Podróż zwana życiem – recenzja „Najdłuższej podróży”

O istocie miłości

„Najdłuższa podróż” to kolejna ekranizacja powieści autora romansów Nicholasa Sparksa pod tym samym tytułem. Film opowiada historię Sophii Danko oraz Lukea Collinsa. Produkcja rozpoczyna się od przypadkowego spotkania powyższych bohaterów na jednym z licznych rodeów organizowanych na terenie Karoliny Północnej. Sophia i Luke od razu wpadają sobie w oko, czego konsekwencją jest długa randka w malowniczej okolicy położonej nad jeziorem. Niestety czar pryska, gdy okazuje się, że ich pierwsze magiczne spotkanie jest również ostatnim. W drodze do domu bohaterowie trafiają na miejsce wypadku Iry Levinsona. Parze udaje się wydostać poszkodowanego z samochodu i odwieźć go do szpitala. Od tego momentu życie Lukea oraz Sophii zmienia się nie do poznania.   

Podróż 1

Ogromna zaletą produkcji jest rewelacyjnie poprowadzona historia. Mimo że mamy do czynienia z prostym i miejscami nieco tendencyjnym romansem, to sposób ukazania fabuły zasługuje na niewątpliwą uwagę. Twórcy przedstawiają nam dwie, na pozór zupełnie różne historie miłosne, z których jedna dzieje się w czasach współczesnych, a druga dotyka okresu wojny. Element innowacyjności obrazu polega na sprawnym połączeniu wspominanych opowieści. Te w produkcji niejednokrotnie się przeplatają tworząc oryginalną i wzruszającą historię. Warto też wspomnieć, że spora część filmu przybiera formę powieści epistolarnej – dotyczy to romansu Iry z Ruth. Historię miłosną nadmienionej dwójki bohaterów poznajemy z listów napisanych przez pierwszą ze wspomnianych osób. Cały obraz koncentruje się na pokazaniu problemów oraz najważniejszych wydarzeń z życia obu par. Celem reżysera i scenarzystów jest ukazanie, jak te dwie niezależne od siebie historie, dziejące się w różnych czasach, które łączy przecież jedynie motyw miłości, mają tak naprawdę o wiele więcej wspólnych cech niż początkowo mogłoby się wydawać. W tym właśnie tkwi magia tego filmu.

Podróż 2

Siłą napędzającą obraz jest wątek miłosny, który został zadowalająco rozbudowany w obu przypadkach. Ponadto przedstawiony jest w bardzo dojrzały sposób. Nie powoduje odruchu wymiotnego wywołanego dialogami pełnymi banałów oraz pustych frazesów o miłości. Brak tutaj górnolotnych przemów oraz podniosłych scen. Zamiast tego twórcy ukazują miłość jako uczucie ponadczasowe i wieczne, niezależne od czasów oraz ludzi. Widać to na przykładzie głównych bohaterów produkcji. W obu historiach pojawiały się problemy, w każdej protagoniści musieli coś poświęcić dla miłości, zdobyć się na wyrzeczenia, zrezygnować z pragnień, a nawet marzeń dla drugiej osoby. Ponadto scenarzyści próbują nam powiedzieć, że wspomniane uczucie nie może być jednostronne, dają również do zrozumienia, że bez poparcia najbliższej sercu osoby, nawet realizacja najskrytszych marzeń nie daje spełnienia oraz szczęścia, ponieważ nie mamy się z kim nim podzielić. Przekaz jest wyraźny i naprawdę godny uwagi, bo mimo iż może się wydawać banalny, to wielu ludzi ciągle zapomina, że powodzenie związku zależy od emocjonalnego zaangażowania obojga partnerów.

Podróż 3

Owszem, film posiada również swoje wady. Można mu zarzucić zbytnią ckliwość oraz naiwność czy nawet cukierkowość, szczególnie ze względu na zakończenie utworu, jednak są to drobne mankamenty, które giną w morzu zalet. Zresztą finał obrazu, pomimo iż wydaje się mało prawdopodobny, stanowi zręczny twist, który niewątpliwie zaskoczy wielu kinomanów. Ponarzekać można także na schematyczność obrazu – wszyscy zwolennicy twórczości Nicholasa Sparksa z pewnością bez problemu przewidzą bieg wydarzeń, ale nawet w takim wypadku produkcja absorbuje, a co za tym idzie, ogląda się ją z nieukrywaną przyjemnością. Na pewno nie będziecie ziewać z nudów.

Podróż 4

Od pierwszych minut produkcji zwraca uwagę stojąca na wysokim poziomie reżyseria. Znany mi wcześniej jedynie ze standardowego kina zemsty („Faster” z Dwaynem Johnsonem w roli głównej) George Tillman Jr. zaskoczył niebywałym warsztatem. Twórca umiejętnie posługuje się kamerą, wiedząc co i w jaki sposób pokazać widzom, tak aby wzbudzić w nich odpowiednie emocje i uczucia. Nagłe zbliżenia na twarze bohaterów, odpowiednio zastosowane spowolnienia i  cięcia zachwycają dobrym montażem oraz niezwykłą płynnością. Muszę przyznać, że w zwykłym romansie nie spodziewałem się tak dobrej oprawy audiowizualnej. Widać facet ma smykałkę do tych rzeczy. Ponadto dzięki wspomnianym powyżej zabiegom, George Tillman Jr. dodaje swojemu dziełu nieco widowiskowości. Ujeżdżanie byków wypada rewelacyjnie, cieszy oko i wzmaga napięcie. Dobra reżyseria w połączeniu z nie gorszą grą aktorską daje możliwość odnalezienia się w roli bohaterów, poczucia na własnej skórze ich leków, obaw, radości czy szczęścia.

