Rozmawiamy z Colmanem Domingo, gwiazdą Fear The Walking Dead!

Druga część 3. sezonu Fear The Walking Dead już dzisiejszego wieczora powraca do telewizji! Premiera dwóch pierwszych odcinków odbyła się o 3:00 w nocy, na kanale AMC. W Polsce zostały one wyemitowane równocześnie z amerykańską premierą. Powtórka jeszcze dziś o 21:00. Z tej okazji przeprowadziliśmy więc wywiad z gwiazdorem serialu i odtwórcą roli Victora, Colmanem Domingo!

https://www.youtube.com/watch?v=J1X7OqM62nU

Movies Room: Victor to prawdopodobnie najbardziej złożona i niejednoznaczna postać serialu. Co zatem sądzisz o nim jako o osobie? Myślisz, że dalibyście radę się kolegować w prawdziwym świecie?

Colman Domingo: Tak, to naprawdę wyjątkowy człowiek. Ma na sobie niewyobrażalną liczbę warstw i sądzę, że w prawdziwym świecie rzeczywiście bym się z nim dogadał. Lubię ludzi zdecydowanych, jasno i doniośle wyrażających swoje opinie i właśnie dlatego szanuję Victora. Wydaje mi się, że to też dzięki temu tak gładko wszedłem w jego skórę – doskonale go rozumiem, wobec czego z miejsca wytworzyła się między nami nić porozumienia. Uwielbiam tę jego złożoność, uwielbiam i rozumiem. Nawet jeśli znasz, kojarzysz pewne fakty na temat jego osobowości, to nie możesz być całkowicie pewien, jaki jest naprawdę.

Victor również doświadczył w życiu tego i owego – stracił ukochaną osobę i o mały włos nie przywitał się z kostuchą. Jakie twoim zdaniem wnioski mógł z tego wyciągnąć? W jaki sposób te doświadczenia wpłynęły na jego psychikę?

Wydaje mi się, że to zmusiło go do dogłębnego spojrzenia we własne wnętrze, co wcale nie jest łatwym zadaniem. Ale takie jest życie. Ono musi prowokować pewne zdarzenia, które wpływają na to kim się stajemy. I to łączy nas wszystkich jako ludzi. Ale Victor powoli staje na nogi, odbudowuje się, wyjaśnia pewne sprawy samemu sobie i patrzy w przyszłość. Po prostu musi przeszłości pozwolić odejść, co w jego wydaniu jest niezwykle ekscytujące, mrożące krew w żyłach i przerażające jednocześnie.

Strand Fear

Trzeci sezon Fear The Walking Dead to zupełnie inne doświadczenie od tego, którego doznawaliśmy poprzednio. Serial ewoluował, a wojna o przetrwanie zaczyna się tak naprawdę dopiero teraz. Jak zapatrujesz się na tę kwestię? Podoba ci się kierunek, w którym zmierza to wszystko?

Absolutnie! Wreszcie znaleźliśmy złoty środek i to nie tylko w rozwijaniu naszych postaci, ale i utożsamianiu się z całym tym wykreowanym uniwersum. Jesteśmy The Walking Dead! To naprawdę niezwykłe uczucie – czujesz się z tym wszystkim związany personalnie, doznajesz niewyobrażalnych bodźców, a każdy z nas dzięki temu staje się w jakiś sposób silniejszy lub słabszy. Każda katastrofa pokaże ci twoje prawdziwe oblicze, wobec czego albo ją przetrwasz albo staniesz się jej ofiarą.

Masz już jakiś swój ulubiony moment lub epizod? Dasz radę wyjaśnić nam, dlaczego akurat wybór padł na ten konkretny?

