Jestem najlepszym Aquamanem w historii! Wywiad z Jasonem Momoą!

W związku z premierą Aquaman i Zaginione Królestwo przeprowadziliśmy rozmowę z gwiazdą filmu Jasonem Momoą. Przeczytajcie co sądzi o pracy z Zackiem Snyderem przy pierwszych produkcjach z serii, jak wspomina współpracę z pozostałymi odtwórcami superbohaterów Ligii Sprawiedliwości oraz jakimi anegdotami z planu się podzielił:

https://www.youtube.com/watch?v=-nOSTbJ6Kg4


Co Ci przeszło przez głowę, gdy Zack Snyder podszedł do Ciebie po raz pierwszy w celu angażu do roli Arthura Curry a.k.a. Aquamana i zinterpretowania na nowo tego ikonicznego superbohatera?

Gdy Zack podszedł do mnie po raz pierwszy, było trochę tajemniczo, bo w trakcie audycji kazał mi czytać kwestie Batmana – a Ben [Affleck] był już przecież w tej roli obsadzony. Wiedziałem więc, że szykuje się coś grubego i czytałem kolejne linijki tekstu z werwą, tak jakby mnie nie obchodziła treść (śmiech)! A potem Zack powiedział do mnie: „Wiesz, kogo chciałbym, żebyś zagrał?”. Odpowiedziałem: „O tak, będę złoczyńcą czy jakimś złym goście, z którym będzie walczył Batman – brzmi jak zabawa”. „Chcę, żebyś zagrał Aquamana” – powiedział.

Więc stałem tam w lekkim szoku. Mogłem pomyśleć tylko o tradycyjnym Aquamanie z komiksów, który jest białym blondynem w pomarańczowo-zielonym kostiumie. Sądziłem, że żartował… ale przybrał tę swoją poważną minę. Powiedział: „Wysłuchaj mnie”, i powiedział, że chciał, aby Aquaman był w tym filmie outsiderem, zgodnie z rysami granego przez Clinta Eastwooda Joseya Walesa. Urodziłem się na Hawajach, a wychowałem się w Iowa, praktycznie więc wyrosłem na outsidera, więc zdecydowanie mógłbym się z tym identyfikować. Podobało mi się także, że Arthur jest pół-Atlantą, pół-człowiekiem, byłem także niezwykle zainteresowany ideą superherosa o brązowym kolorze skóry, który jest częścią dwóch światów, nie należąc zarazem do żadnego z nich. Myślę, że to dosyć wyjątkowe. Dla mnie, Hawajczyka, mitologia Aquamana także rezonowała wraz ze mną, jako że mamy w swojej kulturze wodnych bogów – i to idzie w parze z wieloma wyspami. Dlatego granie tego gościa jest pewnego rodzaju zaszczytem.

Jak dużo wiedziałeś o Lidze Sprawiedliwości, zanim jeszcze zaangażowałeś się w film? Byłeś wcześniej fanem komiksów czy superbohaterów?

Absolutnie. Byłem wielkim fanem komiksów. Czytałem mnóstwo różnych komiksów za dzieciaka, no i oczywiście uwielbiałem Batmana i ogólnie filmy superbohaterskie. Kiedy wyszedł Batman Tima Burtona, byłem tym filmem zachwycony. Ale nie czytałem zbyt wiele Ligi Sprawiedliwości przed tym filmem, więc zrobiłem research. Miałem także sposobność poznania [producenta] Geoffa Johnsa, który ma niesamowitą wiedzę o Aquamanie i całym uniwersum DC.

Zobacz również: Konkurs: Wygraj film Liga Sprawiedliwości na DVD!

Liga Sprawiedliwości

Podczas torowania drogi do wejścia w postać, które aspekty Aquamana były najfajniejsze do grania, a które stanowiły większe wyzwanie?

Zack zachęcał całą naszą obsadę, abyśmy przerzucali nasze osobowości na swoich bohaterów, co było bardzo interesujące. Nigdy nie grałem nikogo takiego jak Arthur – wyzywającego, szelmowskiego wyrzutka. Więc musiałem być trochę takim gderliwym prostakiem i wyciągałem z roli coś, czego dotąd nie robiłem, co było świetną zabawą.

Największym z kolei wyzwaniem była wiedza o tym, że widzieliśmy zaledwie zalążek tej epickiej wyprawy, którą odbywa Arthur, aby odnaleźć swoje miejsce na świecie i stać się wielkim wojownikiem i królem. Kiedy poznajemy go w Lidze Sprawiedliwości, jest buntownikiem, ale nie wiemy co ten chłopak przeszedł albo kim ma zostać. Poznajemy go w islandzkiej wiosce rybackiej, wśród tych wszystkich mieszkańców, będących na marginesie społeczeństwa. Postrzegają go jako swojego rodzaju boga, ponieważ gdy ryby nie są w pobliżu albo linie dostawcze zostają odcięte, on im pomaga. Nigdy o to nie prosili. On po prostu bierze na siebie ochronę ludzi i wspiera ich.

