Akcja gry rozgrywa się na pokładzie transatlantyckiego liniowca, który służy jako plan zdjęciowy nowego filmu. Głównym bohaterem jest aktor, pracujący właśnie przy owym filmie na prośbę tajemniczego, enigmatycznego reżysera. Fabuła produkcji na pierwszy rzut oka nie ma większego sensu, a w zasadzie przez całą rozgrywkę mamy wrażenie uczestniczenia w śnie, czymś zupełnie abstrakcyjnym. Jednak gdy zaczniemy się w opowieść zagłębiać, poprzez znajdźki i ukryte wskazówki to wszystko zaczyna nabierać kształtu i wyłania się z tego naprawdę interesująca historia, dotycząca głównie przeszłości protagonisty. Co prawda, pełne doświadczenie fabuły jest ciężkie i często wymaga szperania w każdym kącie przemierzanej lokacji, jednak warto, a może w tym też pomóc opcja ponownego przechodzenia aktów po pierwszym skończeniu gry.
Jednak największym plusem Layers of Fear 2 jest to, czego najbardziej byśmy po horrorze oczekiwali, czyli straszenie. Twórcy świetnie budują w grze napięcie, tworząc atmosferę ciągłego niepokoju. Sposoby na wystraszenie gracza są często naprawdę pomysłowe, a nie jeden jupmscare okazywał się na tyle niespodziewany i przerażający, że musiałem na kilka chwil odłożyć pada.
Z kolei najpoważniejszym mankamentem produkcji jest sama rozgrywka. Jest to standardowy symulator chodzenia, sama mechanika staja się nudna i powtarzalna już po pierwszych minutach gry. Nie ma tu jakiegoś elementu, który mógłby przyciągnąć na dłużej, zainteresować, przez cały czas w zasadzie chodzimy, biegamy, kucamy i podnosimy przedmioty. Jest to w dużej mierze powtórka z części pierwszej, która nadrabiała biedną rozgrywkę przerażającym, pokręconym i oryginalnym klimatem, a tu, po raz kolejny nie robi to już wrażenia. Najgorsze z tego wszystkiego są chyba sekwencje ucieczkowe, bywające uciążliwe, frustrujące i kompletnie zbędne. Widać brak pomysłu twórców na urozmaicenie tytułu, a szkoda bo znacznie poprawiło by to odbiór gry.
Warto pochylić się również nad oprawą audio-wizualną. Grafika co prawda nie zachwyca, jednak jak na grę ze średniej półki budżetowej, spisuje się nieźle. Za to elementem zrobionym absolutnie fenomenalnie jest ścieżka dźwiękowa. Mało która gra ma tak dobrze odzwierciedlającą i równocześnie nasilającą już ciężki klimat muzykę, jak Layers of Fear 2. Jest to jeden z istotniejszych elementów budujących strach oraz napięcie i nie raz włosy mogą stanąć dęba przez same utwory.
Leży natomiast optymalizacja gry. Na PlayStation 4 spadki płynności są częste, zauważalne i najzwyczajniej w świecie irytujące. Dziwi to szczególnie biorąc pod uwagę korytarzową konstrukcję lokacji i niezbyt szczegółową oprawę wizualną. Na minus także krótki czas gry, można ją ukończyć w ok. 3/4 godziny.
Podsumowując Layers of Fear 2 to produkcja bardzo przeciętna, powtórka z rozrywki po części pierwszej, co za drugim razem nie robi takiego wrażenia. Działa jako horror, ma całkiem niezłą historię, psuje to jednak nużąca rozgrywka, bez pomysłu na siebie. Szkoda, bo biorąc abstrakcyjną stylistykę jedynki i doprawiając ją o nowe pomysły mogło wyjść coś naprawdę godnego uwagi, a tak dostaliśmy zwykły horror na kilka godzin.
Recenzja oparta o wersję na PlayStation 4.
Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe