Od premiery Marii Skłodowskiej-Curie już minęło trochę czasu. W końcu jednak udało nam się przeprowadzić wywiad z Karoliną Gruszką, która w wcieliła się w postać słynnej polskiej noblistki. Chcecie wiedzieć czy Maria Skłodowska może uchodzić za ikonę feminizmu, skąd Karolina Gruszka tak dobrze zna język francuski oraz dlaczego życie Skłodowskiej zasługuje na co najmniej kilka filmów? Zapraszamy do lektury!
Jakub Liszewski: Jednym z głównych założeń filmu o Marii Skłodowskiej-Curie, jest odbrązowienie postaci słynnej noblistki. Pokazanie co kryje się za postacią znaną z pomników. Jakie cechy Marii, poza dorobkiem naukowym, można uznać za najbardziej inspirujące w dzisiejszych czasach?
Karolina Gruszka: Myślę, że niezwykle nowoczesny jest jej sposób patrzenia na świat oraz świadomość tego, jakie miejsce w nim zajmuje. Maria wiedziała, że trzeba podążać za tym, w co się wierzy, a nie zajmować się setkami pobocznych spraw, tak jak często robimy to dzisiaj. Maria miała to w sobie, co zresztą przez całe jej życie widać. Druga rzecz, to jej postawa w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Maria, nie zrywając ze swoja kobiecością, potrafiła w twardy sposób walczyć o swoje miejsce w świecie nauki. Oczywiście nie wszystko udawało jej się od razu, jednak ostatecznie była pierwszą kobietą wykładającą na Sorbonie i objęła katedrę po zmarłym mężu. To wszystko były wydarzenia przełomowe, z którymi wielu mężczyzn nie mogło się pogodzić. Krytyka spadała na nią z każdej strony. Zarzucano jej, że wszystkie osiągnięcia zawdzięcza jedynie mężowi. Ciągle musiała coś udowadniać, a nie miała tego w charakterze. Ona po prostu chciała robić to, co uważała za ważne, ze względu na dobro wspólne. Jej badania miały przecież wpływ chociażby na osiągnięcia w dziedzinie medycyny, walki z nowotworami. Wiara w to, że nie można zaprzestać badań, była w niej na tyle mocna, że miała w sobie siłę, aby prowadzić dziesiątki często upokarzających rozmów.
Czy można więc powiedzieć, i w filmie mam wrażenie też jest to zaakcentowane, że Maria Skłodowska-Curie była feministką mimo woli?
Dobrze, że pan dodał to „mimo woli”. Myślę, że ona nie stawiała sobie za cel, żeby walczyć o równouprawnienie między kobietami a mężczyznami. Ona po prostu uważała, że ma prawo do tego aby realizować swoje pasje. Nie zmienia to jednak faktu, że jej postawa przetarła szlak kolejnym pokoleniom kobiet.
Film był już pokazywany wcześniej. Z jakim odbiorem się spotkał? Czy postać Marii Skłodowskiej, poza Polską i Francją (oraz światem nauki), jest rozpoznawalna?
Film miał światową premierę na Festiwalu w Toronto. Spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem. Wiele osób podchodziło do nas i zwracało uwagę na jego aktualność, co było oczywiście bardzo miłe. Za Oceanem Skłodowska nie jest tak dobrze znaną postacią. Oczywiście jest znana jako naukowiec, dwukrotna noblistka. Natomiast prywatna sfera jej życia jest mniej znana, ale w Polsce, w gruncie rzeczy jest podobnie. Dopiero teraz zaczyna się o tym mówić. To, co było ciekawe w Europie, podczas pokazów filmu, chociażby w Niemczech, to fakt, że Maria funkcjonuje tam jako Francuzka. Po pokazach dużo ludzi mówiło: „Ach, to ona jednak była Polką”. Mamy nadzieję, że dzięki naszemu filmowi więcej osób się o tym dowie.
