Recenzja filmu Twin Peaks: Ogniu krocz ze mną (1992)

David Lynch to dość nietypowy twórca. Ba! Artysta, który za główny cel swoich działań postawił sobie szokowanie odbiorcy, wrzucanie w przestrzeń skrajnych emocji, intryg i sama nie wiem czego jeszcze. Urodził się chyba po to, aby prowokować, żądając uwagi i atencji pod każdą postacią. Stworzył serial, zawierający wszystkie te elementy, wybijający się wśród wszelkiego rodzaju oper mydlanych. Zmienił on oblicze światowej telewizji, wprowadzając swego rodzaju rewolucję, która tak bardzo pasuje do charakteru reżysera. O tym dała nam znać kontynuacja, która zgodnie z obietnicą Laury, pojawiła się po 25 latach od emisji ostatniego odcinka 2. sezonu. W trzecim Miasteczko zmieniło się jednak nie do poznania, pojawiało się coraz więcej mieszkańców, a niektórzy zrezygnowali, bo pan stwórca – Lynch za bardzo ingerował w sielski klimat oryginału, raz po raz dorzucając wszelkiego rodzaju “atrakcje”. Jednak w przeważającej większości są wielcy fani, którzy każdemu projektowi reżysera przyklaskują i są z nim nawet jak zaserwuje coś w stylu 8. odcinka. Ale dziś o Twin Peaks: Ogniu krocz ze mną, czyli filmie, uzupełnieniu, tajemniczej śmierci Laury Palmer.

 twinpeaksfirewalkwithme pic1

Reżyser po raz kolejny zabrał nas na wycieczkę do Twin Peaks, do czasów, gdy nie piliśmy kawy z agentem Cooperem, a Laura była radosną uczennicą. Niedaleko toczyła się jednak sprawa o zabójstwo Teresy Banks, prowadzona przez agenta FBI Chestera Desmonda. Dopiero gdy ten ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, do Twin Peaks przyjeżdża nieziemsko przystojny Dale Cooper, aby przejąć sprawę. Po pewnym czasie zaczyna się domyślać przyszłego ataku mordercy. Wtedy przenosimy się rok do przodu, aby poznać historię z ostatnich dni życia Laury Palmer. Dziewczyna ma problemy z narkotykami, a w snach nawiedza ją znany wszystkim z serialu tajemniczy Bob. Podzielnie filmu przez reżysera na dwie, swego rodzaju, strefy czasowe było dobrym zabiegiem. Poznaliśmy historię od podstaw, odnajdując połączenie Laury z Teresą , które znowuż związane jest z szemraną przeszłością w jednookim Jacku.

https://www.youtube.com/watch?v=4Cnu_tJ3bEI

Film w porównaniu do 3. sezonu serialu dużo bardziej przypomina stare i kochane Twin Peaks. Momentami zastanawiałam się nawet, czy nie lepiej byłoby rozpocząć przygodę z Twin Peaks od filmu. Z jednej strony poznalibyśmy Laurę, czyli główną postać serialu, moglibyśmy jej “kibicować”, bo znalibyśmy ją lepiej i nie byłaby tylko widmem “najpopularniejszej dziewczyny w szkole znalezionej w rzece”. Natomiast z drugiej, po 2 godzinach filmu tożsamość zabójcy stałaby się jasna, a wtedy oglądanie serialu z tak wielkim spoilerem nie miałoby najmniejszego sensu. Powrót do Twin Peaks jednak nie jest tak miły, jak wydawać by się mogło. Lynch przedstawił nam totalne podziemie miasteczka, któremu daleko do sielskiego wyglądu znanego z oryginału. Ogniu krocz ze mną nie zaklasyfikowałabym do filmów familijnych. I o ile serial do takich należy, to ten jest jego totalnym zaprzeczeniem. Ciekawe ilu polskim rodzinom Lynch zepsuł wejście w piękny 1993 rok (Dla niewtajemniczonych polska premiera Twin Peaks: Ogniu krocz ze mną miała premierę 31 grudnia 1992).

