10. Tańcząc w ciemnościach, reż. Lars von Trier (2000)
Dziesiątkę zaczynamy kontrowersyjnym Larsem von Trierem i jego bodaj najbardziej przejmującym filmem. Wokalistka z Islandii Bjork w wybitnej roli emigrantki Selmy oraz jej życie, oddane tylko jednemu celowi, uzbieraniu pieniędzy na operację dla tracącego wzrok syna. Sytuacja jest jednak o tyle gorsza, że jej samej grozi podobny los. Doskonały przykład jak opowiedzieć w gruncie rzeczy prostą historię tak, abyśmy zapamiętali ją na zawsze. Zapamiętali ją także krytycy, którzy nagrodzili film Złotą Palmą w Cannes.
https://www.youtube.com/watch?v=ZVm6j7Rpoeo
9. West Side Story, reż. Robert Wise, Jerome Robbins (1961)
Jeden z najważniejszych przedstawicieli złotych lat musicali, jakie przypadają na lata 50. I 60. XXI wieku. Ileż już było takich historii o zakochanych parach z innych światów, w tym przypadku z rywalizujących o wpływy gangów? Ano mnóstwo. A ile tak fantastycznie opowiedzianych? Tu już zdecydowanie mniej. Okrągła dziesiątka Oscarów tylko to powierdza. Był wśród nich ten zdobyty w nieistniejącej już kategorii Najlepsza muzyka w musicalu. I nie ma co się dziwić, bo America, Tonight czy przede wszystkim Maria mają już swoje zasłużone miejsce w historii. Jednak najlepsza w tym filmie będzie dla mnie i tak scena Mambo!
https://www.youtube.com/watch?v=IakulTGwc0U
8. Gorączka sobotniej nocy, reż. John Badham (1977)
Czy po rzuceniu hasłami Be Gees, John Travolta i lata 70. trzeba w ogóle dodawać coś jeszcze? Pewnie gdyby chodziło o inny film nie trzeba byłoby, jednakże mówimy o Gorączce sobotniej nocy, filmie, który oprócz tego, że fantastycznie oddał cały ten uroczy kicz lat 70. za oceanem, to zawarł w tym bardzo ciekawą i niejednoznaczną buntowniczą historię. Młody Tony żyje od imprezy do imprezy, a tu powoli trzeba zacząć dorastać. Pozostaje aktualny, nie tylko dlatego, że dalej na imprezach tańczymy do Stayin’ Alive.
https://www.youtube.com/watch?v=D7bEyRLN3go
7. Sweeney Todd: Demoniczny golibroda z Fleet Street, reż Tim Burton (2007)
Na pewno nie będzie w tym rankingu drugiego tak dzielącego widzów filmu, niż musical stworzony przez Tima Burtona. Ale taki jest ten film, jedne rzeczy się w nim kocha, Innych nienawidzi. Nie sposób nie przyznać racji ludziom, którzy krytykują jego stronę muzyczną (chociaż ironicznie można by stwierdzić że najgorzej w filmie śpiewa Helena Bonham Carter o najgorszych ciastkach w Londynie, więc w sumie się zgadza), jednak ze świecą szukać drugiego musicalu z tak fantastyczną scenografią, tak angażującą opowieścią i tak klimatycznego. Aktorzy tacy jak Alan Rickman, wspomniana Bonham Carter, Johnny Depp i Jamie Campbell Bower też wszystko prócz śpiewania robią tu znakomicie. Dlatego my Sweeneya bardziej kochamy niż nienawidzimy i dajemy mu tak wysokie miejsce.
https://www.youtube.com/watch?v=_4R72KROZ20
6. Moulin Rouge!, reż. Baz Luhrmann (2001)
Musicale sprzyjają opowiadaniu historii miłosnych. Tutaj ta najważniejsza z przełomu wieków, a w jej tle nasłynniejszy klub w Paryżu przełomu innych, sto lat wcześniejszych wieków. Niby sztampowa, ale jednak ubrana w jedną z najpiękniejszych scenografii jakie widziałem, fantastycznie umuzyczniona i dająca nam jedną z najlepiej zagranych par popkultury, jaką tworzą tu Ewan McGregor i Nicole Kidman. Jeśli nie zachęciło Was to co napisałem, nie pozostaje nic innego niż oddać głos pannom Myi, Christinie Aguilerze, Pink i Lil’ Kim. No i last but not least, Jacek Koman. Pamiętamy!
https://www.youtube.com/watch?v=RQa7SvVCdZk
5. Grease, reż. Randal Kleiser (1978)
Jeśli widzom mało było Gorączki sobotniej nocy, John Travolta wrócił już raptem rok później, w dziele w wielu względach podobnym, ale równie, jeśli nie bardziej kultowym. Ponownie młody człowiek buntownik, który jednak tym razem bardziej niż imprezy kocha jedną kobietę. Koniec lat 70. to czasy, gdy wszyscy obserwowali stającego się mężczyzną Travoltę. Sentyment do tych dwóch filmów mamy ogromny, dlatego mimo iż z perspektywy czasu możemy w nich ujrzeć sporo mankamentów, nie chcemy się tym zajmować. Wolimy po prostu posłuchać raz jeszcze.
