TOP 30 – Najgorsze filmy 2018 roku!

Poznaliście najlepsze naszym zdaniem filmy ubiegłego roku, wiecie, na które czekamy z niecierpliwością w trwającym właśnie 2019. Pora teraz wbić jednak parę szpilek tym produkcjom, które albo prezentowały mizerny poziom pod wieloma lub wszystkimi względami albo też po prostu zawiodły nasze oczekiwania. Jako że na liście możecie natrafić na kilka pozycji, które mogły się Wam podobać, lepiej będzie, jeśli najpierw usiądziecie. Jak już ochłoniecie, zapraszamy do dzielenia się własnymi najgorszymi filmami 2018 roku według Waszego uznania. Oczywiście zadbajmy przy tym o kulturalną dyskuję. Miłej lektury!


30. Bohemian rhapsody, reż. Bryan Singer

Mimo mojej dość pozytywnej recenzji pisanej pod wpływem emocji, teraz muszę przyznać, że po wielu przemyśleniach można mówić, że pod paroma względami ten film rozczarowuje. Prawda, sceny, w których muzyka odgrywa pierwsze skrzypce spełniają swoją funkcję, jednakże jeśli spojrzymy na film pod kątem fabularnym, to można wyliczyć wiele wad. Scenariusz biegnie jak potłuczony, żeby przedstawić nam pobieżnie najważniejsze wydarzenia z życia Queen oraz samego Freddiego, ale niestety nie pochyla się nad nimi bardziej tylko odhacza, ażeby nikt nie zarzucał że czegoś brakuje. Dorzućmy do tego parę ugrzecznień, czy też przekłamań i niestety z żalem trzeba stwierdzić, że może rozrywka to była dobra (zwłaszcza podczas live aid), ale film biograficzny o jednym z najznamienitszych wokalistów – trochę słaby. (DD)


29. Pułapka czasu reż. Ava Duvernay

Live Action baśnie Disneya miały w 2018 zdecydowanie słabszą formę. Udała się nowa Mary Poppins, jednak cała reszta jest już raczej godna zapomnienia. Zastanawialiśmy się, czy bardziej na to niezbyt chlubne wyróżnienie właśnie Pułapka czasu, czy jednak Dziadek do orzechów jednak na to pytanie odpowiedział nam chyba sam polski oddział Disneya. Odpowiedział chwilę przed premierą filmu reżyserki Selmy, wyrzucając całkowicie swą produkcję z polskich kin. A że za sprawą HBO GO ta po jakimś czasie nad Wisłę jednak trafiła, to trafiła też do naszego rankingu. (ŁK)


28. Pacific Rim: Rebelia, reż. Steven S. DeKnight

Zastanawiano się czy jest sens na powstanie sequela. Jak się jednak okazało lepiej, żeby druga część nie powstawała wcale. Taa jasne, było tutaj wybuchowo, kolorowo, ogniście i walecznie. Niestety to wszystko już było i bezmyślnie się powtarza. Miałki i bezpłciowy fabularnie film, który dla łamie serca koneserom. Nie spodziewaj się czegoś nowego i świeżego. Idealny dla ludzi, którzy chcą czystej rozrywki przy wyłączonym mózgu. (DW)


27. Narzeczony na niby, reż. Bartosz Prokopowicz

Mam wrażenie, że w ostatnich latach polskie komedie romantyczne służą jedynie za kryptoreklamy parówek oraz miejsce pracy dla Tomka Karolaka. Nie jest inaczej z Narzeczonym na niby. Produkcja, tak jak większość filmów z tego gatunku, nie razi oryginalnością ani jakością wykonania. W morzu złego aktorstwa i scenariuszowych bolączek, wyróżnia się jedynie Stramowski i Kamińska, którzy ratują ten film od totalnego nieporozumienia. Nie na tyle jednak, by Narzeczony na niby nie znalazł się na naszej liście Najgorsze filmy 2018 roku. (KW)


26. Ocean’s 8, reż. Gary Ross

Hollywood chyba ostatnio za bardzo się rozochociło, jeśli chodzi o tworzenie rebootów, sequeli, remaków i innych popularnych w ostatnich latach przejawów braku kreatywności trawiących współczesne kino. Ocean’s 8 ciężko uznać za udane kino, ponieważ w produkcjach typu heist poza tworzeniem planu rabunku i jego realizacją, najlepszą rzeczą jest przecież ten moment, kiedy coś naszej złodziejskiej ekipie się sypie.  Naszym bohaterkom wszystko idzie jak po maśle zatem jest on pozbawiony tego napięcia który towarzyszy większości filmów tego gatunku. Szkoda, bo obsada była całkiem ciekawa. (DD)


