13 godzin: tajna misja w Benghazi – recenzja nowego filmu Bay’a

13 godzin piekła 

Michael Bay to reżyser znany przede wszystkim z kina rozrywkowego i superprodukcji o ogromnych budżetach, gdzie pierwsze skrzypce grają widowiskowe sceny akcji oraz efekty specjalne. Niestety ostatnio popadł w niełaskę widzów dostarczając im coraz bardziej efekciarskie, lecz również niemal pozbawione fabuły kolejne odsłony serii Transformers traktującej o kultowych, tytułowych robotach. Mimo iż reputacja Bay’a została mocno nadszarpnięta, to reżyser nie poddaje się i z chęcią zabrał się za nakręcenie (o zgrozo!) piątej części wspomnianej sagi. Jednakże dla fanów Transformers pojawia się światełko w długim i czarnym tunelu, ponieważ ostatni obraz rzeczonego twórcy pt. 13 godzin: tajna misja w Benghazi to solidny akcyjniak oparty na prawdziwych wydarzeniach, w którym napięcie nie opuszcza kinomanów nawet na krok, a bitewny chaos ukazany z mistrzowską precyzją zachwyca doskonałym montażem i rewelacyjnymi efektami, co zaskakująco nie wpływa na zgrabnie poprowadzoną historię i pełnokrwistych bohaterów.

13 godzin tajna misja w Benghazi 1

Początkowo dość sceptycznie podszedłem do nowego dzieła Michaela Bay’a spodziewając się naszpikowanej po brzegi wybuchami bezsensownej strzelaniny. Byłem w dużym błędzie, lecz zacznijmy od początku… Film 13 godzin: tajna misja w Benghazi to kronika wydarzeń mających miejsce 11 września 2011 roku w tytułowym mieście w ogarniętej chaosem Libii. Tej daty została zaatakowana amerykańska ambasada. Zaskoczony przez rozjuszonych tubylców polityk (przybyły na miejsce w pokojowych zamiarach) wraz ze swoimi ochroniarzami stał się w mgnieniu oka łatwym celem do wyeliminowania. Zdany na łaskę znajdującej się pobliżu tajnej bazy CIA schronił się w swoim apartamencie do ich przybycia, lecz to, ze względu na liczne procedury i nieporadność wysoko postawionych w strukturze państwa amerykańskiego osób, przekładane było w nieskończoność. W końcu szóstka odważnych mężczyzn wbrew wydanym im rozkazom zdecydowała się wyruszyć na własną rękę z odsieczą atakowanym pobratymcom. Rozpoczęła się zatem krwawa walka i bój o życie, a także wyścig z czasem, w którego obliczu wszyscy jesteśmy bezsilni.

13 godzin tajna misja w Benghazi 3

Muszę przyznać, że przedstawiona historia wciąga od pierwszych minut. Po wymownym wstępnie pełniącym funkcję wprowadzenia w przedstawione w filmie realia oraz wydarzenia widzowie dostają okazję poznać głównych bohaterów produkcji. Akcja rozpoczyna się na kilka dni przed feralnym atakiem na ambasadę. Twórcy dzięki temu obrazują kinomanom panujące w Benghazi warunki i ciągłe niepokoje. Widzowie zostają zatem zaproszeni do krainy, w której najbardziej niepozorny z tubylców może być potencjalnym zamachowcem, a niebezpieczeństwo dosłownie czai się za każdym rogiem. To, co natychmiast uderza po wkroczeniu bohaterów do wspomnianego miasta wiąże się z klimatem produkcji. Pełna napięcia atmosfera przemieszenia z niepokojem o własne życie wciąga i angażuje widzów w oglądany obraz. Swój zenit osiąga ona dopiero podczas zakończenia filmu, dzięki czemu nie sposób się nudzić na omawianej produkcji. Warto też wspomnieć, że Bay z dużą wprawą prowadzi swoją historię, umiejętnie w niektórych momentach usypiając naszą uwagą poprzez żołnierski, specyficzny humor, by za chwilę dać do zrozumienia, że to niebezpieczny kraj, gdzie każda zła decyzja lub nieuwaga mogą mieć tragiczne konsekwencje. W związku z tym otrzymujemy odpowiednią kreację świata, lecz twórcy nie zapominają poświęcić czas obserwowanym bohaterom. Kinomani dostają możliwość zobaczenia komandosów z tej bardziej ludzkiej strony, codziennej, gdy pozostawieni sami sobie odsłaniają przed widzami cząstkę swojej duszy. Nie są traktowani jak maszyny do zabijania, lecz zwyczajni ludzie, kochający mężowie i ojcowie, którzy jak każdy z nas mają pragnienia, zalety i wady. Za to twórcom należy się ogromny plus, ponieważ biorący udział w walkach żołnierze nie są dla nas nic nieznacznymi nazwiskami, słabo wyraźnymi twarzami w tłumie, lecz bohaterami z krwi i kości. W związku z tym ich los nie będzie obcy kinomanom. Co więcej, Ci zaczną im podczas seansu kibicować, trzymając kciuki za powodzenie akcji ratunkowej i obronę tajnej bazy CIA.

13 godzin tajna misja w Benghazi 4

Przeogromnym atutem produkcji jest kategoria wiekowa R, która pozwala Michaelowi Bay’owi siać na ekranie krwawe spustoszenie – dosłownie i w przenośni. Jak przystało na film opowiadający o realiach wojennych otrzymujemy mocny, momentami nad wyraz szokujący i brutalny obraz, w którym nie brakuje odstrzeliwania kończyn (grupa żołnierzy potraktowana serią z CKM-a zostaje praktycznie zmielona na mięsną papkę na oczach obserwujących wydarzenia widzów), mogących przyprawić o mdłości ran (wisząca niemal jedynie na pojedynczym skrawku skóry ręka jednego z czołowych protagonistów obrazu) oraz tuzina posiatkowanych zwłok przeciwników. Reżyser oczywiście nie przesadza z nagromadzeniem takich scen i nie są one jakoś specjalnie podkreślone, niektóre po prostu przemykają przez ekran niczym cienie, lecz uważni widzowie dostrzegą wiele makabrycznych elementów, które potrafią przerazić i zarazem uświadomić, że wojskowe potyczki, co ja mówię, nieskładnie przeprowadzone ataki terrorystyczne stanowią śmiertelne niebezpieczeństwo, ukazując kruchość i śmiertelność człowieka w obliczu współczesnego arsenału. Warto na to zwrócić uwagę.

13 godzin tajna misja w Benghazi 5

Połączenie ogromnej brutalności z pieszczącymi oczy i uszy efektami specjalnymi wraz z oprawą dźwiękową, a także pełną napięcia akcją oraz ciekawymi rozwiązaniami filmowymi (dla przykładu: wydarzenia ukazane z perspektyw walczących najemników – widok FPP – mimo iż są to jedynie nieliczne migawki, to urozmaicają obraz zwiększając jego rozmach oraz widowiskowość) skutkuje niesamowitymi doświadczenia wizualnymi oraz emocjonalnymi, które idą w parze z przemyślaną i składną fabułą. Ponadto warto tutaj dodać, że w nieustannie unoszącym się bitewnym pyle, gdzie świszczą raz po raz kule, palą się budynki, a niekontrolowanych wybuchów nie da się przewidzieć, znalazło się miejsce na ciekawą wymowę filmu. W omawiany obrazie pada interesująca refleksja, swego rodzaju maksyma, którą wypowiada jeden z sześciu broniących tajną bazę CIA żołnierzy. Brzmi ona następująco: Bogowie, niebiosa i piekła są w Tobie. Mimo iż początkowo powyższe słowa wydają się rzucone przez twórców bez celu, to po seansie nabierają one sensu. Widząc przeprowadzony atak terrorystyczny na ambasadę, jesteśmy świadkami wielu niedorzeczności i zwyczajnych głupot popełnionych zarówno przez atakujących, jak i broniących bazę. Jednak, co to ma wspólnego z powyższym cytatem? Otóż my sami decydujemy, kim jesteśmy i kim chcemy być; dokonujemy wyboru, jaką podążymy ścieżką. Można to zobrazować na przykładzie najemników wyruszających na pomoc rodakom wbrew rozkazom przełożonych, tchórzliwego szefa tajnej bazy CIA, a także głównego bohatera obrazu i jego końcowej przemianie. Szczególnie ważne jest tutaj zakończenie filmu, które skupia się zarówno na terrorystach, jak i obrońcach ambasady. Równie interesująca jest wymowa odnośnie zbrojnych konfliktów. Z ust głównego bohatera akcyjniaka opartego na faktach możemy usłyszeć gorzkie, lecz niezaprzeczalnie prawdziwe słowa. Jack Silva stwierdza, iż bierze udział w bezsensownej jatce, w kraju, gdzie nikt go nie chce i nikt mu nie pomoże. Widać tutaj subtelną krytykę zbrojnych działań państw na terenie innych krain; negatywne nastawienie do nieuzasadnionej ingerencji w sprawy nieprzyjaznych narodów, w których biorą udział zwyczajni ludzie, borykający się z takimi samymi problemami, co każdy z nas, i posiadający własne rodziny. Jak uczy nas historia, chociażby na przykładzie Benghazi, nie zawsze dobre intencje, w tym wypadku chęć utworzenia wolnej Libii, odnoszą zamierzone efekty.