https://www.youtube.com/watch?v=wzWmxjYNfz4
4. Deszczowa piosenka, reż. Stanley Donen, Gene Kelly (1952)
Ależ to jest klasyk. Film, który swego czasu Amerykański Instytut Filmowy nazwał musicalem wszechczasów. Film, który wymieniamy jednym tchem na samym szczycie, jeśli ktoś zapyta nas o najlepsze feelgoodmovie. To historia trudnych początków dźwięku w kinie, w którą wpleciony jest uroczy romans. Znakomite role Debbie Reynolds i Donalda O’Connora, które, dosłownie i w przenośni, przyćmiewają główne gwiazdy ekranu. No i ta pozytywna atmosfera, która sprawia, że chce się ten film zapętlić i obejrzeć kilkukrotnie. A potem wyjść na świeże powietrze i pośpiewać sobie w deszczu.
https://www.youtube.com/watch?v=YImpEB1VfyI
3. La La Land, reż. Damien Chazelle (2016)
Tegoroczny absolutny hit. Film który po rozdaniu Oscarów będzie miał już tyle nagród, że zabraknie mu chyba tylko Pucharu Stanleya i Ligi Mistrzów. I abstrahując od dość sztampowego romansu, jaki przedstawia, trzeba oddać cesarzowi, co cesarskie. Jest to dzieło perfekcyjne technicznie, w którym jest duch, miłość do kina, no i oczywiście to co w musicalu najważniejsze, czyli muzyka. FENOMENALNA muzyka. Odkąd wyszedłem z seansu, takie hity jak Another day of sun, Someone in the crowd czy Audition nie schodzą mi z głośników i są powodami za które ten film się kocha. No i pierwsza scena, jedna z najlepszych jakie kiedykolwiek widziałem w kinie.
https://www.youtube.com/watch?v=0pdqf4P9MB8&t=2s
2. Chicago, reż. Rob Marshall (2002)
Było Moulin Rouge!, furorę na świecie robi teraz La La Land, jednakże ani jeden ani drugi nie jest w stanie zabrać tronu najlepszemu musicalowi XXI wieku, jakim jest Chicago Roba Marshalla. Były w tym rankingu pozycję, na które psioczyłem a to z powodu gorszej historii, a to przez słabszą sferę muzyczną, natomiast tutaj nie można narzekać na nic. Bo wszystko gra i to na naprawdę najwyższym poziomie. Fantastyczne scenografie i choreografie. Ciekawa historia dwóch jakże różnych, choć podobnie doświadczonych bohaterek brawurowo zagranych przez Catherine Zete-Jones i Renee Zellweger. No i Cell block Tango, bo choć przytoczyliśmy w tym rankingu naprawdę dużo fantastycznych klasycznych piosenek, to na palcach jednej ręki policzy takie, które mogą się równać z tym przepięknym i znakomicie zainscenizowanym utworem. Zresztą zobaczcie sami:
https://www.youtube.com/watch?v=qrrz54UtkCc
1. Kabaret, reż. Bob Fosse (1972)
Chociaż w 1973 roku Oscara dla najlepszego filmu zgarnął sam Ojciec Chrzestny, to Kabaret również nie ma się czego wstydzić. W ogólnej liczbie statuetek pokonał bowiem arcyklasyka Coppoli 8-3. W dodatku, naszym zdaniem, jest to najlepszy musical jaki kiedykolwiek powstał. Dekadenckie lata trzydzieste w Berlinie, które prowadziły do wiadomo czego, a w ich tle piękna ale dziwna i niejednoznaczna relacja fantastycznej Lizy Minelli i równie dobrego Michaela Yorka. Do tego tło historyczne, świetnie kontrastujące z tematyką filmu, sprawiające że nie dość, że do dziś się ten musical nie zestarzał, to jest wspaniałą podróżą aż w dwie przeszłości, Berlin lat 30. i kino lat 70., jednych z najlepszych dla branży. Dlatego oddajmy królowi co królewskie.
https://www.youtube.com/watch?v=3d4iHb3AP2Y
Sprawdź również:
Łukasz Kołakowski
Robert Krakowski
Jak to możliwe, że zabrakło Dzwonnika z Notre Dame?
Hmm, a gdzie Mamma Mia? ?
LA la Land przed Mouline Rouge? Słabe to i słaby ranking
Świetne zestawienie! Ja jestem ogromną fanką musicali i nie ukrywam, że te na żywo uwielbiam najbardziej. W tym roku wybieram się do poznańskiej Areny 6 października na musical Metro z udziałem artystów z teatru Buffo. Raz już byłam na ich występie i wyszłam zachwycona! Jestem pewna, że tym razem mnie nie zawiodą 😉
a gdzie the greatest showman? Musical z zeszłego roku moim zdaniem lepszy jeśli chodzi o fabułę od la lal land a całkowicie pominięty w Polsce a i w tym rankingu …. ;-(
A co z hamiltonem ?
A Tenacious D i Nine gdzie?
Coś brakuje mi tu Hamiltona