Grobowiec świetlików został stworzony w Japonii w roku 1988. Reżyserem i scenarzystą tego anime jest Tsao Takahata. Założył on wraz z Hayao Miyazakim wytwórnię filmów animowanych, Studio Ghibli. Sam film jest dramatem wojennym i powstał w oparciu o opowiadanie Ariyukiego Nosaki, który przedstawił nim swoje wspomnienia z czasów II wojny światowej. Z ciekawostek odnośnie produkcji warto dodać, że ten film został przyrównany przez historyka animacji – Ernesta Ristera do takich dzieł jak Lista Schindlera Stevena Spielberga. Co czyni tę produkcję tak wyjątkową i dlaczego w tytule występują świetliki? Na te pytania postaram się odpowiedzieć.
Zawsze zaskakiwał mnie realizm filmów wojennych, sposób przedstawienia bohaterów, gloryfikacja wydarzeń. Można wymieniać w nieskończoność, ale to właśnie Grobowiec świetlików odcisnął na mnie swoje piętno. Działa na emocje widza, pozostawiając po sobie gorzki posmak, który da się odczuć nawet parę dni po seansie. Bohaterami filmu są kilkunastoletni Seita i jego młodsza siostra Setsuko. Starają się wydostać ze swojej wioski do schronu przeciwlotniczego, w którym znajduje się ich matka. Niestety na skutek nalotu matka ginie i tak rozpoczyna się walka dzieci o przetrwanie w czasach wojny w Japonii. Ojciec dzieci jest oficerem marynarki wojennej, dlatego w filmie przewija się tylko jego wspomnienie. Dzieci udają się do ciotki, która jednak po jakimś czasie daje im jasno do zrozumienia, że nie są mile widziani w jej domu. Znajdują schronienie w niewielkim bunkrze niedaleko miasta. Przyjdzie im się zmierzyć z trudnymi jakie niesie ze sobą wojna, czyli głodem, niedostatkiem, niewygodą i chorobą…
Film jest o tyle interesujący, że pokazuje świat, czyli brutalną wojenną rzeczywistość oczyma dziecka. Dziecka, które nigdy nie powinno widzieć śmierci rodzica, czy leżących na drodze śladów nocnego nalotu. Wydarzenia historyczne w filmie są niejako tłem dla relacji dwojga rodzeństwa. Fakty historyczne są raczej pokazywane wybiórczo, a o samym zakończeniu działań wojennych dowiadujemy się w scenie, gdy Seito wypłaca pieniądze z banku. Godna pochwały jest tu postawa Seito, który zmuszony do wejścia w dorosłość w szybkim tempie, stara się możliwie jak najbardziej odciążyć małą siostrę z brzemienia jakim jest smutek czy bieda. Stara się zapewnić jej opiekę, jedzenie, bawi się z nią, przez co sam musi mierzyć się z okrutną rzeczywistością.
Kolejnym plusem jest realizacja – sama animacja jest przepiękna. Pomimo upływu lat, film wygląda świetnie. Studio Ghibli po raz kolejny udowodniło swój wysoki poziom i nie boją się podejmować trudnych tematów. Grobowiec świetlików nie jest zdecydowanie produkcją skierowaną do młodszego odbiorcy – co ciekawe, to samo studio stworzyło bajkę Mój sąsiad Totoro, która bardziej trafia do małego widza. Twórcy ze studia pokazują, że animacja może poruszać trudne tematy i się ich nie boi, a wręcz przeciwnie – wychodzi z nich obronną ręką! Doskonała jest również muzyka, podkreślająca ton każdej sceny, jest dopasowana perfekcyjnie, przez co podbija jej wydźwięk.
Metafora kryjąca się za Grobowcem świetlików jest niezwykle wzruszająca. Scena w której mała Setsuko bawi się ze świetlikami jest bardzo wymowna. Jedne z ostatnich scen filmu, które zobaczymy sprawiły, że jeszcze długo po napisach końcowych nie mogłam pozbierać myśli. Bezmiar smutku, który towarzyszył mi podczas seansu był niewyobrażalny. Nie zmienia to jednak faktu, że Grobowiec świetlików jest filmem unikatowym. Niestety nie mogłam znaleźć żadnych minusów przy oglądaniu produkcji… Może z czasem same się pojawią, chociaż nie jestem tego pewna. Serdecznie polecam zapoznać się z Seito i Setsuko, gwarantuję niezapomniane przeżycia.
Ilustracja wprowadzenia: Kadr z filmu, Grobowiec świetlików