[Eliza Rycembel] To co chciałabym, aby widz zapamiętał to kolorowy rys tych czasów, ale też przede wszystkim to jak ludzie wtedy żyli, jak wyglądała codzienność Agnieszki Osieckiej.
Myślę, że pewna otwartość na świat i na ludzi, a także obserwowanie i zbieranie inspiracji z tego co widzi, co obserwuje. Tak jak na przykład przy powstawaniu piosenki Kochankowie z ulicy kamiennej. Autorka napisała to w Łodzi obserwując ulice i ludzi, którzy tam żyją i to chyba jest mi bliskie, ponieważ bardzo silnie łączy się z moją pracą, z tym jak działam.
Bardzo często tak. Przy przygotowywaniu do roli Agnieszki Osieckiej tak było i choć tych materiałów o młodej Agnieszce Osieckiej nie było tak wiele, to jednak mimo wszystko były dzienniki, na których mogłam się jakkolwiek oprzeć, no i przede wszystkim nasza współpraca z Magdaleną Popławską i reżyserami. Cały klimat tych czasów, wszystko to zasługa każdego pionu produkcji, który dołożył swoją cegiełkę i zrobił to bardzo dobrze. Pomógł on nam przenieść się w ten magiczny czas.
Jest to bardzo trudne pytanie i zawsze stresujące. Jednym z moich ulubionych filmów jest Clouds of Sils Maria, reżyserii Oliviera Assayassa. Opowiada on o kobiecie, artystce i aktorce, której czas trochę minął i musi się ona borykać z tą młodością i świeżością, która wchodzi na rynek.
Myślę, że taka, która stanowi wyzwanie i jest ciekawa. Jest bardzo wiele ról, które chciałabym jeszcze zagrać.
Nie. Ale zawsze boję się, że jeśli za bardzo będę chciała zagrać jakąś postać to zapeszę i na pewno do tego nie dojdzie. Dlatego po prostu jestem otwarta i cieszę się na kolejne wyzwania.
Myślę, że podobnie jak dla większości z nas był to trudny czas. Raz bywało lepiej, a raz gorzej, ale miałam też poczucie wdzięczności, że mogę usiąść i na spokojnie przyjrzeć się wielu rzeczom. Oczywiście odczuwałam również wiele frustracji i pewnego niepokoju, co będzie dalej. Przez bardzo długi czas nie było wiadomo, kiedy plany filmowe wrócą, kiedy teatry się otworzą z powrotem. Teraz znowu są zamknięte, więc ta sytuacja się powtarza i powtarza. Nie wiadomo jest, czy będzie co robić. 2020 był rokiem słuchania siebie. Odpowiadania sobie na pytanie co jest dla mnie najważniejsze. Był to czas zatrzymania. Był bardzo potrzebny w tej pogoni, po tym intensywnym czasie po okresie promocji Bożego Ciała. I być może za długo ten czas odpoczynku trwa. I bardzo mi przykro, że jest spowodowany akurat pandemią koronawirusa, a nie po prostu jakąś moją decyzją, że biorę miesiąc wolnego. Ale mimo to, jak już wspomniałam jestem za niego wdzięczna.
Myślę, że odskocznią dla mnie jest oglądanie filmów, ale dla samego świata, bez analizy. Chociaż, jest to oczywiście bardzo trudne i niemalże niemożliwe, żeby tego nie robić. Nie wiem, tak naprawdę czy potrafię usiąść i obejrzeć normalnie film, bez analizowania i wkurzania osób ze mną oglądających. Nie mogę się powstrzymać od komentarzy, zwracających uwagę na to, co widzę. Zostawienie tego dla siebie wydaje mi się po prostu niemożliwe. Innym moim sposobem na odcięcie się jest chodzenie na spacer z psem. Generalnie każdy spacer daje mi przyjemność. Brzmi to mało ciekawie, ale jest to dla mnie zupełne odstresowanie.
Brzmi to okropnie. Mnie to na szczęście nie spotkało, jednakże, ja słyszałam wyłącznie o wytycznych teatralnych w Niemczech, iż muszą być zachowane odległości przynajmniej 5 metrów, bądź 3 jak jest scena krzyczana, aby nie opluć drugiego aktora, bądź widza.