W Monster Hunter Rise sami decydujemy w kogo się wcielamy. Będzie to mężczyzna czy kobieta? Jakie włosy, rysy twarzy i głos będzie miała ta postać? Wszystko to możemy wybrać za pomocą edytora postaci. Poza naszym bohaterem decydujemy też o wyglądzie naszych zwierzaków, czyli Kumpsa i Koleżkota. Oba te stwory pomogą nam w walce, ale mają one swoje własne właściwości. Na pierwszym z nich na przykład możemy jeździć, aby przemierzać świat przedstawiony jeszcze szybciej niż zwykle. Zdecydowanie przydaje się to przy eksploracji świata i pogoni za potworami. Skąd jednak wiedzieć, gdzie szukać naszych celów? W wiosce, która stanowi główne lobby gry, musimy porozmawiać z jedną z bliźniaczek przydzielających misje. Poza nimi znajdziemy tam także sklepikarzy czy inne postacie, z którymi można porozmawiać. Może się nawet zdarzyć tak, że jedna z tych postaci da nam jakieś specjalne zlecenie, którego nie dostaniemy nigdzie indziej.
Gdy już wybierzemy misję, przenosimy się na mapę, na której gdzieś chowa się potwór, którego mamy ubić. Zanim przejdziemy do walki, musimy go oczywiście znaleźć. Gdy już tak się stanie, należy zastosować swoje umiejętności i sprzęt, aby rozprawić się z bestią. Do wyboru mamy masę nie tylko broni, ale także rodzajów broni. Mogą to być miecze długie, krótkie, lance, łuki, młoty, topory i wiele innych. Oczywiście każdy rodzaj broni oznacza inne ruchy, kombosy i strategie w potyczkach. Jedna broń może na przykład zadawać duże obrażenia, ale robić to bardzo powoli, a inna może zadawać wiele szybkich ciosów o małych obrażeniach. Niemniej jednak system walki i animacje są na dość niskim poziomie. Wygląda to co najmniej drętwo. Od razu widać, że należy poświęcić naprawdę wiele godzin, aby opanować nawet najprostsze kombinacje ataków.
Potwory również dzielą się na wiele kategorii. Z grubsza jednak można je rozdzielić na trudne i łatwe (tak dzieli je sama gra). Szybko jednak zacznie się dostrzegać także różnicę w ich rozmiarach. Zobaczymy zatem potwory małe, średnie i duże. Każde z nich mają swoje specjalne właściwości i z każdym z nich walczy się inaczej. Można bowiem trafić na małe, łatwe do pokonania stworki, które żyją w stadach, czy duże potwory żyjące jako samotniki. Aby skutecznie z nimi walczyć, należy odpowiednio się przygotować, nauczyć się ich ruchów i… grindować. Monster Hunter Rise jest grą opierającą się głównie na grindzie. Bez niego nie zbierzemy odpowiedniego doświadczenia czy wyposażenia, aby mierzyć się z kolejnymi przeciwnikami.
Graficznie gra nie wygląda, jakby była wydana w 2022 roku. Jest tak zapewne dlatego, że docelowo po raz pierwszy wyszła ona w marcu 2021 roku na konsolę Nintendo Switch. Widać, że w wielu miejscach gra mogłaby wyglądać o niebo lepiej. Nie jest tu mowa jedynie o modelach czy teksturach, ale także o animacjach postaci czy potworów. Niestety podobnie wygląda sytuacja jeśli chodzi o soundtrack. Jest on robiony na jedno kopyto i szybko męczy. Dodatkowo kwestie wypowiadane przez postaci spotkane w grze są krótkie i niemalże nie pasują do tekstu widocznego na ekranie. Widać tu zatem, że twórcy zaoszczędzili także i na aktorach głosowych.
Krótko mówiąc, Monster Hunter Rise jest grą robioną na szybko. Fatalna grafika oraz ścieżka dźwiękowa skutecznie odrzucają od tytułu. Biorąc pod uwagę fakt, że jest to gra dla określonej grupy osób lubiącej grind, ciężko oczekiwać, aby tytuł dobrze się sprzedał. Efektowne walki, w których używa się wielu różnych rodzajów broni szybko się nudzą i w po około trzech godzinach grania czuć już zmęczenie i wyczerpanie materiału. Są oczywiście osoby, którym tytuł się spodoba, jednak jeśli nie jest się do końca przekonanym, czy się w tym odnajdziemy, lepiej jest jednak nie ryzykować i poświęcić swój czas i pieniądze na inną grę. Nie ma tragedii, ale gra nie jest na tyle dobra, aby wpaść w każde gusta.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe