Amonit – recenzja filmu. Portret kobiety nad wodą
Autor: Adam Lewandowski
12 marca 2021
Nadmorskie miasteczko, podmuchy wiatru i fale rozbijające się o brzeg. Zabłocone dłonie dwóch kobiet wydobywających drogocenne skamieliny. Więcej wymienianych spojrzeń, drobnych gestów niż wypowiadania ulotnych słów. Takie obrazy zostaną nam w głowie po seansie filmu Amonit mającego polską premierę 12 marca w niesprzyjających warunkach, gdy w niektórych województwach zamykane są kina.
Angielski reżyser w swoim poprzednim projekcie, Pięknym kraju, skupiał się na relacji dwóch mężczyzn przebywających na prowincji w Północnej Anglii. Była to opowieść o kumulowaniu negatywnych emocji, trudnej samoakceptacji oraz próbie otwarcia się na drugiego człowieka niezależnie od oczekiwań społecznych. Z filmu mogliśmy zapamiętać naturalistyczne sceny zbliżeń z męskimi ciałami splątanymi w błocie. Bardzo dobrze przyjęty przez krytyków obraz otworzył Francisowi Lee drogę do kolejnych projektów. W filmie Amonit po raz kolejny opowiada o uczuciu i stopniowo uwalnianej seksualności. Tym razem jednak w centrum historii są dwie kobiety zmagające się nie tylko z własnymi problemami, ale również kulturą patriarchatu utrwaloną bardzo mocno w XIX-wiecznym społeczeństwie.
fot: materiały prasowe
Mary Anning (Kate Winslet) to postać historyczna żyjąca w tamtych czasach. Prowadziła samotne życie, poświęcając się pracy paleontolożki. Odkrywane przez nią skamieniałości miały istotne znaczenie dla nauki. Reżyser łączy fakty ze spekulacjami, ponieważ relacja miłosna z młodszą od niej Charlotte Murchison (Saoirse Ronan) nie może zostać w żaden sposób potwierdzona. Kino fabularne rządzi się jednak prawami i nie ma w tym żadnego problemu, o ile udało się przedstawić przekonującą historię. A ta wydaje się iść podobną ścieżką co Portret kobiety w ogniu w reżyserii Céline Sciammy. Podobieństwa nie ograniczają się jedynie do kostiumów z epoki, zakazanego uczucia i nadmorskich krajobrazów, ale również do charakterów bohaterek. Filmowa Anning unika kontaktów towarzyskich, a jeśli już sytuacja ją do tego zmusza, to komunikuje się opryskliwym tonem. Jest wierna swojej rutynie polegającej na mieszkaniu z matką, prowadzeniu rodzinnego sklepu i zbieraniu skamieniałości. Natomiast Murchison zostaje zostawiona przez męża w miasteczku na dłużej w ramach rekonwalescencji psychicznej po zasugerowanym w dialogach poronieniu. Pod opieką Anning zaczyna wracać do sił, otwierając się coraz bardziej na otoczenie.
Lee nie jest reżyserem tak subtelnym jak Sciamma. Nagość u niego jest czymś zwyczajnym, a sceny erotyczne bardziej sprawiają wrażenie zaspokojenia pragnień seksualnych niż niewerbalnego zrozumienia bohaterek. Po jednym z takich fragmentów Anning po raz pierwszy pozwala sobie na szeroki uśmiech i spontaniczną aktywność, jaką będzie kąpiel w morzu. Ważne będą detale – jak choćby płomień świecy delikatnie trącany przez wiatr po intymnym spełnieniu kobiet. Albo dłonie, na początku ściśnięte, co sugeruje niedostępność, a potem otwierające się na dotyk drugiej osoby. Jeśli już o dotyku mowa, to film chwilami jest zawieszony gdzieś między subtelnością a dosłownością. Tak jakby Lee wciąż odtwarzał zabiegi stosowane w zdecydowanie bardziej bezpośrednim Pięknym kraju, w którym bohater dawał upust negatywnym emocjom poprzez toksyczne zachowania.
fot: materiały prasowe
Wreszcie sam fakt wykonywania przez kobietę pracy zarezerwowanej wtedy wyłącznie dla mężczyzn. Anning pomimo swoich zasług prowadzi skromne życie i możemy się jedynie domyślać, że doświadczyła w przeszłości protekcjonalnego traktowania ze względu na płeć. Wątek stawiania pracy ponad życie rodzinne czy towarzyskie jest szczególnie aktualny w dzisiejszych czasach. Choć akurat Lee nie do końca traktuje to jak świadomy wybór, a raczej strach przed utratą niezależności oraz emocjonalnym zaangażowaniem. Z drugiej strony mamy przecież małżeństwo Murchisonów – chłodne i zdystansowane do granic możliwości. Przynajmniej nie zrobiono z mężczyzny jednowymiarowego antagonisty, jedynie podkreślając jego nieobecność.
Na klasyczną ścieżkę dźwiękową składają się dźwięki wiolonczeli, skrzypiec oraz pianina. Przy niewielkiej ilości dialogów znacznie mocniej wybrzmiewają same obrazy. Jak choćby dwie kobiety siedzące obok siebie w milczeniu na tle bezkresnej tafli wody. Większość akcji rozgrywa się w tych samych lokacjach. Przy tak kameralnym charakterze produkcji łatwo było oddać realia epoki, lecz i tak skromny wystrój wnętrz czy też suknie noszone przez kobiety imponują dbałością o szczegóły. Minimalizm objawia się także w prowadzeniu aktorek. Zarówno Winslet, jak i Ronan, przedstawiają wiele stanów emocjonalnych za pomocą ledwie widocznych zmian mimiki lub drobnych gestów. Relacja granych przez nie postaci sprawia jednak wrażenie przelotnej, wynikającej bardziej z samego przebywania razem niż wielkiego uczucia.
fot: materiały prasowe
Amonit nie ma takiego emocjonalnego uderzenia jak najbardziej udane queerowe romanse. Potwierdza jednak, że Francis Lee to ciekawy twórca wypowiadający się swobodnie na temat seksualności. Relacja bohaterek (a w poprzednim filmie bohaterów) jest w jego kinie tak samo ważna jak uwalnianie skrywanych przez lata instynktów. Bo w świecie pragnień tytułowe skamieniałości nie są wcale tymi najbardziej fascynującymi znaleziskami.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Zdaniem innych redaktorów:
Ewa Filipowicz-Gmerek:
Uwielbiam produkcje, które w tak doskonały sposób skupiają się na detalach. Uwielbiam cudowną Kate Winslet, mającą w sobie pewien fascynujący magnetyzm. I uwielbiam tak pięknie pokazane historie o miłościach, namiętnościach i pragnieniach. Amonit to film doskonały w swej prostocie. Choć nie jest idealny, a sama fabuła nie zapewnia nam porywających zwrotów akcji, to ogląda się go naprawdę magicznie. To jedna z tych produkcji, które wychodzą z ekranu i otaczają widzów wyjątkowym klimatem. Nie można uniknąć skojarzeń z Portretem kobiety w ogniu, filmem nawet doskonalszym. Jeśli ktoś jeszcze nie widział, to oba bardzo, bardzo polecam. 7,5/10
Fan westernów, kina noir i lat 80. Woli pisać o filmach niż o sobie.
A tu sobie zapisuje rzeczy:
https://www.facebook.com/Wjednymujeciu1