twinpeaks 1600x900 c default

Postać Laury Palmer jest jedną z najlepiej wykreowanych ról w całym dorobku Twin Peaks. Rywalizować o podium może jedynie z Cooperem albo Audrey. Plotki mówią, że Sherryl Lee zafascynowała Lyncha swoją rolą folii na tyle, że zdecydował się stworzyć dla niej kuzynkę Laury, która z wyglądu była identyczna. A później zrobił o niej film, czyli właśnie Ogniu krocz ze mną. Aktorka jest tutaj fenomenalna. Idealnie wcieliła się w Laurę pokazując zarazem, że jest ona z jednej strony uroczą dziewczyna, a z drugiej mroczną narkomanką. Postawiła na naturalność z dodatkiem przerysowanych emocji, bez których nie stałaby się tak mocnym i wybijającym się charakterem Twin Peaks. Jestem pewna, że dzieciom oglądającym serial bez zgody rodziców, to właśnie jej krzyk śnił się po nocach. I dobrze im tak!

Największym minusem była dla mnie postać Donny. Lara Flynn Boyle znana nam z serialu odmówiła udziału w filmie, więc reżyser musiał, niestety, znaleźć kogoś na zastępstwo. Nowa Donna była tak samo nudna, bezwartościowa, a wizualnie po prostu bolała. Zmiana tutaj była bardzo niewskazana. Słaba postać stała się jeszcze słabsza. Ale jednak Moira Kelly okazała może złamany pazureczek, o który nikt by jej nie podejrzewał. Lecz nadal bez fajerwerków. Szkoda trochę, bo kto nie chciałby zobaczyć niegrzecznej Donny? Chyba tylko James.

twin peaks fire walk with me 2

Sądzę, że jest to jeden z filmów, na który szły całe rodziny z nadzieją, że dostaną odpowiedź na pytania bez odpowiedzi i w końcu poznają sekrety Laury A Lynch co? Pokazuje nam jak wygląda życie byłych pracownic “Jednookiego Jacka”. Wielu rzeczy można byłoby się po nim spodziewać, ale niekoniecznie tego. Niby w serialu wspominali tę historie, ale tutaj reżyser pozwolił sobie totalnie polecieć. Zerwał z wizerunkiem Laury, jako wzorowej i uwielbianej uczennicy, przenosząc nas w zupełnie inne realia. Myślę, wielu fanom mogło się to nie spodobać, bo zapomniał o standardowym Twin Peaks, kreowanym przez 30. odcinków. Historia ciągnie się ciekawie, ale gdzie “dawne i uwielbiane” Twin Peaks z intrygami Audrey i kawą Coopera? To takie bardziej przedstawienie mrocznego podziemia, najciemniejszej strony miasta i tego co najgorsze. Jest to dobre, a zarazem spotyka się z kontrowersja. Nie ma się niestety czemu dziwić, bo Lynch po raz kolejny zastosował swój dalece posunięty żart i tylko nieliczni się z tego śmieją. Ogniu krocz ze mną możemy pojmować więc jako pewnego rodzaju przejście do 3. sezonu, swoistą zapowiedź tego, co wydarzy się za te 25 lat. 

Ale tak wygląda kino tworzone przez Lyncha. Zrywa ze schematem, zaskakuje odbiorcę, odbiega od początkowo stworzonych podstaw, by wywołać zamęt, a momentami dyskomfort. Pokazuje widzowi bez skrupułów środkowy palec jeszcze się z tego śmiejąc. Nie wiem jak wy, ale ja kupuje to w 100%, więc drogi Panie Lynch, rozumiem, że emerytura i te sprawy, ale artyści nie mają czasu na takie rzeczy. Zaskoczy nas Pan czymś jeszcze? Brak odpowiedzi ? Rozumiem, że się Pan zgadza, już parzę kawę.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Największa fanka autocada i BIMu. Hobbistycznie miłośniczka malarstwa XIX i XX wieku z naciskiem na: Degasa, Klimta i Bacona. W czasie wolnym szuka filmu idealnego, po którym z czystym sumieniem będzie mogła określić X muzę sztuką.

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?