Kiedy więc Bruce Wayne pojawia się w poszukiwaniu Aquamana, nie są zbyt chętni do ujawnienia go. Bruce to oczywiście dostrzega, ale Arthur stawia sprawę jasno, że nie ma żadnego interesu w pomocy Batmanowi ani komukolwiek innemu. Chce być po prostu zostawiony w spokoju. Jedynie potem, kiedy uświadamia sobie, że ważą się losy świata, i to nie tylko w związku z powierzchnią, ale i oceanami. Wtedy uświadamia sobie, że musi stać się mężczyzną do tej roli. Kiedy odkrywa swoje moce i zaczyna rozumieć kim jest, dopiero wtedy zaczyna w siebie naprawdę wierzyć.

Liga Sprawiedliwości

Należysz do części niesamowitej obsady, która ożywiła tych wszystkich herosów – Ben Affleck jako Batman, Gal Gadot jako Wonder Woman, Ray Fisher jako Cyborg i Ezra Miller w roli Flasha. Jak to jest, gdy spotkaliście się wszyscy po raz pierwszy na planie?

Udawałem spokojnego, ale wewnątrz aż mnie rozsadzało (śmiech). Świetnie się bawiliśmy w trakcie tej wspólnej podróżne, zawsze też chcieliśmy się wzajemnie zobaczyć na planie. Niezależnie od tego, czy przerabialiśmy sceny budujące zespół czy te ambitne, skomplikowane wyczynowe sekwencje, zawsze się wspieraliśmy i staraliśmy się siebie rozśmieszać; było zawsze mnóstwo radości.

Jedną ze wspaniałych rzeczy związanych ze współpracą z tymi aktorami w tych rolach było to, że zostali naprawdę świetnie obsadzeni. Batman to moja ulubiona postać i kiedy pierwszy raz zobaczyłem Bena Afflecka w stroju, to było fajne. Jest niesamowitym Batmanem. A Gal Gadot jest perfekcyjną Wonder Woman. Jest niesamowita i jej film był niewiarygodny. Ma tę swoją silną prezencję, która jest jednocześnie ciepła i niesamowicie przyciągająca. I nie potrafię myśleć o lepszym wyborze dla postaci Flasha od Ezry.

I jest jeszcze Ray jako Cyborg, moim zdaniem najtrudniejsza rola – trzeba być w stanie zagrać pół-człowieka, pół maszynę i jednocześnie wnieść w nią tyle humanizmu. Ale na planie musieliśmy użyć naszej wyobraźni, by go traktować jako Cyborga. My byliśmy w naszych kostiumach, Ray zaś zmuszony został do noszenia tych kropkowanych piżamek, które zakłada się do wizualnych efektów. Było mnóstwo zabawy, gdy mu o tym przypominaliśmy (śmiech). Ale Ray jest oczywiście niesamowitym aktorem i wspaniale spędziliśmy czas odgrywając dynamikę pomiędzy Arthurem i Victorem. Arthur nie ufał Victorowi i wiele razy stawali przeciw sobie, ale wiesz, w końcu stali się braćmi.

Co do mojej postaci, nie mam problemu z mówieniem, że jestem najlepszym Aquamanem w historii. Nie mam zbyt wielkiej konkurencji, więc w tym przypadku fajnie nie być Batmanem (śmiech). Ale to wspaniale nadać ton temu bohaterowi na ekranie, jestem więc ciekaw, jak odbierają go fani. To zdecydowanie inne od tego, co widzieli w komiksach, ale mam nadzieję, że będzie prawdziwe w stosunku do Aquamana, którego znają.

Liga Sprawiedliwości

Czemu sądzisz, że ci superherosi będą dalej rezonować z ludźmi na całym świecie, pokolenie za pokoleniem?

Tym, co ogólnie uwielbiam w fenomenie superbohaterów, są aspiracje, które pomagają ludziom zwalczać problemy we własnym życiu. Pomagają nam w siebie wierzyć  – i każdy z nas tego potrzebuje. Wszyscy potrzebujemy inspiracji, a ci bohaterowie uczą nas tego, że my również możemy być herosami; też możemy pomagać innym i starać się czynić świat lepszym miejscem.

Dziennikarz

Zagraniczna korespondent Movies Room. Jako reporterka spędziła pół życia na festiwalach filmowych.

Kontakt: [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?