Recenzja filmu Kevin sam w domu (1990)

Już dzisiaj rozpoczynają się Święta, czas rodzinnego odpoczynku. Wypełniony zapachem pierników i wigilijnych potraw. Oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę oraz Kevina samego w domu. Tak, dobrze widzicie, Kevin zakorzenił się w naszą kulturę na tyle, że rok rocznie jedna ze stacji telewizyjnych nie wyobraża sobie świąt bez emisji. Wyświetlany koło godziny 20, aby zebrać przed telewizorami całe rodziny. Gdy po zjedzeniu wszystkich wegańskich potraw, nikt nie ma ochoty na rozmowy, więc żeby przedłużyć rodzinny czas spędza się dodatkowe trzy godzinny podczas seansu Kevina. Bo tak chyba jest, prawda?

374f0a6432d57c1a377a285df1aea1b7

Postaci młodego Kevina McCallistera nie muszę nikomu przedstawiać. Zakładam z góry, że nie ma osoby, która nie znałaby tej świątecznej opowieści. Ale pokrótce. Kevin wraz z rodziną wybiera się do Francji, aby tam spędzić upragnione święta Bożego Narodzenia. Jak to bywa przed wyjazdami – pośpiech, pakowanie wszystkiego na ostatnia chwilę, wielkie zamieszanie i chaos. Rodzina w ostatniej chwili jedzie na lotnisko, lecz niestety zapomnieli wziąć ze sobą Kevina na święta. Chłopiec zostaje sam w domu na święta i musi poradzić sobie ze wszystkimi przeszkodami, które dotychczas były zadaniami rodziców. Gdy dwaj złodzieje dowiadują się, że ośmiolatek został w sam w wielkim domu uważają, że bez problemu uda im się rabunek, a mały nawet nic nie zobaczy. Chyba się trochę przeliczyli.

566ed3af440fc o

Kevina trudno ocenić, bo jest to świąteczny klasyk. Nie znam filmu, który zyskał w tym okresie taką popularność, zbierając całe rzesze wyznawców przed telewizorem. Nieskomplikowana fabuła, oparta na najprostszej historii. Skupiająca się na rozbawieniu odbiorcy poprzez komiczne sytuacje, czy pomysły chłopaka. Jednym słowem typowe kino familijne. Nie dziwie się ani trochę, dlaczego Kevin sam w domu stał się takim fenomenem na szeroką skalę. Scenarzysta musiał mieć niesamowitą wyobraźnię, wymyślając wszelkiego rodzaju gagi, od których aż roi się podczas dwugodzinnego seansu. Na pochwałę zasługują aktorzy, nie tylko Macaulay Cullin. To jednak on odegrał rolę niegrzecznego, ale pomysłowego chłopca idealnie. Na tak młody wiek, tak wspaniałego aktorstwa wielu może mu tylko pozazdrościć. Szkoda jednak, że jego “aktorska kariera” zakończyła się praktycznie na Kevinie. W rolach niezbyt skutecznych rabusiów bardzo dobrze spisali się Joe Pesci oraz Daniel Stern, jednak nie sadze, żeby ktoś chciałby zająć ich miejsce. Wszystkie postacie przekonują nas w stu procentach. Mimo, że zdajemy sobie sprawę z tego, iż ta historia zakrawa o całkowitą fantazję, nie mającą prawa bytu w normalnym świecie. Decydujemy się ją jednak oglądać, nie liczymy wszak na nic odkrywczego poza zwyczajną rozrywką w rodzinnym gronie. I na trochę śmiechu i zabawy.

z19365149IERKard z filmu Kevin sam w domu fot materialy pr

W święta odpocznijmy, a czas na ambitnie kino przyjdzie już niedługo. Po świętach. Jednak jeśli chodzi o kino stricte familijne, to sprawdza się w stu procentach. Nie mam co polecać, każdy zna, każdy oglądał, każdy kojarzy. Bo jak mogą wyglądać święta bez Kevina?

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Największa fanka autocada i BIMu. Hobbistycznie miłośniczka malarstwa XIX i XX wieku z naciskiem na: Degasa, Klimta i Bacona. W czasie wolnym szuka filmu idealnego, po którym z czystym sumieniem będzie mogła określić X muzę sztuką.

Więcej informacji o

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?