Kruk – ścieżka dźwiękowa [Recenzja i odsłuch]

Kruk to jeden z najbardziej charakterystycznych filmów akcji lat 90-tych, który nawet jeśli obecnie trochę trąci myszką,to wciąż jest uznawany za kultowy. Poniekąd zyskał złą sławę poprzez wypadek na planie, w którym zginął odtwórca tytułowego mściciela, Brandon Lee. 

Dzieło w reżyserii Alexa Proyasa (Mroczne miasto, Ja, robot, Zapowiedź) doczekało się dwóch ścieżek dźwiękowych: The Crow: Original Motion Picture Score (autorstwa Graeme Revella) oraz The Crow: Original Motion Picture Soundtrack wydanych w 1994 roku. Pierwszy zawiera typowo ilustracyjną, filmową muzykę, natomiast drugi wyjątkowy zbiór utworów bardzo znanych lub nieco zapomnianych artystów. Ten drugi dotarł na miejsce pierwsze listy Billboardu, sprzedając się w nakładzie blisko 4 milionów egzemplarzy.

Możecie się domyśleć, że to właśnie na nim zawiesiłem ucho. Jest to bowiem rzecz wyjątkowa szczególnie dla miłośników muzyki hałaśliwej, rockowej i metalowej. A zainteresowanie samym soundtrackiem nie wzięło się znikąd. Jest to zbiór utworów, które w większości powstały na potrzeby samego filmu i są po prostu unikatowe.

W latach 90-tych muzyka nie była powszechnie dostępna. Nie można było jej od tak sobie po prostu ściągnąć z sieci.  Sukces sprzedaży albumu danego wykonawcy rzeczywiście przekładał się na jego dalszą karierę. Tym bardziej jako wyjątkowy jawił się zbiór utworów przygotowanych na potrzeby Kruka. Mamy tu bowiem prawie samych kultowych artystów lat 80-tych i 90-tych. Zaczyna się przepysznie, od ponad 6 minut z The Cure i fenomenalnym Burn. Niech Was to jednak nie zmyli, na albumie jakoś szczególnie nie dominuje gotyk czy new romantic. To soundtrack pełen szorstkich rockowych numerów z charakterystycznym dla lat 90-tych feelingiem.

Wystarczy wspomnieć o obecności grup takich jak Stone Temple Pilots, Pantera, Helmet, Rage Against The Machine, Rollins Band, Nine Inch Nails czy The Jesus And Mary Chain by zrozumieć jak różne gatunki się tu ścierają. Grunge, industrial, hardcore, groove metal czy rapcore. Z drugiej strony pojawiają się też wykonawcy, którzy zakończyli działalność w tamtych czasach lub większego sukcesu nie osiągnęli (Machines Of Loving Grace, My Life With The Thrill Kill Kult, For Love Not Lisa).

Ten soundtrack świetnie pozwala nam “liznąć” klimat pierwszej połowy muzycznych lat 90-tych. Jak wspominałem oferuje utwory wcześniej niepublikowane. Nine Inch Nails mierzy się z Dead Souls Joy DivisionPantera interpretuje The Badge grupy Poison Idea. Natomiast Rollins Band coveruje Ghost Rider kultowego Suicide. Największym hitem tego zestawienia okazuje się Big Empty Stone Temple Pilots, którzy umieścili nieco później ten utwór na albumie Purple.

W ramach ciekawostki dodam, że odniesienia do  The Cure Joy Division pojawiają się już w oryginalnym komiksie o przygodach Erica Dravena. Autor powieści graficznej, James O’Barr jest bowiem wielkim fanem tych grup. Nie wypada mi też nie wspomnieć o udziale grupy z nurtu shoegaze, Medicine, która wystąpiła w filmie. Na soudtracku pojawia się ich utwór Time Baby III z gościnnym udziałem wokalistki grupy Cocteau Twins, Elizabeth Fraser.

Album wieńczy przepiękny utwór, esencjonalny dla filmu, It Can’t Rain All the Time wykonywany przez Jane Siberry, którego współtwórcą jest Greame Revell. Ta ścieżka dźwiękowa rewelacyjnie koresponduje z treścią samego filmu, nadaje mu dodatkowego kolorytu i warto po nią sięgnąć by odkryć świetne i bardzo zróżnicowane piosenki. Sprawdźcie koniecznie jeśli jeszcze nie mieliście okazji!

Ocena: 100/100

Stały współpracownik

Bloger i dziennikarz. Koncertuje więcej niż wypada. Lubi jeździć na konwenty. Recenzuje i pisze artykuły o popkulturze od ponad 5 lat. Założyciel bloga Zryta Bania Stanleya i fanpage Filmy, Które Ryją Banie Zbyt Mocno. Metaluch i irytujący "śmieszek".

Więcej informacji o
, , ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?