Film opowiada o grupie ludzi, która została uwięziona na plaży na pewnej tajemniczej zatoce ze zwłokami kobiety. Okazuje się, że tamto miejsce w sposób niecodzienny wpływa na ludzi, gdyż zaczynają się oni przedwcześnie starzeć. Old bazuje na Sandcastle, powieści graficznej autorstwa Pierre’a Oscara Levy’ego i Frederika Peetersa. W filmie występują m.in. Rufus Sewell, Embeth Davidtz, Gael García Bernel, Eliza Scanlen, Thomasin McKenzie, Aaron Pierre, Alex Wolff, Vicky Krieps, Abby Lee, Nikki Amuka-Bird oraz Ken Leung.
Old rozpoczyna się szybkim zapoznaniem się z głównymi bohaterami tej przedziwnej historii. Poznajemy problematyczne małżeństwo (Guy, Prisca) oraz ich dwójkę dzieci (Maddox, Trent); lekarza (Charles) oraz jego żonę i córkę (Chrystal, Kara); rapera (Sedan) oraz jego miłosny obiekt zainteresowania (Madrid); a na koniec pozostała dwójka wczasowiczów (Jarin, Paricia), która chyba jest parą w filmie. Cała jedenastka podróżnych otrzymuje szansę odwiedzenia tajemniczej plaży, która ku ich zaskoczeniu, nie zapewnia relaksu, ale „speedrun” przez życie. Od momentu, kiedy postacie wstępują na plażę, wszystko w ich życiu się zmienia. Nie jest jednak, aż tak ciekawie jak można było się spodziewać…
Znamy postacie, jesteśmy na plaży, teraz powinny się dziać ciekawe rzeczy, prawda? Nie do końca. Co prawda otrzymujemy kilka naprawdę intrygujących scen, które tworzą mętlik w głowie i niepokoją, ale jest ich naprawdę mało. Większość filmu to tragicznie napisane dialogi, nudne jak flaki z olejem postacie, masa dziur fabularnych oraz aktorstwo, które w pewnych momentach zachwycało, a w innych powodowało u mnie chęć wybrania się na tego typu plażę. Miałem wrażenie, że niektóre sceny trafiły do tego filmu przypadkiem, ponieważ poziom aktorstwa, drastycznie i niespodziewanie spadał. Thomasin McKenzie oraz Alex Wolff, chyba najlepiej wypadli w tej produkcji i mimo młodego wieku, trochę przyćmili starszych członków obsady.
Aczkolwiek, to nie aktorstwo najbardziej zraniło tę produkcję. Była to bardzo rozciągnięta historia. Na przedstawionej plaży, 30 minut to około 5 lat dla naszych bohaterów. M. Night Shyamalan sam wyznaczył to zjawisko i trzeba po prostu przyznać, że gdyby bardziej przyspieszył starzenie się postaci, to wyszłoby to dużo lepiej. Wtedy film ten nie zawierałby może tylu niepotrzebnych scen, nie wydawałby się tak nudny i na siłę rozciągnięty. Old się po prostu dłużył i dłużył, a pomysłów zdecydowanie brakowało. Jako że ich nie było, reżyser pozostawił nas z amatorskimi dialogami oraz nienaturalnymi postaciami. Film ten trwał tylko 108 minut, ale miałem wrażenie, jakbym siedział w kinie przez dobre 3 godziny.
Film Old dodatkowo nie ma żadnego sensu. Mimo tego, że plaża ukazana w filmie, została po trochu wyjaśniona, to nic nadal nie trzyma się kupy. Nie będę wam zdradzał szczegółów, ale musicie uwierzyć mi na słowo, że M. Night Shyamalan sam się pogubił w tym koncepcie i przedstawił nam fabułę, która posiada ogromną ilość dziur. Jeżeli reżyser już zabierał się do wytłumaczenia co tak naprawdę dzieje się na tej plaży, to powinien był to trochę bardziej rozwinąć. Na koniec akapitu wspomnę jeszcze o zakończeniu. Nie było ono najgorsze, ale wydawało się być zbyt proste i przewidywalne. Dodatkowo ostatnia scena, kompletnie nic nie wnosi i moim zdaniem powinna była być wycięta.
Podsumowując, Old jest jedną z najgorszych kinowych premier lipca, a może nawet tego roku. Produkcja ta ukazała nam ciekawą historię, która niestety została zrujnowana głównie przez brak pomysłu na to co ma się dziać w filmie, bardzo słabe aktorstwo, amatorskie dialogi oraz wiele dziur w fabule. Po ostatnich dziełach Shyamalana (Glass, Split), liczyłem na coś dużo lepszego. Mam wrażenie, że postarzałem się o jakieś 5 lat, oglądając ten film… Na ten moment, nie polecam, trzymajcie się z dala od tego tytułu.