25. Strażnicy cnoty, reż. Kay Cannon

Strażnicy cnoty to przykład jednej z najbardziej prymitywnych komedii made in USA ostatnich lat. Twórcy w żaden sposób nie wysilili się na jakiekolwiek żarty, których byśmy już w tego typu filmach nie widzieli. Już nawet brak jakiejkolwiek świeżości nie byłby aż taką wadą, gdyby te wszystkie gagi nie były tak drętwe oraz przewidywalne. Zdaję sobie sprawę, że w 2018 bez niektórych sprawdzonych przez lata pomysłów wręcz nie da się obejść, ale tegoroczny Wieczór gier pokazał, że do komedii można wprowadzić jeszcze nieco innowacyjności. Tutaj nie dość, że większość żartów opiera się na gadaniu na temat męskich członków, to dodatkowo prezentują one strasznie ubogi poziom. Jedyna scena, która próbuje bawić to John Cena przyjmujący doodbytniczo strumienie piwa. (DD)


24. Huragan reż. Rob Cohen

Kiedyś wystarczyło, że kilka osób strzela (nieważne gdzie, nieważne do kogo), coś tam w tle wybucha i mamy premium akcyjniaka. I łykaliśmy to, jak pelikany, ponieważ taki był standard. No, właściwie to już wtedy było to słabe, patrząc przez pryzmat popisów Bustera Keatona 100 lat temu, ale to już mniejsza z tym. Żyjemy w erze post Mad Max: Fury Roadowej, w czasach, gdzie powstały już dwie części Johna Wicka. Takie twory jak Huragan nie mają tutaj miejsca, poprzeczka jest postawiona po prostu zbyt wysoko. Najnowsze dzieło Roba Cohena jest po prostu niewybaczalnie przestarzałe w formie. Dialogi i zwroty fabularne są napisane tak sztampowo, że lata 90 zadzwoniły, żeby je wyśmiać. (ŁK)


23. Eter reż. Krzysztof Zanussi

Co tu dużo mówić, kryzys twóczy Zanussiego trwa. Nie jest to może film tak słaby, jak Obce ciało, jednak został jednym z najlepszych, najskuteczniejszych środków nasennych w tym roku. Reżyser wziął się za Fausta, wymyślił sobie że najlepiej będzie te historię pokazać w Austrowęgrach i to nie były jedyne dobre pomysły. Wszystko to jednak umarło w realizacji i w szczegółach. Film sam sobie zaprzeczył w zakończeniu, wyłożył widzowi wszystko na tacy, jednak wcześniej raczej znudził, więc efektu zaskoczenia nie odczuliśmy. (ŁK)


22. Predator reż. Shane Black

Na ten film bardzo czekałem, szczególnie będąc jednym z tych dziwaków, którym spodobał się Obcy Izolacja w roku ubiegłym. Chciałem dobrego akcyjniaka, doprawionego humorem Shane’a Blacka i odrobiną autoironii, a dostałem słabego akcyjniaka, nbezpłciowego i nie doprawionego prawie niczym. Jest to film na poziomie słabiutkich Predators, jednak tamten w swojej głupocie znajdował przynajmniej momenty, które zapamiętaliśmy (walka na miecze z Łowcą). Z tej części nie pamiętam już nic. A właściwie nie miałem wiele do powiedzenia już po kilku dniach od seansu. Dlatego też trudno mi się dziwić, że finansowo był raczej porażką. (ŁK)


21. Venom, reż. Ruben Fleischer

Na ten film czekały miliony fanów. O filmowym Venomie słychać było już w 2008 roku, ale dopiero teraz mogliśmy oglądać tego antybohatera na dużym ekranie. I jak na dekadę oczekiwania, Eddie Brock i jego mroczne alter ego zasługiwali na coś o wiele lepszego. Filmowi brakuje oryginalności i pazura; wystarczy wspomnieć, że z szumnie zapowiedzianych, brutalnych scen, nie zostało nic, by film mogła obejrzeć młodsza widownia. Jedyny plus? Oczywiście Tom Hardy i relacja głównych bohaterów, która ciągnie ten film. (KW)

Redaktor

W kinie szuka pozycji, która przebije Pulp Fiction, w telewizji - Breaking Bad oraz Rodzinę Soprano, w świecie gier - serie Bioshock oraz God of War.
Kontakt: [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?