„Cop Car” – recenzja filmu z Kevinem Baconem w reż. Jona Wattsa

Przewrotny los

„Cop Car” to nowy projekt Jona Wattsa, przyszłego reżysera „Spider-Mana” z Tomem Hollandem w roli głównej. Film stanowi odskocznie od wysokobudżetowych superprodukcji Hollywood czy Marvelowskich ekranizacji. „Cop Car” to obraz nakręcony małymi nakładami finansowymi, w którym główną rolę nie grają efekty specjalne lub spektakularne i dynamiczne sekwencje akcji. Nie. To produkcja, gdzie najbardziej liczy się klimat, odpowiednio stopniowane napięcie i nieprzewidywalne zwroty akcji. Jeśli więc macie zamiar sięgnąć po film licząc na standardowe kino akcji z Kevinem Baconem w roli głównej, to zwyczajnie odpuście sobie produkcję, bo nie znajdziecie w niej nic, co mogłoby Was zainteresować. Resztę kinomanów zapraszam do dalszej lektury poniższego tekstu.

Cop car 4

Obraz skupia się na przedstawieniu losów dwójki bliżej nieokreślonych chłopaków, Travisa i Harrisona, którzy przypadkiem natrafiają na opuszczony wóz policyjny. Podekscytowane swoim odkryciem dzieciaki zgodnie uznają, że od tej pory pojazd należy do nich, w związku z czym odpalają samochód i ruszają przed siebie. Młodzi bohaterowie nie zdają sobie jednak sprawy, że nieświadomie wydali na siebie prawdopodobnie wyrok śmierci.

Cop 1

Opowiedziana przez scenarzystów historia niewątpliwie wzbudza mieszane uczucia. Z jednej strony jest mało rozbudowana, w wielu momentach niezmiernie uproszczona, a ponadto rozciągnięta do granic możliwości. Twórcy prowadzą swoją opowieść w niezwykle ślamazarnym tempie oraz sennej atmosferze, przez co nie brakuje tutaj niepotrzebnych dłużyzn, które skutecznie mogą znużyć niejednego kinomana.  Dodatkowo historia kręci się wokół jednego wątku – odzyskania samochodu przez tajemniczego szeryfa. Jest to niezwykle rozczarowujące, ponieważ w filmie pojawia się ogrom wątków pobocznych, niejednokrotnie znacznie ciekawszych niż wspomniany główny, które gubią się pośród ginącej w promieniach zachodzącego słońca autostrady przecinającej rozległe pustkowia. Jednakże z drugiej strony, powolne tempo produkcji sprzyja usypianiu uwagi widzów i budowaniu niesamowitego klimatu. Dzięki temu reżyser jest w stanie niejednokrotnie zaskoczyć kinomanów nagłymi zwrotami akcji – momentami historia zmienia swoje tory o całe 180 stopni – co w połączeniu z umiejętnie stopniowanym napięciem sprawi, że serce niejednokrotnie podskoczy Wam do gardła. Atmosfera filmu gęstnieje z każdą kolejną minutą obrazu, a klimat staje się coraz cięższy. W pewnym momencie można wyczuć wiszącą w powietrzu katastrofę, zbliżający się nieuchronnie dramat, ale do samego końca trudno przewidzieć wynik tej niecodziennej sytuacji, w której mimowolnie znaleźli się główni bohaterowie produkcji.

Cop 2

W filmie zostają splecione losy pięciu przypadkowych osób; do porachunków szeryfa z jakimś bliżej nieokreślonym przestępcą nieświadomie angażuje się przejezdna kobieta oraz dwójka zuchwałych i nieodpowiedzialnych dzieciaków. W związku z powyższym, po pewnym czasie obserwujemy dramat wszystkich rzeczonych osób, z których każda kieruje się tylko sobie znanymi motywami działania. Takie prowadzenie opowieści z pewnością wzmaga ciekawość kinomanów, śledzących w coraz większym napięciu losy poszczególnych bohaterów aż do napisów końcowych, gdzie pojawia się największy szkopuł produkcji. Zakończenie zupełnie niszczy obraz Jona Wattsa. Historia urywa się w najmniej odpowiednim momencie. Scenarzyści pozostawiają kinomanów z poczuciem niedosytu i rozczarowania, nie dopowiadają bowiem większości zarysowanych wątków, dając widzom możliwość wolnej interpretacji, co w przypadku „Cop Car” nie jest za najlepszym rozwiązaniem. Twórcy rozbudzili moją wyobraźnię, pozwoli snuć domysły na temat bohaterów i ich przeszłości czy motywów działania, by po zakończeniu swojego dzieła pozostawić mnie z niczym. Niełatwo więc ocenić pracę scenarzystów. Do pewnego momentu nagromadzone niedopowiedzenia i sekrety naprawdę intrygują i przykuwają uwagę, jednak brak ich wyjaśnienia wraz z końcem produkcji zamiast zaskakiwać, osiąga zgoła odmienny rezultat – zwyczajnie irytuje. Gdyby historię  bardziej skondensowano, wyrzucono z niej zbędne dłużyzny i pokuszono się o przybliżenie widzom przeszłości bohaterów, rozbudowując tym samym całą opowieść, oraz zachowując jej genialny klimat i towarzyszące kinomanom podczas wielu scen napięcie, obraz byłbym idealny. Niestety w obecnym stanie możemy mówić jedynie o solidnym przeciętniaku.

Cop car 1

Jedną z niewątpliwych zalet produkcji są świetne zdjęcia oraz muzyka. Podkład dźwiękowy sprawdza się w stu procentach, odgrywając znaczącą rolę w budowaniu klimatu oraz stopniowaniu napięcia. Nieco gorzej wypadają efekty specjalne – małe nakłady finansowe – jednak szczęśliwie twórcy zrezygnowali z efekciarstwa i skupili się na innych aspektach „Cop Car”. Do pozytywnych stron filmu należy zaliczyć przede wszystkim  brutalność – obraz w żadnym wypadku nie jest ugrzeczniony (film otrzymał mocną „R”) – oraz niezły realizm. Bohaterowie zachowują się racjonalnie, czasem skandalicznie i nieodpowiedzialne – dzieciaki – jednak odpowiednio do swojego wieku i pełnionych stanowisk. Wszyscy w filmie popełniają błędy i każdy może zginąć – bez jakichkolwiek wyjątków. Brakuje tutaj zatem motywu niezniszczalnego twardziela czy wszechwiedzącego i wszechobecnego przestępcy. Kolejnym plusem są udane pomysły inscenizacyjne – szczególnie jeden, mający miejsce w początkowej fazie filmu, zasługuje na niewątpliwą uwagę.  Tak więc pod względem audiowizualnym obraz sprawuje się zaskakująco dobrze, Jon Watts ma smykałkę do kręcenia, co dobrze wróży nowemu „Spier-Manowi”.

Cop car 2

Obsada „Cop Car” składa się jedynie z garstki aktorów, z których najbardziej rozpoznawalny jest Kevin Bacon. To zasadniczo na jego barkach leży cała odpowiedzialność za powodzenie nowego dzieła Jona Wattsa. Po seansie można jednoznacznie stwierdzić, iż rzeczony aktor otrzymał ogromny kredyt zaufania od reżysera, którego oczywiście nie zawiódł. Kevin Bacon w „Cop Car” spisuje się rewelacyjnie. Mimo że jego gra jest bardzo minimalistyczna, to w kilku spojrzeniach, gestach i wyrazach twarzy zawarta jest ogromna ilość uczuć i emocji. Począwszy od rzekomego spokoju i dezorientacji, poprzez bezradność oraz przerażenie, a skończywszy na gniewie czy najprawdziwszej furii. Aktor doskonale odnalazł się w powierzonej mu roli, ukazując zróżnicowane oblicza swojego niejednoznacznego bohatera. Wykreowany przez niego protagonista to jeden z najmocniejszych filarów produkcji, a także jeden z najlepszych występów Kevina Bacona na przestrzeni ostatnich lat. Na uwagę zasługuje także młoda część obsady, czyli James Freedson-Jackson, Hays Wellford. Obaj chłopacy spisali się przyzwoicie, dzięki czemu wypadli na ekranie przekonująco i wiarygodnie. Trudno tutaj mówić o jakichś wybitnych kreacjach, wykreowane przez rzeczonych aktorów postacie chowały się w cieniu protagonisty Kevina Bacona, lecz z pewnością nie można im odmówić talentu. Mają potencjał, tak więc warto czekać na kolejne obrazy z ich udziałem w roli głównej. Na uwagę zasługuje też Shea Whigham odgrywający uprowadzonego mężczyznę. Mimo że gości na ekranie zaledwie kilka minut, to podobnie jak Kevin Bacon pokazuje różne oblicza swojej postaci i jest równie zagadkowy oraz nieprzewidywalny, co szeryf Kretzer. Reszta obsady stanowiła z kolei mało znaczące tło.

Cop car 3

„Cop Car” to po prostu kolejny przeciętniak. Obraz z naprawdę niezłym pomysłem i dużym potencjałem, niestety jedynie połowicznie wykorzystanym. Mogło być ekscytująco, nieszablonowo, klimatycznie i kontrowersyjnie, z czego zostały jedynie dwie ostatnie cechy. Dłużyzny oraz niedopowiedzenia skutecznie odbierają w pewnym momencie przyjemność płynącą z projekcji. Warto więc poświęcić swój czas na nową produkcję Jona Wattsa?  Z pewnością! Mimo swoich uchybień to kino niepozbawione zalet oraz zdecydowanie odmiennie od królujących na srebrnych ekranach głośnych blockbusterów. Jeśli efekty specjalne nie są dla Was wyznacznikiem i potraficie wybaczyć kilka uproszczeń, a także przeboleć prostą fabułę, to otrzymacie zgrabnie zagrany, klimatyczny obraz o świetnym podkładzie dźwiękowym, odznaczającym się ponadto naprawdę sprawną reżyserią.

 „Cop Car”, reż. John Watts – Ocena według Movies Room to: 60/100

Cop 3

Redaktor

Miłośnik kina akcji lat 80., produkcji młodzieżowych oraz wysokobudżetowych filmów przygodowych, fantasy i science-fiction. Widz szczególnym podziwem darzący oldskulowe animacje, a także pełne magii i wdzięku obrazy Disneya. Ukończył Politechnikę Gdańską i z wykształcenia jest specjalistą w dziedzinie szeroko pojętej chemii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?