Berlinale 2018, dzień 8: Twarz, In The Aisles, Aga i Songwriter

Długo oczekiwany moment w końcu nadszedł – w przedostatnim dniu przed ogłoszeniem wyników zobaczyliśmy finalne dwa tytuły walczące w konkursie o Złotego Niedźwiedzia. Dla polskich widzów tą kulminacją była Twarz, najnowsza produkcja Małgorzaty Szumowskiej. Ten interesujący i świetnie zrealizowany film został owacyjnie przyjęty przez krytykę, ale ze względu na drażliwe tematy na pewno będzie głośno krytykowany, kiedy trafi do kin w Polsce.

Konkurs główny

twarz 03

Twarz

reż. Małgorzata Szumowska (Polska)

Pewne rzeczy w naszym kraju są tematem tabu: Kościół i rodzina to najważniejsze z nich. Obydwa są pod pręgierzem krytyki w najnowszym filmie Szumowskiej, która nie boi się nazywać rzeczy po imieniu. Historia Jacka, który ulega groźnemu wypadkowi, po którym zniekształcona zostaje jego twarz, jest dla niej pretekstem do pokazania tego, że w Polsce mówi się jedno, a robi co innego. Braterstwo i kochanie bliźniego swego pozostaje często pustym słowem, powtarzanym jak mantra w modlitwie. Społeczeństwo pozostaje zamknięte na krzywdę obcego, nawet jeżeli jedyną rzeczą, którą go odróżnia, jest jego wygląd.

Przeczytaj całą recenzję tutaj

 in the aisles 1

In den gangen (In The Aisles)

reż. Thomas Stuber (Niemcy)

Początek tego filmu to istny hommage do 2001: Odysei kosmicznej Kubricka: w rytm dźwięków Nad pięknym, modrym Dunajem Straussa rozpoczyna się nocna zmiana w supermarkecie gdzieś we wschodnich Niemczech. Po pustych alejkach nieśmiało tańczą wózki widłowe, rozwożące towar. Ten poetycko-komiczny początek doskonale wrzuca nas do świata przedstawionego – wiecznie mrocznego, oświetlonego światłem jarzeniówek, w którym rozegra się romans niepozornych bohaterów: małomównego Christiana (Franz Rogowski), początkującego asystenta zaopatrzenia, i Marion (Sandra Huller, Toni Erdmann), “miss słodyczy”, pięknej choć zamężnej kobiety. Stuber prawie na ponad dwie godziny zamyka nas (z małymi wyjątkami) w supermarkecie, w którym pracujący ludzie tworzą prawdziwe mini-społeczeństwo, funkcjonują według niepisanych zasad i reguł. Christian pod okiem Bruna (Peter Kurth) będzie starał się opanować prowadzenie wózka widłowego, w międzyczasie starając się zbliżyć do Marion.

Wiele elementów In den gangen ma zarysy magicznego realizmu i te cechy filmu są jego siłą. Pewien bezczas, oderwanie od rzeczywistości i romantyczna historia dodają całości pewnej magii, która sprowadzana jest na ziemię przez gorzki wydźwięk dwóch głównych wątków. Wiele osób, które kiedykolwiek pracowało w dużym sklepie, znajdzie tutaj mnóstwo prawdziwych obserwacji. Choć przyczepić się też można, że scenariusz sprawił, że pracownicy zdają się robić wiele, tylko nie wykonywać swoje zadania. Ten subtelny dramat jest momentami zbyt spokojny i brak większych zwrotów akcji działa trochę na jego niekorzyść. Mimo wszystko główny duet aktorski nadaje tej opowieści jakże potrzebnych rumieńców i wkłada w pobieżnie napisane postacie życie.

