Recenzja filmu Grand Budapest Hotel (2014)

Spośród wszystkich świetnych produkcji Wesa Andersona, Grand Budapest Hotel zasługuje na szczególną uwagę. Jest to oczywiście moja subiektywna opinia, popiera ją jednak pozytywny odzew internautów, miłość widzów i szacunek krytyków. Ten kilkuwarstwowy film opowiada historię pisarza (Jude Law) który przyjeżdża do starego, podupadłego hotelu w fikcyjnym mieście Zubrowka i wdaje się w fascynującą rozmowę z właścicielem. W czasie wspólnej kolacji oboje cofają się o kilkadziesiąt lat do czasów świetności Grand Budapepstu, gdy budynek tętnił życiem i kwitł w rękach najwspanialszego chyba konsjerża wszechczasów – Gustave’a H. (fenomelany Ralph Fiennes). Razem ze swoim podopiecznym, Zero, który później został właścicielem hotelu i narratorem tej opowieści, wplątuje się w sieć niebezpiecznych wydarzeń i podpada kilku typom spod ciemnej gwiazdy, a wszystko przez jednego chłopca z jabłkiem…

adrienbrody

Widzów znających wcześniejszą twórczość Wesa Andersona nie zdziwi obecność nazwisk Owena Wilsona, Edwarda Nortona, Willema Dafoe, Billa Murray’a czy Adriena Brody’ego. Te wielkie postacie kinowe zgromadzone hurtowo na jednym ekranie są jednym ze smaczków, jakimi częstuje nas reżyser. Wiadomo od razu, że ich obecność to murowany sukces, ale tym razem grają oni role raczej poboczne. Na pierwszy plan wysuwa się Ralph Fiennes i jego Monsieur Gustave, elegancki, czarujący człowiek, który żyje dla Grand Budapestu i dla jego bogatych starszych klientek, z których najważniejszą jest Madame D. (zmieniona nie do poznania kobieta-kameleon, czyli starsza o 40 lat Tilda Swinton). Jego niepowtarzalny urok osobisty o zapachu L’air de Panache przyciąga te kobiety z czterech stron świata. Jak przyjemnie jest oglądać tego wysublimowanego jegomościa na ekranie!

the grand budapest hotel ralph fiennes

Towarzyszy mu wierny Zero Mustafa (w tej roli młody i bardzo zdolny Tony Revolori), który w hotelu znajduje zarówno miłość, jak i pokłady bohaterstwa, które pozwalają mu stać się kimś znacznie lepszym, niż tylko Zerem – Lobby Boy’em. Każda z tych postaci jest pieczołowicie dopracowana, każda ma swój niepowtarzalny charakter i zabawne przywary. Każda ma też swój oryginalny styl ubierania się i odpowiadające sobie kolory – pracownicy Grand Budapestu ubierają się na fioletowo, domownicy i służba Madame D. na czarno, a członkowie Stowarzyszenia Skrzyżowanych Kluczy odpowiednio na pomarańczowo, niebiesko, różowo, zielono i brązowo.

gbwedding

Zobacz również: Recenzja filmu Casablanca (1942)

Ci wszyscy bohaterowie wklejeni są do barwnych, symetrycznych kadrów zaprojektowanych w niepowtarzalnym, lekko teatralnym stylu Wesa Andersona. Reżyser bawi się też animacją, finezyjnie mieszając gatunki i płynnie przechodząc od scen śmiesznych, przez absurdalne, do tych, które naprawdę potrafią zmrozić krew w żyłach.

Grand Budapest Hotel oferuje widzowi wartką akcję z delikatną nutką absurdu, elegancki czarny humor z najwyższej półki (tu nawet przekleństwa brzmią wyrafinowanie) i porywającą muzykę Alexandre’a Desplata. Główny temat muzyczny jest jak sam film – intrygujący, zaskakujący i działający na zmysły. Jest to produkcja, którą można oglądać kilka razy i z każdym kolejnym seansem odkrywać nowe smaczki ukryte niemal w każdym kadrze. Nawet najbardziej wprawne oko nie będzie w stanie odkryć od razu wszystkich niespodzianek, jakie poukrywał reżyser często na drugim, trzecim planie, a to pozwala cieszyć się filmem, nawet oglądając go po raz trzeci czy czwarty.

Hotel Grand Budapest zasłużył na swoje miejsce w tytule całej historii. To w jego murach leżą wspomnienia o zaginionym świecie, którym inspiruje się przejezdny pisarz i za którym tęskni Zero Mustafa. To jego wnętrza budzą w nas wspomnienia pewnych straconych lat. Mimo, że reżyser czasami bezczelnie bawi się widzem, oglądanie Grand Budapest Hotel to czysta przyjemność i prawdziwa uczta dla zmysłów.  

ralph

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Redaktor

Miłośniczka podróży, kina, wspinaczki, dobrych książek i "Harry'ego Pottera". Z wykształcenia fizjoterapeuta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?