednak skłamię, jeśli zaprzeczę, że wyłączenie możliwości, a także minimapki daje jeszcze więcej frajdy podczas grania w nowego Hitmana. Wręcz wchodzimy w skórę głównego bohatera i rzucani na głęboką wodę zaznajamiamy się z otoczeniem i zachowaniem stojących na prawie każdym rogu oponentów. Przejście misji w kultowym garniturze bez przebierania może być nie lada wyzwaniem, zwłaszcza jeśli przykładowo na liście zadań mamy cztery osoby i chcemy je zajść od tyłu z garotą w rękach.

Fot. mat. prasowe

Oczywiście nie samą garotą łysol żyje i podobnie do Krwawej Forsy mamy do dyspozycji bardzo duży arsenał śmiercionośnych przedmiotów. Silverballer? Check. Karabin Snajperski? Check. Maczeta? Check. Trucizna? Check. Zbliżeniowy ładunek wybuchowy? Check. A oprócz tego nierzadko zdarza nam się okazja, aby nasz cel udał się na inny świat w wyniku przykrego wypadku. I to właśnie ta opcja daje chyba najwięcej satysfakcji. Jednym zdaniem – w tej zabójczej piaskownicy kryje się tyle zabawek, że głowa mała, co wraz z systemem wyzwań mocno zachęca po ponowne przechodzenie tych samych poziomów. Zwłaszcza, że im wyższy poziom Mistrzostwa uda nam się osiągnąć, tym więcej możliwości planowania stoi przed nami otworem. Możemy rozpocząć misję z całkiem innego punktu a do dyspozycji mamy więcej gadżetów, które możemy schować następnie w jeszcze innych skrytkach. Po pierwszym ukończeniu epizodu odblokowany zostaje także tryb profesjonalny, który jest jeszcze wyższą szkołą jazdy i w którego granie jest jeszcze bardziej satysfakcjonujące. W nim to możemy zapomnieć o używaniu wprowadzonego w poprzedniej odsłonie instynktu, mamy prawo tylko do jednego zapisu, a otaczające nas NPC-ki są jeszcze bardziej czujne.

Hitman

Screen z gry Hitman

Na szczęście same misje fabularne to nie wszystko, co twórcy nam oferują. W znanych z epizodów lokacjach dostępne są także dodatkowe tryby gry. Znane z Rozgrzeszenia kontrakty to zlecenia tworzone przez innych graczy, jak również przez nas samych. Kolejną interesującą rzeczą jest także tryb eskalacji, będący seriami wyzwań w obrębie znanych lokacji. Każda seria liczy pięć etapów, w których rzucane nam są coraz większe kłody pod nogi. Nie tylko musimy zakończyć żywot danych celów, ale także za pomocą danej broni, ubranymi w określony strój, a jakby tego było mało na to wszystko mamy określony czas. Ostatnią nowinką wprowadzoną w nowym Hitmanie są pojawiające się co jakiś czas nieuchwytne cele. Tutaj nie ma miejsca dla amatorów, instynkt protagonisty nie jest w stanie wskazać nam przedmiotu kontraktu, a do tego musimy działać naprawdę rozważnie, gdyż jeśli powinie nam się noga, nie otrzymamy kolejnej szansy i cel zniknie z naszego zasięgu. IO Interactive sprytnie zatem wykombinowało, jak utrzymać zainteresowanie graczy swoim produktem.

Hitman

Screen z gry Hitman

Większość osób odbiła się od nowego Hitmana przez system wydawniczy, na jaki zdecydowali się twórcy. Mowa o epizodycznej formie wydawania kolejnych misji w miesięcznych odstępach. Ciężko mi się wypowiedzieć na ten temat, gdyż ogrywałem wydanie z kompletnym pierwszym sezonem, więc w tej kwestii nie miałem na co narzekać, chociaż jestem w stanie zrozumieć rozgoryczenie graczy po zakończeniu pierwszego epizodu bez możliwości odpalenia kolejnego. Z drugiej strony twórcy sprawili, żeby  pomiędzy kolejnymi misjami odbiorcy mieli co robić, a także postarali się, aby ostatnie były jeszcze lepiej dopracowane i wymagające. Problemem natomiast było dla mnie uzależnienie gry od trybu online. Bez podłączenia do sieci omija nas całkiem sporo i zdarzyło mi się parę razy, mimo szybkiego łącza, zostać wyrzuconym z serwera.

Zobacz również: Hitman 2 – ogromny wyciek informacji odnośnie nadchodzącej produkcji!

Za pierwszym podejściem pierwszy sezon Hitmana można niby przejść w kilka godzin, ale to właśnie ogrom możliwości, jakie zapewniają poszczególne mapy oraz dodatkowe tryby zabawy sprawiają, że do tej gry aż chce się wracać. Czy jest to najlepsza gra z serii, ciężko mi na razie powiedzieć, gdyż twórcy zapowiedzieli już kilka kolejnych sezonów tego growego serialu, a drugi praktycznie jest już za rogiem. Czy historia Agenta 47 zakończy się w tej odsłonie równie spektakularnie, co Krwawa Forsa zmartwychwstaniem protagonisty i słynną strzelaniną w kościele? Na to właśnie liczę!

Grę Hitman z kompletnym pierwszym sezonem kupicie  na stronie Kinguin.net.

kinguin

Gra była recenzowana na platformie PlayStation 4

Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe

Redaktor

W kinie szuka pozycji, która przebije Pulp Fiction, w telewizji - Breaking Bad oraz Rodzinę Soprano, w świecie gier - serie Bioshock oraz God of War.
Kontakt: [email protected]

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?