Myślę, że sporym atutem tego filmu jest fakt, że dzięki międzynarodowej ekipie (film jest koprodukcją francusko-polsko-niemiecką) może on trafić do międzynarodowej publiczności. To nie jest obraz tylko dla Polaków. A wracając do pracy nad filmem. Skąd u Pani tak dobra znajomość francuskiego, pozwalająca wystąpić w produkcji, która niemal w całości jest rozgrywana w tym języku?
Uczyłam się języka francuskiego w zasadzie od dziecka. Zdawałam nawet maturę z tego języka (zaliczoną na piątkę), ale potem miałam sporą przerwę. Bardzo długą przerwę, wieloletnią, w czasie której nie miałam okazji mówić po francusku poza małymi rolami, kiedy po prostu uczyłam się tekstu na pamięć. Tutaj było to obcowanie z tym językiem przez niemal 24 godziny na dobę. Na szczęście miałam 3 miesiące na przygotowanie się do roli. Mogłam sobie wtedy francuski odświeżyć, i na szczęście to wystarczyło.
Dorobek naukowy Marii jest oczywiście wszystkim znany. Czego jednak zabrakło mi w tym filmie, to poświęcenia więcej miejsca znaczeniu odkryć głównej bohaterki. Ja, po seansie niestety dalej nie wiem dlaczego odkrycia Skłodowskiej były tak ważne.
W filmie jest trochę scen, które mówią o osiągnięciach Marii. Skupiają się na wykorzystaniu ich w dziedzinie medycyny, gdzie są stosowane do dziś. Jest też próba wyjaśnienia tego naukowo. Jest to jednak bardzo trudne żeby ludziom na widowi wytłumaczyć te zjawiska w jasny i zrozumiały sposób. Marie Noel (reżyser filmu – przyp. Redakcji) naprawdę dobrze się na tym zna i podejmowała różne wprowadzenia większej ilości wątków naukowych, zaakcentowania ich w jak najbardziej przystępny sposób. Jest to jednak trudne, ponieważ wymagałoby wprowadzenia hermetycznych dialogów zrozumiałych jedynie dla niewielkiej części publiczności.
https://www.youtube.com/watch?v=HAqRN6u2Yls
Czyli odkrycia Marii okazały się po prostu za trudne do przeniesienia na język filmu?
Rzeczywiście, gdybyśmy chcieli dokładnie wyjaśnić, na czym polegała przełomowość jej odkryć, byłoby to filmowo karkołomne zadanie. Przede wszystkim jednak nie taki był nasz cel. Chcieliśmy opowiedzieć o pewnej postawie, wewnętrznej drodze Skłodowskiej, która wydała nam się fascynująca.
Film ma oczywiście ograniczony metraż, pewną koncepcję. Zakładając jednak, że powstaje kolejny film o Marii Skłodowskiej to, jakie wątki z jej życia byłyby warte pokazania, a nie było na nie miejsca w tym filmie?
No na pewno jest bardzo dużo historii, które można by jeszcze pokazać. Można by zacząć od tego jak Maria znalazła się w Paryżu co jest bardzo ciekawe. Bronisława i Maria znalazły w sobie mnóstwo siły, aby do Paryża wyjechać i jak się wzajemnie wspierały. Najpierw Maria pracowała i wysyłała pieniądze siostrze. Potem to, jak spotkała się z Piotrem.
Jest przecież też trochę pikantnych historii.
No tak, historia z Kazimierzem. Ciekawy jest też wątek, nad którym się zastanawialiśmy, czy nie wprowadzić go do filmu, związany z seansami spirytystycznymi, w których Piotr z Marią uczestniczyli. Ale z czegoś trzeba było zrezygnować. Interesująca jest też cała historia, jak ona jedzie na I wojnę światową, gdzie Maria ratuje życie żołnierzom, organizując polowe prześwietlenia. Potem to jak dbała o to, aby powstawały kolejne instytuty radu, również w Polsce, oraz historia jej choroby. To jak ukochany przez Marię rad niszczy potem jej zdrowie. (–) I takich interesujących i często tragicznych wątków jest tak naprawdę jeszcze bardzo wiele.
ilustracja wprowadzenia: Christian Hartmann / materiały prasowe