Łowca androidów – ścieżka dźwiękowa [Recenzja i odsłuch]

Istnieją różne rodzaje soundtracków. Od fatalnie dopasowanej palety piosenek i motywów, poprzez kompozycje niezauważalnie przemykające przez dane dzieło, aż po najlepiej dobranych kawałków, które nie tylko same w sobie prezentują się znakomicie, ale także wywierają znaczący wpływ na odbiór filmu. Z tejże ostatniej grupy wyróżnić mogę muzykę filmową skomponowaną z takim wyczuciem i wirtuozerią, że samo jej słuchanie nasuwa nam przed oblicza poszczególne sceny. Takie właśnie uczucia wzbudza we mnie muzyka filmowa do kultowego dziś Łowcy androidów z 1982 roku. Przywołanie go w mojej pierwszej recenzji w tym dziale przez wzgląd na wiadomą kinową premierę uważam za jak najbardziej akuratne.

Vangelis, grecki mistrz muzyki elektronicznej, stworzył niewątpliwie niemałą liczbę kompozycji, które w cuglach załapałyby się na listę utworów wręcz koniecznych do przesłuchania przed śmiercią. Starczy wspomnieć chociażby soundtrack do Rydwanów ognia, doceniony również przez Akademię. Jeżeli jednak miałbym wybrać absolutny numer jeden, bez większego wahania zdecydowałbym się właśnie na to, co przygotował do jednego z magnum opus Ridleya Scotta. Głównie dlatego, że właśnie tutaj chyba najmocniej usłyszeć możemy wszechstronność, a zarazem wyczucie kompozytora. Soundtrack należy do takich, które w ogólnym rozrachunku potrafią jednocześnie przytłoczyć swym majestatem, jak i wyciszyć, skłaniając do refleksji. Zatem w ogólnym rozrachunku Vangelis nie zagłębił się w coś nowego dla siebie – bo w zasadzie to, co słyszymy, da się znaleźć w jego poprzednich dziełach – ale ukazał głębię swojego warsztatu i umiejętność łączenia ze sobą w spójne konstrukcje elementy pozornie do siebie niepasujące.

Weźmy na ten przykład Blade Runner Blues czy przepiękną Rachel’s Song z ujmującym żeńskim wokalem – okraszone melancholijnym saksofonem i innymi zabiegami typowymi dla estetyki kina noir w elektronicznej otoczce – i zestawmy z nieskazitelnym industrialnym Blush Response, albo orientalną Damask Rose. Mamy tutaj różne grupy kawałków o innych zabarwieniach gatunkowo-kulturowych. Tym samym bez większych problemów da się dostrzec, jak gruntownie zadbano o to, by poetyka ścieżki dźwiękowej współgrała z poetyką cyberpunkowego arcydzieła z Harrisonem Fordem w roli głównej. Przeszłość styka się z przyszłością – dokładnie tak samo, jak w filmie wielki śmietnik popkultury sąsiaduje z futurystycznym bogactwem nowej, straszliwej i zarazem przepięknej ery. Znakomicie to ukazuje utwór Tales Of The Future, w tym kontekście nabierając nieomal profetycznego zabarwienia.

Wspominałem już mimochodem, że soundtrack potrafi generować w głowie obeznanego z Łowcą Androidów słuchacza daną scenę. Dzieje się tak głównie przez wzgląd na niesamowity wpływ kompozycji Vangelisa na to, co obserwujemy na ekranie. Wymienione już wcześniej Blush Response każe nam wręcz sięgnąć pamięcią do pierwszego spotkania jednej z najoryginalniejszych par kochanków w historii kina, kiedy to Deckard na prośbę Tyrella „testuje” Rachel, zadając jej szereg pytań krzyżowych mających sprawdzić, czy określona persona jest androidem. No i oczywiście nie można zapomnieć o niesamowitym Tears In Rain, z syntezatorami imitującymi deszcz,  który towarzyszył ostatnim chwilom Roya Batty’ego i jego kultowemu już monologowi.

Muzyka filmowa do Łowcy androidów ukazała się w roku 1994, czyli dopiero 12 lat po premierze tego wielkiego popisu twórcy Gladiatora. W kwestii przyczyn mówi się m.in. o zirytowaniu kompozytora ciągłym majstrowaniem w treści filmu. Niezależnie jednak od owych czynników, warto było czekać na tak kompletny i wyrazisty soundtrack, bez którego film traciłby niemalże połowę artystycznej wartości. Przypomnienie sobie chociaż tych kilku mistrzowskich kawałków (jeżeli nie po prostu samej produkcji Scotta) jest jak najbardziej godne polecenia.

Ocena: 97/100

Zastępca redaktora naczelnego

Miłośnik literatury (w szczególności klasycznej i szeroko pojętej fantastyki), kina, komiksów i paru innych rzeczy. Jeżeli chodzi o filmy i seriale, nie preferuje konkretnego gatunku. Zazwyczaj ceni pozycje, które dobrze wpisują się w daną konwencję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Tomek pisze:

Kochacie nigdzie nie mogę znaleźć wersji w której po monologu Rudera Ford ma swoje przemyślenia na temat jego uratowania i wartości życia. ..

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?