Powrót do przeszłości #60 – Recenzja „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną” (1974)

Niewiele istnieje filmów kultowych, które na swój legendarny status zasługują bez reszty. Pozycje takie jak „Raising Arizona” czy „Adwokat diabła” udowadniają, że kultowość dzieła filmowego bywa krótka i ulotna. Istnieją oczywiście tytuły skazane w tym obszarze na życie wieczne, tytuły, które odcisnęły wyraźny i znaczący stygmat na świadomości pokolenia. Jeśli przyjąć, że „The Rocky Horror Picture Show” Jima Sharmana jest najbardziej kultowym filmem w całej historii kinematografii, reżyserowana przez Tobe’a Hoopera „Teksańska masakra piłą mechaniczną” nieustępliwie depcze mu po piętach. Obie produkcje owinięte są nicią kultu absolutnego.

LF

„Masakra” wyłaniana jest przez krytyków i filmoznawców jako jedno z tych dokonań, które zdefiniowały współczesne kino – film gatunkowy, jak i film w ogóle. Bez klasycznego horroru z 1974 roku widzowie nie pokochaliby Jasona Voorheesa, a Rob Zombie nie nakręciłby „Domu tysiąca trupów”. Gdyby nie wizja Hoopera, w latach 80. nie nastałaby także złota era kina grozy, a twórcy specjalizujący się w tej formie nie płodziliby setek tytułów rocznie. Drugi projekt w karierze teksaskiego reżysera zrewolucjonizował nie tylko swoje czasy.

Już sam zarys fabuły „Teksańskiej masakry piłą mechaniczną” przyprawia o gęsią skórkę. Grupa mieszczan przyjeżdża na cichą i wyludnioną prowincję na krańcu kraju, by odwiedzić grób krewnego; młodzi zwracają uwagę rodziny degeneratów, lubujących się w kanibalizmie. Jednak to zaledwie wstęp do koszmaru, jaki postanowił zgotować widowni Hooper. Przez pierwszych kilkadziesiąt minut swojego szlagieru młody twórca trzyma widza za gardło. Czyta mu horoskop z gazety, który zamiast ujmować naiwnością, zwiastuje tragiczne zdarzenia; przedstawia leżącego na ziemi pijaczka – marginalną postać, ukazaną na tle apokaliptycznego zachodu słońca, bełkoczącą o „rzeczach”, których nikt nie widzi, a które mają na wsi miejsce. Hooper skutecznie podkręca atmosferę niepokoju i tajemnicy, by w połowie filmu niespodziewanie uderzyć w najczulsze struny. Od tego momentu z godną pochwały śmiałością daje obraz szaleństwu i makabrze, jakich nigdy wcześniej nie pokazywano w kinie.

dinner2

Przemoc przedstawiona w „Teksańskiej masakrze…” jest nie tylko nowatorska, ale i odważna. Hooper wykazał się dzielnością, kręcąc film, od jakich światowe kina czterdzieści lat temu zdecydowanie stroniły. Tym prekursorskim aktem utorował drogę popularnym do dziś horrorom o nazwie „slasher”. Sama „Masakra” wpisuje się w nurt slasherów, lecz reprezentuje go z ambicją, jako artystyczny film z przesłaniem. Tło dla powstania scenariusza autorstwa Hoopera i Kima Henkela stanowiły zmiany w krajobrazie politycznym i kulturowym początku lat 70. Inspiracje dla mrożącej krew żyłach historii duet odnalazł w takich wydarzeniach jak zbrodnie wojenne czy afera Watergate. Brak sentymentalizmu i powszechne zezwierzęcenie przemycono do skryptu ze świata obiektywnego, a część widowni potraktowała „Masakrę” jako krytykę warunków życia.

„The Texas Chain Saw Massacre” to także kino rozrywkowe z wyższej półki, film oferujący niezapomniane wrażenia estetyczne i kulturalne. Za realizację dzieła odpowiadała ekipa ambitnych i uzdolnionych młodych filmowców, z Hooperem, Danielem Pearlem i Waynem Bellem na czele. Surowy klimat filmu oddany został za sprawą doskonale opracowanych komponentów – poza reżyserią, zdjęć, muzyki, montażu i scenografii. Choć wiele nietradycyjnych rozwiązań technicznych, jakich podjęli się filmowcy, wynikało z niskiego budżetu i niedostatków planu, twórcy „Masakry” to prawdziwi wizjonerzy. Awangardowe efekty dźwiękowe, a także ujęcia kamery pod nadzorem Pearla – tyły kroczącej w czerwonych szortach Teri McMinn, awantura Sawyerów na tle reflektorów samochodowych – czynią z horroru obraz niesamowicie wysmakowany. Sensacyjne wrażenie robią także rekwizyty użyte na planie filmowym – scenografię traktować należy jako osobnego członka obsady.

McMinn

Słowa pochwały należą się również aktorce Marilyn Burns. Jej występ nie tylko znacznie różni się od rutynowego horrorowego aktorstwa; odtwórczyni głównej roli za swoją kreację zasłużyła na nominację do Oscara!

„Teksańska masakra piłą mechaniczną”. Pod fałszywie ordynarną powłoką kryją się tu pokłady bardzo wyrafinowanych znaczeń. Projekt powstał w najcięższych warunkach, w piekielnym upale i obkupiony został maksymalnym poświęceniem ekipy realizacyjnej. Poświęceniem, które opłaciło się twórcom jak mało komu w branży filmowej. Nie zbili oni majątku i w większości przypadków nie stali się sławni. Wypełnili za to misję społeczno-kulturową oraz zachowali wspomnienia pracy przy jednym z najważniejszych i najlepszych filmów w historii, arcydziele sztuki współczesnej.

Burns2

Stały współpracownik

Autor bloga HisNameIsDeath.wordpress.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?