Kobieta w oknie – recenzja filmu. Miał być hit, a wyszło jak zwykle
Autor: Ula Reszka
22 maja 2021
Coraz częściej scenarzyści sięgają po inspiracje do literatury. W ostatnim czasie pojawiło się wiele ekranizacji kryminałów. Bezsprzecznie coraz chętniej po nie sięgamy. Przykładem może być kontrakt Harlena Cobena z Netflixem. Mamy już trzy seriale na podstawie jego powieści a w planach są kolejne! Jednak czy rzeczywiście niepowtarzalny klimat, za który uwielbiamy książki, można w tej samej skali przenieść na duży bądź mały ekran? Czy rzeczywiście bestseller książkowy to przepis na świetny scenariusz? Kobieta w Oknie to najnowszy thriller psychologiczny, który aspirował do sukcesu na miarę książki.
Kobieta w Oknie to najnowszy thriller Netflixa, który powstał na podstawie książki A.J Finna o tym samym tytule. Za reżyserię filmu odpowiada Joe Wright. Ma on już na swoim koncie takie filmy jak Czas Mroku, Anna Karenina czy Duma i Uprzedzenie.
Kobieta w Oknie opowiada historię dr Anny Fox – psycholożki dziecięcej, zmagającej się z agorafobią. Anna mieszka samotnie w starej kamienic na Manhattanie, cały czas starając się pokonać swoje lęki. Przez okno obserwuje sąsiadów, którzy wprowadzili się do kamienicy naprzeciwko. Anna zaprzyjaźnia się z jedną z nich – Jane. Pozornie szczęśliwe życie zostaje przerwane nagłym aktem przemocy, którego świadkiem jest Anna. Kobieta zaczyna nabierać podejrzeń, kiedy Jane nagle znika.
Film rozbudzał od początku duże nadzieje w fanach. Przede wszystkim sukces miał gwarantować scenariusz na podstawie bijącego rekordy popularności kryminału. Dopełnieniem wszystkiego miała być gwiazdorska obsada, która zdecydowanie przyciągnie widzów. Jak wyszło? Mocno rozczarowująco.
Hollywoodzka obsada, która miała wyciągnąć film na wyżyny, raczej przytrzymała film przy ziemi. Zdecydowanie wyróżniająca się była Amy Adams wcielająca się w Anne Fox. Od dłuższego czasu można zauważyć, że aktorka sprawdza się w rolach bohaterek walczących z demonami przeszłości. Podobnie teraz, świetnie odnalazła się w roli cierpiącej na agorafobię pani psycholog. Przeżywamy każdy jej stan. Czy to polepszający się, czy też kompletnego chaosu w głowie. Dość słabo wypada Gary Oldman, którego rola jest zbyt mało wyrazista. Pomimo potencjału postaci nie została ona rozwinięta zostawiając ją na poziomie nijakim.
fot. Kobieta w Oknie (2021)
Mocnym punktem filmu jest również praca kamery, dzięki której sami wczuwaliśmy się w chorobę Anny. Charakterystyczne ujęcia kamienic powodują, że często nie wiem, czy Anna wchodzi czy schodzi po schodach, potęgując dozę napięcia u widza. W podobny sposób został ujęty wypadek rodziny głównej bohaterki. Widzimy padający śnieg, za każdym razem z innej perspektywy. Do tego absolutnie klimatyczna muzyka twórczości Danny’ego Elfmana, która dawała nam klimat rodem z filmów Hitchcocka. Niestety absolutną klapą okazuje się zakończenie, mocno rozczarowujące i w zupełnie inne konwencji niż reszta filmu.
W przypadku Kobiety w Oknie można się zastanawiać, czy główny motyw nie został już zbyt często wykorzystany. Motyw samotnego zamknięcia w mieszkaniu i obserwacji sąsiadów pojawiał się już w wielu produkcjach. Niektóre z nich jak Okno na Podwórze stały się ponadczasowymi hitami. Twórcy sięgający po ten motyw muszą się wykazywać dużo większą kreatywnością, w innym przypadku produkcja jest niezauważalna.
fot. Kobieta w Oknie (2021)
Oczywiście, możemy wyjść z założenia, że scenarzyści nie mają wiele do powiedzenia w produkcjach na podstawie literatury. Jednak film to również reżyseria, scenografia, kostiumy oraz oświetlenie czy gra aktorska. To one mogą wyróżnić produkcje na tle innych o podobnej tematyce. Cóż, Kobieta w Oknie niestety zawodzi, potwierdzając fakt, że odnosząca sukcesy powieść niekoniecznie musi się okazać sukcesem w adaptacji.
Kadr z filmu Kobieta w Oknie
Zdaniem innych redaktorów:
Kacper Domański:
Przez 2/3 filmu zastanawiałem się, skąd te niskie oceny. Mamy tu ciekawą główną bohaterkę, (jak się wydawało) niebanalną historię, a także dobrą oprawę techniczną. Niestety, ostatnie pół godziny filmu z całkiem interesującego dramatu kryminalnego zmienia się w typowy thriller puszczany wieczorami na TV4. Nie będę zdradzać szczegółów, po prostu robi się zbyt przewidywalnie, co sprawia, że zaangażowanie widza w opowiadaną historię może zmaleć. Niech Was też nie zmylą nazwiska w obsadzie, gdyż taki Gary Oldman czy Jennifer Jason Leigh nie mają zbyt wiele do pogrania i wypadają blado. Na plus wypada gra aktorska Amy Adams, gdyż ona jeszcze w jakiś sposób broni tę historię. Moja ocena: 5/10.
Redaktor współprowadząca działu recenzji seriali
Entuzjastka literatury i kina. Wielbicielka odkrywania nowych seriali oraz filmów. Poza tym ogromna fanka Formuły 1 i Disneya