Powrót do przeszłości – Recenzja „Szczęśliwego Nowego Jorku”

Film Zaorskiego dotyczy ciągle aktualnego problemu polskiego exodusu. Pokazuje on losy szóstki emigrantów mieszkających na Greenpoincie i ich zmagania z obcą rzeczywistości. Amerykański sen okazuje się być dla nich jedynie gorzką, nieosiągalną iluzją. Wśród tej gromady imigrantów boleśnie doświadczonych przez rzeczywistość między innymi mamy: pobożnego rolnika (Potejto), jego biuściastą siostrę „Terizę” oraz profesora ekonomii politycznej, który wyjechał do USA dzięki walce z komunizmem, a po jego upadku został zapomniany. Najbardziej skrytą postacią jest grany przez Bogusława Lindę Surfer, który zleca swojemu bratu by ten przewiózł tajemniczą przesyłkę. Film zainspirowany powieścią „Szczuropolacy” w czasach emisji odniósł umiarkowany sukces – pół miliona widzów. Plejada gwiazd w obsadzie i mocny, jak się okazuje poniekąd wciąż aktualny temat dał tej produkcji dość dużą popularność. Czy – z perspektywy czasu – słusznie?

37520SzczC499C59Bliwego20nowego20Jorku20011

Opowieści nie byłoby bez plenerów pokazujących Greenpoint i przepych Nowego Jorku. Te jak na tamte czasy zostały zrealizowane z rozmachem rzadkim w naszym kinie z tamtych czasów. Niestety kadry metropolii sprzed kilkunastu lat na współczesnym widzu nie robią szczególnego wrażenia. Do tego ujęciom tym brakuje jakiegoś pomysłu i muzyki potęgującej wrażenia .  Dużo lepiej z zadaniem ukazania amerykańskiego przepychu poradził sobie młodszy o ponad dwadzieścia lat film „kochaj albo rzuć”. Na szczęście plenery i scenografia zdecydowanie umacniają widza w przekonaniu, że akcja dzieje się w Nowym Jorku. Słabe wrażenie robi muzyka; nie licząc utworów zespołu IRA brzmiących w tle na początku i końcu jest ona absolutnie do zapomnienia. Dodatkowo jak na film sklasyfikowany częściowo jako komedię „Szczęśliwego(…)” jest wyjątkowo nieśmieszny. Ilość naprawdę zabawnych scen można policzyć na palcach jednej ręki. Jakie są więc atuty tej produkcji? Przede wszystkim mocarna obsada: zawsze genialny Gajos i prawie dorównująca mu cała reszta,a w tym Zamachowski ( z zabawnym, wiejskim akcentem), Linda, Pazura, Figura – prawdziwa plejada gwiazd, które zostawiają w tyle wielu współczesnych aktorów. Ponadto na plus należy wyróżnić dialogi. Choć mało śmieszne to są ciekawe i dobrze oddają naturę poszczególnych postaci a ich rozmowy są po prostu interesujące. Do tego monolog Lindy o polskich mordach jest świetny i gdyby tylko pojawił się w lepszym filmie to stałby się jednym z klasyków naszego kina. Do atutów filmu można jeszcze zaliczyć dobre odzwierciedlenie ciężkiego syzyfowego losu rodaków za granicą oraz ciekawy sposób przedstawienia kontaktów z rodzinami mieszkającymi wciąż w Polsce.

1107ac1a7b180e66dc4faa5aa664a0bf

Film miał zadatki na naprawdę mocny dramat, ale tym co go psuje jest słabo budowane napięcie i kilka niepotrzebnych scen. Niestety zakończenie też przyczynia się do słabszej oceny końcowej – wygląda na całkowicie oderwane od reszty i osłabia wydźwięk całości. Gdyby reżyser wykazał się odwagą mógłby powstać film, który zostaje z widzem jeszcze długo po seansie. Niestety otrzymujemy happy ending, bez którego mielibyśmy do czynienia z dobrym dramatem o ciężkim losie polskich imigrantów. Na szczęście „Szczęśliwego Nowego Jorku” ma w sobie zawartych kilka niezłych elementów, dzięki którym oglądanie nie jest męczarnią, a umiarkowaną przyjemnością. Jest to film o wielu wadach i zaletach, ale warto go obejrzeć choćby dla Gajosa i monologu Lindy.

Redaktor

Twórca cyklu "Powrót do przeszłości". Wielki miłośnik spaghetti westernów, kina szpiegowskiego i fantasy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?