Seth Rogen totalnie mnie nie śmieszy. Od zawsze. A zwiastun Sąsiadów z 2014 roku zapowiadał się wręcz tragicznie. Ale jak to jednak zwykle bywa, mimo wszystko udałem się do kina. Efekt? Pośmiałem się, chociaż jest mi z tego powodu trochę wstyd.
Mac (Seth Rogen) i Kelly (przepiękna Rose Byrne) są małżeństwem. Niedawno urodziło im się małe dziecko, co oczywiście oznacza koniec imprezowania, nocnego życia i wszystkich „guilty pleasures” (takich jak moje wyjście do kina na TEN film). Życie naszych bohaterów ma jednak wkrótce stanąć na głowie, jako że do sąsiedniego domu wprowadza się… studenckie bractwo. Na jego czele stoi młody i przesadnie przystojny Teddy (Zac Efron), nieco przygłupi, nieodpowiedzialny i nastawiony na najdziksze imprezy chłopak. „Wapniaki” przezornie starają się zakumplować z nowymi sąsiadami, udając, że sami są przecież bardzo „cool”. Wszystko po to, by tamci przynajmniej postarali się nie przerywać spokojnych snów odgłosem odjechanych, imprezowych spędów. Jak można się domyślić, sztama nie trwa długo. Wkrótce państwo Radner wejdą z Delta Psi Beta na wojenną ścieżkę. Będzie ostro.
Zovacz również: „Sąsiedzi 2” – zwiastun dla dorosłych i nowy plakat
Reżyser Nicholas Stoller nie potrafi nadać swojemu filmowi jednolitego tonu. Dawno nie widziałem tak nierównego mixu inteligentnego, odnoszącego się do popkultury humoru z tym sięgającym dna, absolutnie nieśmiesznym, opartym na obnażaniu penisów. Serio, miejscami za Sąsiadów wstydziłby się sam Adam Sandler. Paradoksalnie, kiedy do głosu dochodzi ten pierwszy typ narracji, naprawdę można wyć ze śmiechu. Pytanie tylko, czy jesteście gotowi na ten drugi?
Oprócz kilku niezłych żartów sytuacyjnych i nieoczekiwanego powrotu Maca i Kelly do korzeni (para w sprawnie nakręconych scenach albo imprezuje z bractwem, albo infiltruje je, knując iście młodzieńcze intrygi doprowadzenia go do upadku za pomocą sabotażu), w filmie nie znajdziemy niczego więcej. Satyra na współczesną młodzież być może byłaby bardziej trafna, gdyby „odpowiedzialni” dorośli nie zachowywali się czasem równie idiotycznie.
O dziwo Seth Rogen, niezwykle świadomy swoich niedociągnięć fizycznych, całkiem dobrze kontrastuje tutaj z młodym Efronem. Ten drugi, chociaż aktor z niego raczej drewniany, w Sąsiadach zdaje się doskonale rozumieć swoją rolę i odgrywa ją na wyjątkowym luzie, co nawet ogląda się z przyjemnością. Również Rose Byrne, którą częściej oglądaliśmy w nieco spokojniejszych komediach romantycznych (obowiązkowo w roli dystyngowanej pani domu), wydaje się świetnie czuć w skórze swojej bohaterki.
Chyba za stary jestem już na komedie, gdzie połowa żartów opiera się na pierdzeniu, wkładaniu do ust zużytej prezerwatywy i duszenia kobiety wielkim penisem (!). Subtelności w tym wszystkim zero. Gdyby scenarzyści ograniczyli się do żartu sytuacyjnego i bardzo trafnych aluzji, będących puszczeniem oka do widzów doskonale obeznanych ze współczesną popkulturą, Sąsiadów spokojnie można by było nazwać dobrą komedią. A tak to półśmieszny półprodukt, który oglądasz na własną odpowiedzialność.