Zakładając, że na ten kawałek kina był jakiś pomysł, warto było go zrealizować. Edward Gierek to bowiem postać, którą nawet w obecnym polskim kinie, wracającym do podobnych okresów z uporem maniaka, warto było odświeżyć i pokazać nowym pokoleniom, jak i nostalgicznie wspomnieć starym. Diabeł jednak tkwi w tym, co napisałem na początku. Musiał być na to pomysł, film musiałby coś przekazać, zabrać się za życiorys legendarnego sekretarza od jakiejkolwiek interesującej strony. Jego jedynym, dyskusyjnym sukcesem jest to, że trwając bardzo długie 140 minut, tego nie zrobił.
Największy problem, jaki mam z tym filmem, to absolutnie zerowy nakład emocji, jakie jestem w stanie. Wielopłaszczyznowa historia, jaką był ten film w teorii i na papierze, sprowadza się do hagiografii, ale rozpuszczonej poprzez brak narracyjnej drogi, jaką obiera ta historia. Dzieją się tu cały czas jakieś wydarzenia, ale osadzone są w świecie, w który nie tylko trudno uwierzyć, ale i trudno zrozumieć. Gierek jest narracyjnie na tyle ubogim filmem, że cały seans nie jesteśmy w stanie stwierdzić, dokąd ta historia zmierza. Oprócz tego jednak nie stwierdzimy za bardzo, co ten Edward robił takiego dobrego. Cały czas jest prześladowany, dołki kopią pod nim różni ludzie, ale realnego zagrożenia nie ma.
Wspomniane poważne zarzuty nie pozwalają błyszczeć obsadzie. Często mówi się, że dobry aktor pociągnie słaby scenariusz, jednak wydaje mi się, że nie aż tak słaby. Ta historia tak bardzo zmierza donikąd i jest na tyle rwana, że nie sposób docenić nikogo, kto dokłada do niej swoją twarz. Przed premierą pojawiały się wątpliwości dotyczące Michała Koterskiego w głównej roli, jednak w tym przypadku nie będę w stanie powiedzieć o nim złego słowa. Aktor się stara, wkłada do roli bardzo dużo serca, nie jest jednak w stanie wydźwignąć tej historii. Gorzej wypada jednak reszta bohaterów. To nie są postacie, to pozbawione jakiejkolwiek charyzmy pionki, podpięte do odpowiednich, mniej lub bardziej znajdujących odbicie w rzeczywistości wydarzeń.
Gierek jest również filmem dość jednostronnym światopoglądowo. Określa się dość szybko i idzie torem gloryfikacji głównego bohatera, całą resztę czyniąc mniej lub bardziej spiskującymi wokół niego. Wspomniany wcześniej problem z wywołaniem jakichkolwiek emocji sprawia jednak, że jednostronny przekaz czujemy dużo mocniej, nie szukając żadnych odcieni szarości. W ogóle, z minuty na minutę coraz mniej rzeczy tu szukamy. Także dlatego, że znaleźć dobroci można naprawdę niewiele.
Powstanie tego filmu było podobno wielkim marzeniem jednego z producentów. I dobrze, Edward Gierek to postać, która zdecydowanie zasługuje na upamiętnienie na dużym ekranie. Jednak, na Boga, nie w tym stylu. W Gierku wydaje się bowiem, że wspomniane marzenia twórców to jedyne, co pchało ten projekt do przodu. Poza tym nie udało się praktycznie nic, co byłoby w stanie uczynić ten seans interesującym. W 140-minutowym filmie nie zmieszczono żadnej ciekawej historii, choćby pół charyzmatycznego bohatera, wszystkim natomiast kieruje chaos, zjadający wszystkie atuty. Szkoda również dlatego, że tak zły Gierek obniża nam prawdopodobieństwo powstania kiedyś Gierka porządnego. Takiego, jakiego wiele osób chciałoby zobaczyć.