13 godzin tajna misja w Benghazi 6

Zaletą obrazu jest również aktorstwo, które, mimo iż pozbawione jest wybitnych kreacji, to jest zaskakująco zadowalające, jak na zwykły film akcji. Największe brawa należą się Johnowi Krasinskiemu. Aktor doskonale poradził sobie z powierzoną mu rolą umiejętnie dawkując emocje. Z początku wykreowany przez niego bohater, Jack Silva, to zimny i zdystansowany facet, lecz w miarę upływu seansu poznajemy go z zupełnie innej strony. W tym przypadku minimalistyczna gra zdała egzamin, a główni protagoniści wypadają w oczach widzów przekonująco i wiarygodnie. To prości faceci, dzierżący w rękach śmiercionośne bronie, lecz niepozbawieni emocji i uczuć. Dobra robota.

13 godzin tajna misja w Benghazi

Oczywiście film nie obył się bez błędów. Czasem rażą w oczy dziwne strategiczne posunięcia atakujących bazę terrorystów, którzy niejednokrotnie wystawiają się bezcelowo na ostrzał uzbrojonych najemników. Trudno mi uwierzyć, że ich działania cechowały się w rzeczywistości aż tak wielką nieporadnością. Ponadto niektórym kinomanom doskwierać będzie również wszechobecny w produkcji patos – nadmiernie wyeksponowana scena rozstrzelania przez napastników amerykańskiej flagi. Ten jednak został utrzymany przez twórców w odpowiednich ryzach i nie razi aż tak bardzo, jak mogłoby się wydawać. Należy też wspomnieć, że nieco bardziej wrażliwym widzom może przeszkadzać (zbyt?) brutalna otoczka dzieła, wymagającym zaś nie spodoba się sporadyczny chaos na ekranie oraz uproszczono fabuła dostosowana do formy (ambitnego) akcyjniaka.  

13 godzin tajna misja w Benghazi 7

Mimo wszystko, powyżej wymienione słabości można Bay’owi bez problemu wybaczyć, ponieważ skroił on dzieło na ponadprzeciętnym poziomie, które zadowoli zarówno zwolenników niewyrafinowanych strzelanek, jak i ludzi poszukujących satysfakcjonującego kina, dostarczającego nie tylko czystej rozrywki, lecz również skłaniającego do wyciągnięcia odpowiednich wniosków i refleksji. Zatem fani Transformers mogą odetchnąć z ulgą. Jeśli reżyser utrzyma swoją formę, to piąta odsłona o przygodach niecodziennych robotów powinna okazać się lepsza niż trzy ostatnie, a to już będzie spore osiągnięcie. Tymczasem  13 godzin: tajna misja w Benghazi polecam z całego serca, ponieważ omawiana pozycja to udany hołd złożony szóstce niestrudzonych żołnierzy, którzy narażając z własnej woli życie ruszyli na pomoc atakowanym rodakom.

Redaktor

Miłośnik kina akcji lat 80., produkcji młodzieżowych oraz wysokobudżetowych filmów przygodowych, fantasy i science-fiction. Widz szczególnym podziwem darzący oldskulowe animacje, a także pełne magii i wdzięku obrazy Disneya. Ukończył Politechnikę Gdańską i z wykształcenia jest specjalistą w dziedzinie szeroko pojętej chemii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?