Dystrybutorem filmu Dolina Bogów jest Galapagos Films i od kilku dni można go obejrzeć za pośrednictwem jednego ze wspominanych już nośników lub serwisów VOD. W roli głównej występuje John Malkovich (Red, Tajne przez poufne, Nie otwieraj oczu), który wciela się w jedną z głównych postaci, Wesa Taurosa – prawdopodobnie najbogatszego człowieka na świecie, który jest w stanie tworzyć i posiadać dosłownie wszystko, co może zdobyć pieniądz. Obok niego pojawia się Josh Hartnett (Helikopter w ogniu, Pearl Harbour) grający Johna Ecasa. Pisarz natrafia na przełomową chwilę w swoim życiu, w której próbuje odnaleźć sens oraz cel istnienia. Wśród kluczowych postaci znajdziemy również Jaime Ray Newman (serial Netflix Punisher) oraz Keir Dullea (2001: Odyseja kosmiczna, Człowiek z bieguna). Aktorka jest filmową żoną Josha i nazywa się Laura Ecas. Keir wciela się w lokaja imieniem Ulim, który urzęduje w rezydencji Pana Taurosa.
Dolina Bogów prowadzi przez większość filmu trzy-wątkową narrację, która z czasem zaczyna przeplatać się między sobą i pokazywać widzowi punkty wspólne. W mojej opinii Lech Majewski próbuje przede wszystkim stworzyć odę do kultury. Zauważa rozwój i kierunek, w którym zmierza świat. Wiele scen prowokuje do przemyśleń, zatrzymania się na chwilę i spojrzenia, za czym goni dzisiejsze kino. Dostajemy sporą ilość kawałków, które wedle swojej własnej koncepcji jesteśmy w stanie poskładać w całość. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jeżeli tylko odnajdzie się chęci, można znaleźć tam dużo więcej. Krążenie po orbicie bez zwiedzania tego świata może skończyć się poważnym rozczarowaniem.
Pojawia się jednak sporo płytkich zarzutów. W jednej ze scen główny bohater dyskutuje ze swoim terapeutą. W zasadzie dosłownie mówi, że nie pojmuje jaki jest sens istnienia. Gdzie ludzkość zapodziała chęć sięgania wyżej, po coś ambitniejszego niż na przykład kino superbohaterskie. Wydaje mi się, że to niezbyt ambitna krytyka. Nie powinno się tworzyć treści, które mają skłaniać do przemyśleń, atakując odmienne utwory lub co gorsza ich twórców. Jestem przekonany, że pomimo swojej prostoty, filmy o ludziach z nadprzyrodzonymi mocami nigdy nie wyjdą z mody, ponieważ w łatwy sposób mogą nieść fundamentalne wartości. Owszem, niejeden profesor Akademii Sztuk Pięknych czy Filmowych powie, że to tandeta, ale jeżeli taka produkcja skłoni kogokolwiek do zastanowienia się nad kluczowymi sprawami to Panie i Panowie – mamy sukces. Kino od początku do końca składa się tylko i wyłączeni z ludzi oraz ich wyobraźni. Nigdy nie powinno się o tym zapominać.
Jeden z trzech wspominanych wątków tworzy lud Nawaho, czyli jedni z prawowitych mieszkańców Ameryki. Ziemie oraz konkretne miejsca, które tworzą pomniki ich przodków, są dla nich świętością. Reprezentują oni w filmie pradawne dzieje ludzkości, które żyją do teraz i mają to samo niezmienne znaczenie. Myślę, że można nazwać tę część narracji jako obraz wierzeń i duchowości człowieka. W mojej interpretacji Lech Majewski chciał przypomnieć widzowi o tej sferze naszego życia. Pewnych tematów i wartości nie należy dotykać, a tym bardziej zmieniać wedle własnego upodobania. Właśnie to pragnął uczynić Wes Tauros, wykupując część gruntów plemienia w celu wydobycia rud uranu. Elementy nadnaturalne zawsze znajdą drogę, aby przypomnieć człowiekowi, że nie ma nad nimi żadnej władzy.
Film Dolina Bogów przepełniony jest sporą ilością detali i wyzwań, które w bardzo nachalny sposób próbują przedrzeć się do głowy widza. Wymienianie i analizowanie każdego z nich wymagałoby chyba osobnej sekcji lub specjalnego wydania. Oczywiście nie sposób uciec przy tym od spoilerów, dlatego te kilka szczegółów powinno wystarczyć. Fabuła wiele razy wskazuje problemy dzisiejszego świata, przywołuje nieco przykładów z przeszłości, które pozwalają nam zrozumieć, że podstawa człowieczeństwa jest niezmienna. Ludzie tworzą swoje małe środowiska, które w pewnym sensie ich więzią, ale nie potrafią i chyba nie chcą od nich uciec.
Nie podlega wątpliwości, ze spora ilość widzów podejdzie do produkcji z ogromną niechęcią. Sam złapałem się w wielu miejscach na tym, że gubię wątek. Nie żałuję jednak ani minuty, bo nie był to czas stracony. Z drugiej zaś strony nieprędko porwę się na powtórkę. Film urzekł zdjęciami, przepięknymi krajobrazami, muzyką oraz oryginalnym klimatem. Forma aktów, które rozdzielają sceny nie przypadła mi do gustu. Prawdopodobnie została wpleciona tylko po to, aby upodobnić się do sztuki teatralnej. Koniec końców film Lecha Majewskiego powinien zwrócić uwagę ludzi, którzy kochają być poddawani nieustannym przemyśleniom.
Najnowszy film Lecha Majewskiego może nie powinien był trafić do popularnych multipleksów. Prawdopodobnie takie miejsca jak Kino Nowe Horyzonty czy inne dużo bardziej otwarte na eksperymentalne filmy miejsca powinny były ekskluzywnie gościć tę produkcję. Ja chciałbym jednak podsumować moim komentarzem wobec dość brutalnego spłycenia wartości obrazów superbohaterskich. Tak jak wspomniałem, dla wielu osób mogą one być wartościowe, a historie w stylu Doliny Bogów są po prostu stekiem bzdur. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ludzie stojący w przeciwnym, absolutnie skrajnym rogu tego ringu uważają odwrotnie. W mojej opinii nie ma tutaj dobrej i złej odpowiedzi. Istnieją tylko odbiorcy, a fakt, że coś im się nie podoba lub jest pozbawione sensu albo/i treści. Cóż, nie przychodzi mi nic innego na myśl niż zachęcić do pogodzenia się z takim stanem rzeczy. Wszyscy mamy prawo obrazować swoje myśli i poglądy. Potem taki ktoś jak Ty czy ja, możemy powiedzieć czy to do nas przemawia czy też pochodzi z innej planety. Nigdy nie pozwólmy pozbawić się tej możliwości, ale nie zapominajmy o chęci szukania i poznawania, która jest u podstaw naszego życia. Przecież z wielką mocą przychodzi wielka odpowiedzialność!
Ilustracja wprowadzenia: Materiały prasowe