Zawiązanie akcji jest tutaj tak proste i tak życiowe, że aż ultra urocze. Kiedy Brooke (Alice Eve) spóźnia się na ostatni pociąg, wpada w kontrolowaną panikę. W dodatku lokalni kieszonkowcy okradają ją z torebki. Tutaj pojawia się nocny rycerz, który rusza z pomocą cudownej i czarującej kobiecie. Nick (Chris Evans) jest muzykiem grającym na trąbce na dworcowym peronie, który decyduje się spędzić całą noc w towarzystwie nowej znajomej.
Kto by pomyślał, że ta prostolinijna i naiwna historia może wywołać tyle pozytywnych emocji. Zanim się rozstaniemy to film z fabułą o wielkim potencjale, który z łatwością przyciąga i pozostawia bezcenny ślad w głowach widzów. Reżyserki debiut Chrisa Evansa, trafia do koszyka tych udanych i obiecujących. Sposób w jaki film został napisany i zrealizowany, może przypominać etiudę studencką i niskobudżetową produkcję niskich lotów. Często mawiamy, nie oceniaj książki po okładce. W tym przypadku chodzi o film i to nie byle jaki. Projekt zadziwia prostotą i lekkością. Inteligentne i swobodne dialogi, przeplatane przepięknym soundtrackiem po prostu płyną z nurtem.
Tworzenie kina, w którym dialogi są lokomotywą całej produkcji, nie należy do łatwego zadania. Jak bez efektów specjalnych i obrzydliwie dużej kasy przyciągnąć tłumy!? Chris Evans już to wie. Mimo to w świecie wyciekającej z ekranu komercji, jest jeszcze miejsce na delikatność, wrażliwość, inteligencję i życiową mądrość. W filmie promowane są wartości i cechy, które dzisiaj już nie brylują na ulicach wśród ludzi- a powinny. Mimo to wyciągnięte z lamusa, robią robotę i tworzą niebanalny romantyczny klimat. Aktorsko zacnie i wyczuciem, Chris Evans jak i boska Alice Eve. Kilka scen inspirowanych starszymi pozycjami. Można się złościć na brak kreatywności, ale dzwonienie do siebie z przyszłości za pomocą budki jest trudne do zastąpienia, a w tym przypadku tworzy most między zawiązaniem akcji i jej kulminacją nocnej przygody.
Piękno tego filmu polega na prostocie i lekkości. Niby nic, a jednak coś. Jest to film, do którego często wracam kiedy dopada mnie melancholijny stan, a ja potrzebuję ukojenia i wiary w dobry/lepszy dzień w swoim życiu. Bądź sobą, bo nie wiesz kiedy spotkasz nieprawdopodobnie wartościową osobę, której musisz towarzyszyć, być może przez resztę życia. Zanim się rozstaniemy to produkcja warta obejrzenia w spokoju i wyciszeniu. Dzięki niej złapiesz oddech i wyhamujesz zawrotne tempo współczesnego świata. Film reflektuje i zmusza do sensownych przemyśleń. Przecież tego oczekujemy od kina, czyż nie?
Ilustracja wprowadzenia: Kadr z filmu Zanim się rozstaniemy
Film mnie zauroczył
.godny polecenia napewno do niego będę wracać . Urzeka jego prostota i lekkość a jednocześnie pokazuje prawdziwe życie.i.relacje a niejednym ale .. p