Napisałem, że jest inaczej? No cóż, nie do końca. Otóż w This is the Police 2, tak jak w pierwszej części, przyjdzie nam pokierować oddziałem policji pod nadzorem Jacka Boyda. Tym razem jednak nie we Freeburgu, a skutym śniegiem i mrozem Sharpwood. Znający poprzednią odsłonę wiedzą, że Jack nie był do końca uczciwym gliną, ale w wyniku pewnych zwrotów i swoich zdolności krasomówczych po raz kolejny jest szefem. Oczywiście, wszystko to jest pod pewną przykrywką, a cała fabuła jest niesamowicie nieprawdopodobna, ale jeśli lubicie klimaty filmu i serialu Fargo, to odnajdziecie się w niej błyskawicznie.
Mocno obecny absurd i groteskę potęgują zgłoszenia, które dostajemy. A to ktoś oddaje mocz z dachu ciężarówki, to ktoś boi się duchów itd. Są one zróżnicowane, najczęściej mało poważne, ale zdarzają się i mocne mini-historie. A jeśli przy zgłoszeniach jesteśmy, to przejdźmy do mechaniki rozrywki. Tak jak w pierwszej części, wysyłamy policjantów na interwencje, rozwiązujemy zagadki, prowadzimy śledztwa. Jest jednak pewna nowość, a mianowicie tryb walki turowej przywodzący na myśl ten znany z serii XCOM. Objawia się on tym, że na naszej mapie miasta dostajemy informację o uzbrojonej grupie ludzie, którzy mają niecne plany i tam wysyłamy naszych funkcjonariuszy. Można chować się za osłonami, każdą walkę stoczyć bez zabijania kogokolwiek. Ich poziom trudności rośnie wraz z postępem fabuły i to, co niesamowicie irytuje, to brak opcji zapisu w trakcie trwania operacji. Poświęciłeś godzinę, ale wyłożyłeś się na ostatnim przeciwniku? Powtarzaj całą misję, albo pożegnaj się ze swoimi policjantami. A uwierzcie mi, że niektóre z sekwencji przyjdzie nam powtarzać kilka razy, bo przeciwnicy są pochowani w różnych miejscach i najmniejszy błąd może zrujnować całą akcję. Podczas jednej z takich walk byłem autentycznie bardziej sfrustrowany, niż w czasie grania w tryb Ultimate Team w najnowszej odsłonie FIFY.
Kolejną kwestią, która nie tyle irytuje, co nuży, to schematyczność i powtarzalność rozgrywki. Niby mamy nowe zgłoszenia, ale każdego wirtualnego dnia mamy to samo. Wszystko oczywiście przerywają i urozmaicają klimatyczne przerywniki fabularne. Graficznie nie zmieniły się znacznie i dalej mamy plansze, które wyglądają, jak niedokończone plakaty bądź plansze z komiksów, w których często nie widać twarzy bohaterów, co tylko buduje klimat gry, w której nikt nie ma jednej twarzy. Świetnie zagrane, popychają historię do przodu, ale później przechodzimy do sprawowania porządku w mieście i powtarzamy te same czynności. Dawkowanie sobie tego jeszcze tak nie nuży, ale podczas dłuższego maratonu tylko zerkałem na godzinę w grze. Szkoda, bo sam system upragde, czyli kupowanie policjantów za zbierane zawleczki oraz dokupowanie sprzętu policyjnego sprawia przyjemność.
Jednak całe This is the Police 2 ciągnie za nogi, uszy, włosy fabuła i rozterki Jacka Boyda. Przekupić? Zarobić na boku? Czemu nie. Jack nie jest krystalicznym bohaterem, ma swoje motywacje i często trzeba się zastanowić czy przyjąć pewną paczkę, czy jednak nie. Podobnie jest w jego relacji z podwładnymi. Przymknąć oko na ich niesubordynację, nieposłuszność? A może jednak rządzić twardą ręką i mieć przy sobie zaufaną kompanię. To wszystko sprawia frajdę i im dalej w las, tym jest ciemniej, duszniej i lepiej.
Po pierwszej części This is the Police, wydawało się, że formuła wyczerpała się całkowicie. Druga część połowicznie rozwiewa te wątpliwości, ale przez zbyt schematyczną rozgrywkę traci świetna, klimatyczna fabuła, co tylko zwiększa wrażenie nie do końca wykorzystanego potencjału. Dostaliśmy nowość względem poprzedniej odsłony, ale to trochę za mało, jak na produkcję, której ukończenie zajmuje około 20 godzin. Chociaż przyznam szczerze, że z drugiej strony nie mam pojęcia, co Weappy Studio mogłoby zrobić lepiej, by z gry niezłej zrobić naprawdę dobrą produkcję. Bo mechanika mechaniką, ale sama historia jest naprawdę porządna.
Grę kupicie na Kinguin.net
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe