Daj się lubić, Europo – część 1 trylogii Tysiąc i jedna noc w kinach

1001noc 01

Daj się lubić, Europo

Opowiadać o kryzysie finansowym w Europie na taką skalę nie zdecydował się jeszcze nikt. Niby prosto z mostu, ale z finezją i w nieprzeciętnych proporcjach. Cały film Tysiąc i jedna noc trwa ponad sześć godzin, podzielony został na trzy części. Oglądanie ich osobno nie odda do końca bogactwa i złożoności tego dzieła. Dlatego warto wybrać się do kin na część pierwszą – Niespokojnego by dać się wciągnąć i porwać przez eklektyczny świat stworzony przez Miguela Gomesa.

Założenie reżysera jest na tyle ambitne, że sam zaczyna wątpić w słuszność swojego pomysłu, tym samym Tysiąc i jedna noc ma bardzo autotematycznie preludium. Ascetyczne wprowadzenie, w którym dowiadujemy się o strajku stoczniowców we Viana do Costelo w północnej Portugalii, zawiera ujęcia pustych doków, wysokich żurawi na tle szarego nieba, a z offu słyszymy głosy tych, którzy tam pracują. Pojawia się też historia o szerszeniach doprowadzających do wymierania lokalnej populacji pszczół. Z jednej strony brutalna i ekonomiczna rzeczywistość, z drugiej – dokument przyrodniczy? Nad sensownym połączeniem tych wątków głowi się sam Gomes, którego widzimy ze swoją ekipą, pracującego nad oglądanym właśnie filmem. „Jestem za głupi na abstrakcje, przyprawiają mnie o zawrót głowy” przyznaje w wewnętrznym monologu twórca, po czym ucieka przed swoją ekipą.

1001noc 02

Ucieczka przed stawianym zadaniem to pierwszy motyw w filmie. Gomes jednocześnie wie, że musi dać świadectwo brutalnych czasów, ale przeraża go rozmiar zadania. Opowiedzieć o kraju w głębokim kryzysie finansowym i jego mieszkańcach, historiach związanych z tym upokorzeń, klęsk, korupcji, niesprawiedliwości, ale też o godności ludzkiej i rzadkim, ale ważnym triumfie sprawiedliwości. Reżyser postanawia użyć fabularnego wytrychu, znanego już od starożytności. Z Baśni tysiąca i jednej nocy „pożycza” Szeherezadę oraz epizodyczność tego dzieła. W oryginale małżonka wezyra, który słynął z mordowania swoich żon, używa fortelu, aby przetrwać. Opowiada mu co wieczór kolejne historie, angażując jego ciekawość – dzięki temu może przeżyć kolejną noc. Przetrwanie to drugi ważny motyw, który sygnalizują twórcy. Usłyszymy i zobaczymy historie, które nie tylko pozwolą opowiadającym przetrwać, ale powinny być ważne także dla oglądających, którzy nierzadko stali się ofiarami systemu. Idealistyczna, humanistyczna wizja świata Gomesa tkwi w sercu tego filmu, mimo wiszącego w powietrzu ponadczasowego smutku i nastroju nostalgii.

1001noc 03

Trzy historie, które opowiada Szeherezada w części pierwszej, są – podobnie jak w pozostałych dwóch filmach – oparte na prawdziwych wydarzeniach, które miały miejsce w Portugalii w latach 2013-2014. Ale nie mamy tu wcale do czynienia z żadnym fabularyzowanym dokumentem. Składniki gatunkowe Tysiąca i jednej nocy są na tyle szalone i ekscentryczne, że nie powinny działać, ale jakimś cudem grają ze sobą. Do typowych zabiegów paradokumentalnych, jak przedstawianie odtwarzających historię aktorów, po sprawiających wrażenie naturalistycznych zdjęć, reżyser dorzuca naiwną baśniowość, opartą na folklorze. Przy wszystkich tych zabiegach film nie sprawia wrażenie przerośniętego, wręcz przeciwnie. W tej prostocie jest pewna szlachetność i pokora, która zaskakująco idzie w parze ze świadomym autotematyzmem. Twórcy nawet na chwilę nie pozwalają nam zapomnieć o tym, że nie oglądamy fantastycznych historii dla zwykłej przyjemności. Balansowanie na granicy fikcji i fantazji wychodzi reżyserowi naprawdę dobrze.

1001noc 04

Pierwsza z przypowieści przenosi nas na spotkanie bankierów i finansistów, decydujących o zadłużeniu Portugalii. Przybyli na wielbłądach goście napotykają szamana z Afryki, który oferuje im magiczną substancję, dającą wieczną erekcję. W drugiej historii odbywa się sąd na kogutem, który pieje o nieodpowiednich porach dnia i nocy. Okazuje się, że kogut sam chce opowiedzieć historię o trójkącie miłosnym i o pożarach w okolicy. W trzeciej części spotykamy się jednym ze stoczniowych związkowców, słuchającego opowieści ludzi, których kryzys finansowy dotknął zarówno zawodowo, jak i personalnie.

1001noc 05

W tym wielokrotnie nagradzanym filmie jest prawie wszystko, ale nigdy nie mamy wrażenia przesytu. Czasem tylko wydaje się, że ta historia nie będzie miała końca. W pewnych momentach nie będzie to komplement, bo Gomes ma tendencje do rozwlekania niektórych epizodów. Niektóre historie trzymają się bliżej meritum historii, niż inne (epizod z kogutem jest tego świetnym przykładem). Rubaszny humor i nagość służą do oswajania trudnych i nieprzyjemnych tematów, lokalny folklor i gadające zwierzęta podkreślają bogactwo kraju, paradokumentalny charakter nie pozwala zapomnieć o aktualności poruszanych wątków. Reżyser chłoszcze świat finansjery, przywołuje kolonialną historię swojego kraju, pięknego i zagubionego zarazem, nie zapominają o zwykłych mieszkańcach Portugalii, doszukując się w nich codziennych bohaterów. Korupcja i niesprawiedliwość społeczna nie zabiła ducha w narodzie. To o nich i dla nich jest ten film, jedna z najciekawszych interpretacji definicji “zaangażowanego politycznie kina”, któremu udało się uchwycić nastój niepewności i zagubienia na Starym Kontynencie.

https://youtu.be/W2M9NBM3I8k

1001noc plakat big

Redaktor

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?