Podróż 5

Definitywnym plusem dzieła jest scenografia oraz muzyka. Piękne zdjęcia zachwycą niejednego kinomana. Ze względu na opowiedzianą przez twórców historię – dziejącą się w różnych czasach – scenografowie mieli pełne ręce roboty, ale i okazję, aby się wykazać. Szansę wykorzystali w stu procentach. Zestawienie surowych, ascetycznych i ponurych zdjęć przedstawiających świat w okresie wojny z pastelowymi, pełnymi światła oraz najróżniejszych barw krajobrazami Północnej Karoliny, daje niesamowity kontrast. Nie mniejsze wrażenie robi świetny podkład muzyczny oraz udźwiękowienie. Wykorzystane w produkcji utwory w połączeniu ze scenografią idealnie budują klimat oraz zapewniają odpowiednią atmosferę. Dzięki temu produkcja jest sentymentalna, romantyczna, czasem melancholia, lecz również w wielu fragmentach humorystyczna, a nawet, gdy zachodzi taka potrzeba, dramatyczna, i co najważniejsze, wzruszająca.

Podróż 6

Od strony aktorskiej film wypada ponadprzeciętnie. Zarówno młoda gwiazda disnejowska Britt Robertson („Kraina jutra”, The First Time”, „Liceum Avalon”), jak i Scott Eastwood („Furia”, „Gran Torino”) spisali się zaskakująco dobrze. Zasadniczo to na ich barkach spoczęła cała odpowiedzialność za powodzenie filmu. Wspomniani aktorzy wykreowali ciekawych oraz intrygujących bohaterów z krwi i kości. Szczęśliwie nie stanowili oni pięknych wydmuszek pozbawionych osobowości i charakteru. Obie postacie zostały przyzwoicie zarysowane przez scenarzystów – nie oczekujcie cudów, nie są to jakieś skomplikowane portrety psychologiczne, ale wystarczające jak na lekkostrawny romans – i jeszcze lepiej odegrane. Na pierwszy plan wysuwa się zdecydowanie postać wykreowana przez Britt Robertson (Sophia Danko). Jej bohaterka to młoda, rezolutna dziewczyna – kobieta sukcesu, stopniowo zmierzająca do realizacji swoich marzeń i celów. To za sprawą Britt Robertson zawdzięczamy całkiem udane elementy humorystyczne, które skutecznie poprawią humor niejednemu kinomanowi. Dzielnie na ekranie towarzyszy jej Scott Eastwood, którego postać jest zupełnym przeciwieństwem Sophii. Luke Collins to nieco stereotypowy kowboj, twardo stąpający po ziemi – trochę zdystansowany, jednak bezpośredni i niebojący się wyzwań facet. Oboje doskonale się uzupełniają, mimo wielu pozornych różnic, a rodzące się między nimi uczucie jest pełne pasji oraz namiętności. Widać między aktorami chemię, dzięki czemu przedstawiony wątek miłosny wydaje się wiarygodny i prawdziwy. Pochwalić należy również będących nieco w cieniu powyższej pary Jacka Hustona i Oonę Chaplin, którzy wypadli równie przekonująco. Aktorstwo spełniło pożądaną rolę, bohaterowie szybko zyskują sympatię kinomanów, nawiązując z nimi nierozerwalną wieź, co jest niezbędnym warunkiem dobrego romansu.

Podróż 7

„Najdłuższa podróż” to obowiązkowa pozycja dla wszystkich zwolenników twórczości Nicholasa Sparksa, jak i fanów lekkostrawnych romansów. Obraz warto zobaczyć ze względu na ciekawy sposób prowadzenia historii oraz sprawnie ukazany wątek romansowy. Pamiętajcie też o płynących z filmu interesujących refleksjach – im też należy poświęcić chwilę uwagi. Jedna z nich mówi, że życie jest jak podróż, najdłuższa podróż jakiej kiedykolwiek doświadczymy, i której nigdy nie powtórzymy. Trwa bowiem od naszych narodzin do nieuchronnej śmierci. Nie zmarnujmy jej więc na kłótnie i błahostki, żyjmy z dnia na dzień i cieszmy się tym co mamy, tym co daje nam życie, a nie ubolewajmy nad tym, co mogliśmy mieć albo co utraciliśmy dawno temu. Polecam!

„Najdłuższa podróż” reż. George Tillman Jr. – Ocena Movies Room to: 75/100

Njadłuższa podróż plakat

Redaktor

Miłośnik kina akcji lat 80., produkcji młodzieżowych oraz wysokobudżetowych filmów przygodowych, fantasy i science-fiction. Widz szczególnym podziwem darzący oldskulowe animacje, a także pełne magii i wdzięku obrazy Disneya. Ukończył Politechnikę Gdańską i z wykształcenia jest specjalistą w dziedzinie szeroko pojętej chemii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?