Komedianci debiutanci – recenzja filmu. Życie to teatrzyk, nikt się nie ogląda, każdy patrzy

Cenię sobie każdego rodzaju sztukę. Czy to filmy, muzyka, malarstwo czy teatr. Niestety, z tym ostatnim obcuję najmniej. Niemniej jednak, z każdym rokiem poznajemy coraz to nowszych aktorów, ostatnio coraz częściej organizuje się różne kółka teatralne. Między innymi tak się rodzą legendy. Komedianci debiutanci to nowy film Emmanuela Courcola, który opowiada, że warto się starać i piąć się do góry, po swoje marzenia.
Komedianci debiutanci opowiadają o Etiennie. Aktor prowadzi warsztaty teatralne w więzieniu, podczas których zauważa potencjał w piątce odsiadujących. Jest to niesamowita historia, która potrafi wzruszyć, a także rozbawić do łez. Więźniowie mają odtworzyć sztukę Samuela Becketta, konkretnie Czekając na Godota. Co ciekawe film powstał na prawdziwych wydarzeniach.

Fot. Kadr z filmu Komedianci debiutanci
Już sama informacja, że produkcja powstała na faktach podkręciła u mnie zainteresowanie. Kto przecież nie lubi oglądać adaptacji, bądź ekranizacji minionych wydarzeń? Osobiście historia ta nie była mi znana, lecz po seansie postanowiłem ją nadrobić.
Przez całą projekcie czułem niesamowite ciepło w środku, gdyż film jest niesamowicie uroczy. Nasi bohaterowie z początku nie czują między sobą żadnych powiązań. Ot zwykli współwięźniowie, którzy kojarzą siebie z więziennego spacerniaka. Natomiast z biegiem czasu, rodzi się wśród nich więź pomagająca przebrnąć przez najgorsze przeszkody. Dodatkowo gra aktorska w tym filmie jest świetna. Co ciekawe, nie mówię tu o głównej roli, w którą wcielił się Kad Merad. Bardziej podziwiam odtwórców naszych więźniów-aktorów. Do gustu najbardziej przypadli mi Alex (Lamine Cissokho) oraz Jordan (Pierre Lottin). Są to niesamowite postacie (zwłaszcza Jordan), które mimo bycie więźniami, potrafią pokazać swoją łagodniejszą, wrażliwszą stronę.
Zobacz również: Wesele – recenzja nowego filmu Smarzowskiego! Windą do nieba
Niestety, film nie jest bez wad. Cała narracja jest przedstawiona zbyt szybko, przez co historia galopuje jak koń podczas wyścigów. Nie obyło się też bez irytujących postaci, bo czymże był jakikolwiek film, bez choć jednego zgniłego jabłka w tym pięknym sadzie, pełnym dorodnych, czerwoniutkich jabłuszek? Ariane, w którą wcieliła się Maria Hands, wypada miernie. Podobnie jak Kad Merad, nauczyciel naszych aktorów. Niesamowicie mnie to smuci, zwłaszcza, że zapamiętałem go bardzo dobrze z filmu do, którego mam ogromny sentyment. Mówię tu o Mikołajku, w którym grał tatę Mikołaja. Tak samo pracownicy więzienia. Im dalej brnąłem w film, tym mocniej związywałem się z głównymi bohaterami, przez co czułem niechęć do filmowych klawiszy.

Fot. Kadr z filmu Komedianci debiutanci
Zobacz również: [46. FPFF] Powrót do tamtych dni – recenzja filmu. Tata przywiózł z Ameryki
Powiem, że bardzo przyjemnie minęły mi te prawie dwie godziny. Francuskie kino po raz kolejny się broni. Ten komediodramat udowadnia, że mieszkańcy stolicy mody potrafią rozbawić do łez i wywołać łzy wzruszenia. Nie będę ukrywał, że Komedianci debiutanci podobają mi się bardziej niż Nietykalni. Starsza produkcja, która również jest z kraju czerwono-biało-niebieskiej flagi, nie wywarła we mnie tyle emocji co jej młodsza siostra. Piękna opowieść o podążaniu za marzeniami.
Ilustracja wprowadzenia: Kadr z filmu Komedianci debiutanci