Uczeń – recenzja rosyjskiego dramatu

O zagrożeniach czyhających w traktowaniu religii zbyt dogmatycznie opowiada rosyjski dramat Uczeń w reżyserii Kiriłła Serebrenikowa. Film, który zdobył główną nagrodę 10. Festiwalu Filmów Rosyjskich „Sputnik nad Polską”, oparty jest na sztuce niemieckiego pisarza Mariusa von Mayenburga. Choć momentami zbyt toporny, jest intrygującym portretem ekstremizmu w najgorszym wydaniu oraz opowieścią o tym, jak jednostka, w sposób totalitarny, potrafi wpływać na całe otoczenie, dyktując, co jest właściwe, a co nie. Wiszący w tle portret Putina nie pozostawia wątpliwości, że film jest także zamierzoną satyrą na kremlowskie władze. Niestety, wydarzenia na międzynarodowej arenie politycznej z ostatnich kilku miesięcy pokazują tylko, jak na aktualności zyskuje przesłanie Ucznia.

student 01

Weniamin (Petr Skvortsov) to nastolatek, który przechodzi prawdziwą fascynację Biblią. Zaczyna się niewinnie, od tego, że odmawia udziału w lekcjach pływania – ze względu na poglądy religijne. Co jego matce zdaje się głupią wymówką, coraz ostrzej prezentuje się w codziennym zachowaniu. Wienia pozbawia swój pokój wszelkich wygód, prowokuje dyskusje w szkole nad zasadniczością noszenia przez dziewczyny bikini na basenie, ale najgłośniej kłóci się z nauczycielką biologii. Elena Lwowna (Victoria Isakova) jest postępową osobą, mówiącą otwarcie i tolerancyjnie o homoseksualizmie czy potrzebie używania prezerwatyw. Każde z jej lekcji jest mocno kontestowane przez ucznia, który widzi w sobie posłannika Boga, wojownika, który ma oczyścić świat z plugastwa i nieczystości. Fakty naukowe nie są w stanie przeważyć „słowa bożego”.

student 02

Dzięki dobremu aktorstwu i wysokim walorom produkcyjnym Uczeń jest świetnym portretem rodzącego się bigoterii i rządów mniejszości. Aktualny nie tylko na rosyjskim polu, jest przerażającym studiom tego, jak bezradni są ci, którzy starają się protestować przeciw obłudzie. Jedynie, co im pozostaje, to być i wygłaszać swój sprzeciw, nawet jeśli jest to jedyny głos rozsądku w szalonym świecie.

Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 1 Sezon The Handmaid’s Tale

Przy całej powadze materiału zabrakło twórcy odrobiny cenzury. W materiale pojawiają się liczne dłużyzny słowne, osłabiające filmowy efekt produkcji, pokazując jego teatralne pochodzenie. Sceny te nie wnoszą niczego nowego do wizerunku głównego bohatera. I o ile grający Wienię Petr Skvortsov jest magnetyzujący od pierwszej, nakręconej w jednym ujęciu sceny, to pozostałe postacie nie mogą się z nim równać. Szkoda, że Elena jest postacią bardziej irytującą, niż budzącą sympatię.

Ilustracja wprowadzenia i plakat: materiały prasowe

Redaktor

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?