Hm… Wydaje mi się, że jest to epizod Pablo&Jessica z drugiego sezonu. To właśnie tam moim zdaniem najlepiej ukazano siłę ludzkości jako takiej. Jest tam jedna taka cicha scena, w której umieszczono tyle serducha, że autentycznie poczułem się zaskoczony i wypieszczony jednocześnie. Kiedy zobaczyłem, jak postać o lodowatym sercu otwiera przed światem swoje prawdziwe oblicze pełne miłości i dobra, to po prostu nie mogłem już na nią patrzeć tak jak wcześniej. Wielu ma wątpliwości, czy to charakter pozytywny czy negatywny, ale według mnie to zależy od samego widza, od tego, po której stronie barykady się usytuuje.

Co najbardziej podobało ci się z przygody na planie w Meksyku? Czy w czymś zaskoczył Cię ten kraj?

Sądzę, że we wszystkim mnie zaskoczył. Żyjemy w Ameryce, gdzie na temat Meksykanów krążą różne plotki i stereotypy, ale przekonaliśmy się na własnej skórze, że to w gruncie rzeczy nieprawda. Wszystkie uprzedzenia niemal natychmiast z nas zeszły, naprawdę! Powiem nawet, że czuję się teraz kimś w rodzaju ambasadora Meksyku – kocham tych ludzi, lokalną kuchnię, kulturę. No po prostu nie ma bardziej czułych i wrażliwych osób na świecie! Kocham pracę w Meksyku i kocham tę ekipę. Można ponadto stwierdzić, że Fear The Walking Dead stał się egzaminem dla naszego człowieczeństwa, bo w sytuacji gdy istnieje tyle niesnasek pomiędzy oboma narodami, my przezwyciężyliśmy barierę! I to nawet wpisuje się w konwencje serialu, bo przecież to jest nic innego jak typowe border story!

preview

A gdyby tak zombie apokalipsa przydarzyła się w rzeczywistości… Do której kasty byś się zaciągnął? Do nieśmiertelnych czy ocalałych?

Zdecydowanie do ocalałych. W tym duchu funkcjonowałem od samego początku. Na ich przykładzie zarysowują się też wszelkie czysto ludzkie troski i emocje. Nie znasz człowieka, ale traktujesz go jak przyjaciela, zastanawiasz się czego potrzebuje, czy przetrwa, jak przetrwa… To wyciąga z nas prawdę o nas samych. Prawdę o tym, że czasem bardziej powinno się obawiać ludzi aniżeli kataklizmów.

No dobrze, a co Ciebie najbardziej pociąga w tej serii?

Postacie. Kocham to, że to są najzwyklejsi obywatele. Zwykli ludzie. I równie “zwykłe” są ich potrzeby. Właśnie o te detale rozbija się cały przekaz serii. Ci ludzie chcą po prostu wrócić do swoich rodzin.  I o to w tym wszystkim się rozchodzi. Żadna tam przemoc, zabijanie, krew,  tylko proste, ludzkie potrzeby. Potrzebuję schronienia, wody, jedzenia, mojej rodziny, chcę chronić moją rodzinę. I to jest wiadomość, o której wysłanie walczymy od samego początku. W tym też moim zdaniem tkwi popularność tego show.

Pod koniec pierwszej połowy trzeciego sezonu, wydawało się, że Victor zatracił wiarę, że zrezygnował, ale potem nagle znów dał o sobie znać, znów zaczął walczyć. Co możesz nam więc opowiedzieć o tym, jak potoczą się jego dalsze losy?

Myślę, że w końcu zacznie się uśmiechać. Rozprawił się z demonami przeszłości, wrócił na tory przetrwania, zatem do jego życia znów zawitało co nieco słońca. Przegrał raz, przegrał drugi raz i wydaje się, że teraz wie już, co robił nie tak. Poznał prawdziwą walutę nowego świata i z kretesem ją wykorzysta!

Ok, dziękujemy za poświęcony nam czas!

To ja dziękuję!

preview

Ilustracja wprowadzania: AMC

Redaktor

Najbardziej tajemniczy członek redakcji. Nikt nie wie, w jaki sposób dorwał status redaktora współprowadzącego dział publicystyki i prawej ręki rednacza. Ciągle poszukuje granic formy. Święta czwórca: Dziga Wiertow, Fritz Lang, Luis Bunuel i Stanley Kubrick.

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?