Ocena: 70/100

Poza konkursem

aga 1

Aga

reż. Milko Lazarov (Bułgaria / Niemcy / Francja)

Pięknie nakręcony, niemalże baśniowy film, który wielu widzom zapewne złamie serca. Rozgrywająca się gdzieś na dalekiej północy histroria małżeństwa, które wiedzie tradycyjne życie hodowców reniferów, mieszkając na lodowej pustyni w zbudowanej ze zwierzęcych skór chatce. Nanook (Mikhail Aprosimov) i Sedna (Feodosia Ivanova) funkcjonują poza cywilizacją. Łowią ryby, zakładają pułapki, noszą ubrania zrobione ze zwierząt – ich codzienność pozbawiona wygód wygląda pewnie identycznie jak ich przodków przed setkami lat. Jedynymi znakami współczesności są samoloty przecinające co jakiś czas błękitne niebo. Mimo podeszłego wieku i braku reniferów decydują się tak żyć – nigdy chyba nie przyszło im do głowy, że muszą egzystować inaczej. Wśród dyskusji i codziennych – niewielu – wymian zdań pojawia się imię Aga. Córka pary wybrała życie w mieście i chyba za to Nanook jest na nią zły i unika tematu jak ognia. Kiedy jednak Sedna zachoruje, mężczyzna wybierze się w podróż do zupełnie innego świata.

https://www.youtube.com/watch?v=-sNP9laRXts

Aga ma hipnotyczne, niemalże kojące tempo, wspaniałe zdjęcia i wzruszającą historię. Zbudowana jest z niewielu słów, ale wielu znaczeń i pytań, które cisną się na usta po seansie. Można rozmawiać o symbolicznym konflikcie człowieka z jego naturą, zatraceniu z nią kontaktu, niszczącą siłą cywilizacji wciskającej się w najbardziej odległe zakątki świata, której alegorią jest czarna plama pojawiająca się w wielu miejscach. Ta wspaniała celebracja prostoty i natury zasłużyła na coś więcej niż obecność w poza konkursowej sekcji Berlinale.

Ocena: 85/100

Berlinale Special

songwriter 2

Songwriter

reż. Murray Cummings (Wielka Brytania)

Jeżeli wyznacznikiem udanego dokumentu muzycznego jest fakt, że po jego zakończeniu mamy ochotę kupić płytę jego bohatera, to Songwriter na pewno się do takich zalicza. Co najciekawsze, nie jest to typowy film o trasie koncertowej, zwierzeniach artysty czy rozrachunkiem z przeszłością. Cummings, który jest kuzynem Eda Sheerana i towarzyszy mu od początku kariery, skupia się w swoim filmie na procesie tworzenia piosenek. Widzimy niesamowity talent i niekończące się źródło pomysłów, jakim jest głowa tego niepozornego rudzielca, który kilkoma utworami podbił świat i stał się bożyszczem tłumów. W filmie pokazuje on, że może w kilka minut napisać chwytliwą piosenkę o tak prozaicznej rzeczy jak picie herbaty. Sheeran ciągle jednak pozostaje zwykłym chłopakiem, który uwielbia to, co robi. Komponowanie dla niego wydaje się być pestką, a otoczony innymi utalentowanymi muzykami i producentami sprawia, że cały proces jest jedną wielką zabawą. Oglądanie tego, jak powstają największe hity, jest istną przyjemnością. Artyści pracują w trasie w autobusie, w willi w Kalifornii czy w Anglii, na promie pasażerskim płynącym z Ameryki do Europy. Widzimy finalne szlify w studio i fakt, że Ed przywiązuje wagę do każdego detalu. Jego uwagi i siła, z jaką walczy o ich wprowadzenie pokazują, że muzyka to dla niego więcej niż biznes.

Songwriter skierowany jest nie tylko do fanów Sheerana – myślę, że inspirację z niego czeprać może wielu początkujących muzyków. Ponieważ dokument nakręcony został przez bliską osobę piosnekarza, trudno w nim znaleźć jakieś mroczniejsze motywy: nieporozumienia, kłótnie w studio, konflikty z wytwórnią płytową. Te – jak powiedział bohater na konferencji prasowej Ed – oczywiście mają miejsce. Dodanie ich do produkcji na pewno dodałoby obrazowi trochę więcej zadziorności.

Ocena: 80/100

Zobacz również: relacje z poprzednich dni festiwalu filmowego Berlinale 2018

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Dziennikarz

Zagraniczna korespondent Movies Room. Jako reporterka spędziła pół życia na festiwalach filmowych.

Kontakt: [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?