TSIOQUE – recenzja przygodówki o królewnie w opałach

TSIOQUE to gra polskiego studia OhNoo, które w 2015 roku wystartowało z kampanią na Kickstarterze, by ufundować ten tytuł. Nie był to hit, który wystrzelił i momentalnie osiągnął próg. Minimalna kwota została osiągnięta dopiero 48 godzin przed końcem 44-dniowej kampanii. Najpierw zakładano, że gra ukaże się pod koniec 2016 roku, ale światło dzienne i wersję 1.0 wszyscy zobaczyli dopiero 7 listopada 2018.

Animowana przygodówka umieszczona w średniowieczu, przenosi nas do zamku młodej księżniczki TSIOQUE, która musi zwalczyć złego czarownika. Czarownik postanowił zająć zamek podczas nieobecności królowej, która musiała wyjechać bronić królestwa. Czekać na nas będą zagadki i mnóstwo śmiechu.

zrzut z gry TSIOQUE

Zobacz również: Odświeżony MediEvil na pierwszym zwiastunie!

Gra jest polskiego studia, mamy więc polskie napisy oraz polskie dialogi. W pierwszej chwili jeszcze nie jesteśmy tego pewni, bo strażnicy mamroczą pod nosem zazwyczaj tak, że nie sposób ich zrozumieć. O to jednak chodziło, strażników rozumieć będziemy z kontekstu, a istotniejsze postacie mają swój głos i napisu właśnie.

Do wyboru mamy trzy wersje językowe, polską, angielską i niemiecką.


Myśląc o księżniczce większość ma pewnie w głowie długowłosą nastolatkę, a nie kilkuletnią małą dziewczynkę, która jeszcze po schodach wchodzi po jednym stopniu na raz. Jest to dość ciekawy zabieg, który pokazuje nam już na starcie, że czeka nas historia pełna humoru, gdzie zagadki nie powinny być aż tak trudne.

zrzut z gry TSIOQUE

Zobacz również: Będzie grane! – czyli growe premiery listopada

Rozgrywkę zaczynamy w lochach, skąd nasza TSIOQUE musi się wydostać. Jak zawsze w przygodówkach, mamy ekwipunek, w tym przypadku małą różową torebeczkę. W odróżnieniu od większości tytułów tego gatunku, kilkulatka nie wciśnie tam łomu, miecza czy hełmu, co pokaże nam zgrabna animacja, że ekhm, ale to jest za duże. Świetny motyw. Frustrujący, ale mimo wszystko trochę bardziej realistyczny. Choć o „realistycznym” świecie trochę ciężko mówić, gdy walczymy z czarownikiem…

Od samego początku widać ten humor, gdy ośmiornica ukryta w piwnicy budynku pomaga dziewczynce, a strażnicy spadają ze schodów gdy tylko zgaśnie światło. Przez całą (całkiem długą) rozgrywkę takie rzeczy będą powtarzać się co chwilę. Czasem będzie to kawałek akcji, w której będziemy pomagać, a czasem coś na kształt reżyserowanej scenki, która jest następstwem jakiejś naszej akcji, choć nie dotyczy nas bezpośrednio.

zrzut z gry TSIOQUE

Zobacz również: Call of Cthulhu – recenzja przygodówki osadzonej w świecie H.P. Lovecrafta

Kolejną cechą, gdzie TSIOQUE trochę odstaje od innych przygodówek, jest częste wymaganie od nas szybkiego działania. Większość przygodówek daje nam jednak czas i mało który widok jest naprawdę dynamiczny. Tutaj jest tego naprawdę sporo. Czasem trzeba będzie skoczyć albo kucnąć, czasem gdzieś coś kliknąć albo szybko zareagować przedmiotem z ekwipunku. Sprowadza się to ostatecznie do tego, że przez całą rozgrywkę jesteśmy faktycznie skupieni na tym co dzieje się na ekranie.


Grafika w grze jest naprawdę fajna. Kreskówkowy świat przypomina przygodówki, które znamy z dzieciństwa. Świat m dużo szczegółów i wygląda ładnie. Nie ma zbyt wiele pustych przestrzeni, a obiekty, których mamy użyć nie zawsze odstają od reszty planszy, nie ułatwiając nam rozgrywki. Podobnie dobra jest muzyka – nie monotonna, klimatyczna, dobrze stworzona, sprawia, że chce się grać w słuchawkach, by jeszcze bardziej wsiąknać w przedstawiony świat. To „tylko” przygodówka, ale i tak potrafi zauroczyć.

zrzut z gry TSIOQUE

Zobacz również: Growy Quiz. Czy znasz kultowe teksty z gier?

W czekających na nas zagadkach nie zabraknie klasyków, jak puzzle i dopasowywanie przedmiotów do kształtów. Będzie też oczywiście mechanizm, w którym brakuje trybików – jest coś bardziej typowego? Nie ma za to ukrytych obiektów, gdzie szukamy przedmiotów z listy. Nie ma też systemu podpowiedzi, nawet gdy przez dziesięć minut patrzymy się na jeden ekran, nie wiedząc, co dalej zrobić ze sobą. W zagadkach czasem pomagać nam będą stworzenia na mapie, bo i potwór z piwnicy, i kot, czy pająk.

Sterowanie opiera się wyłącznie na myszce i nie można mu nic zarzucić. Wszystkie akcje wymagają kliknięcia w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie.

zrzut z gry TSIOQUE

Zobacz również: TOP 50 – Filmy animowane dla dzieci, które warto obejrzeć!

Fabuła gry wciąga, w świecie nic nie zgrzyta. Choć część zagadek jest wymagająca, to elementy humorystyczne równoważą całość i nie męczą. Rozgrywka jest też całkiem długa jak na przygodówkę. Chociaż całość można przejść w 3 godziny, większość graczy spędza z nią około ośmiu, faktycznie samemu zastanawiając się nad rozwiązywaniem fabuły, zamiast na każdym kroku korzystać z solucji. Cena gry jest więc bardzo dobra, biorąc pod uwagę jej długość i to, że po prostu robi wrażenie. Przywołuje wspomnienia z przygodówek, w które graliśmy jako dzieci. Secrets of the Monkey Island, Broken Sword czy Różowa Pantera – jeśli podobał Wam się którykolwiek z tych tytułów, to TSIOQUE jest właśnie dla Was.

Gra dostępna jest na PC od 7 listopada 2018.

TSIOQUE do recenzji dostarczył polski wydawca gry.

Redaktor działu technologie

Horrory? A co to?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?