Początek lat 80. w USA to czasy, gdy definicja American Dream znacznie różniła się od tej, którą znamy obecnie. Brian De Palma, tworząc Człowieka z Blizną, stworzył film, który choć jest zupełnie inny od Wilka z Wall Street, to mam wrażenie, że patrząc na nie przez pryzmat czasów, w których powstały, mają wiele wspólnego. Wspaniała rola główna, wyjątkowy klimat i scenariusz, który raczej nie spotka przeciętnego Kowalskiego. Różnica jest jedna, ale też dość spora. O ile Wilk z Wall Street spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem i od razu został doceniony, Człowiek z blizną uznanie zyskał dopiero po latach. Mało kto wie, że film niedługo po premierze był uznany za tak nieudany że wspomniany reżyser został w 1984 nominowany do… Złotej Maliny.
https://www.youtube.com/watch?v=7pQQHnqBa2E
Jakkolwiek to nie zabrzmi, tego filmu jest kilka wersji i nie wszystkie są arcydziełami. Jeśli widzieliście jednak tę właściwą, blisko 4-godzinną, nie będziecie mieli wątpliwości, że Sergio Leone wykonał kawał fantastycznej roboty. Przez wymuszone na nim cięcia materiału w kinach pojawiła się najpierw wersja mająca niewiele wspólnego z filmem, który znamy dziś, przez co nie została ona doceniona. Z biegiem lat zaczęła się jednak upowszechniać pełna produkcja, która z roku na rok zbierała wielką rzeszę fanów. Znakomity w tego typu rolach Robert De Niro sprawia, że ciężko oderwać się od ekranu, a James Woods, Elizabeth McGover, czy Treat Williams też mają swoje dużo-więcej-niż-5-minut. Jeśli więc macie akurat wolne 4 godziny, bierzcie do ręki najpełniejszą wersję Dawno Temu w Ameryce, jaką znajdziecie i zatopcie się w wykreowanym przez Leone świecie.
https://www.youtube.com/watch?v=LcpCRyNo8T8
Nie sposób zliczyć ile dobrego ten film zrobił dla historii kina, nie tylko kryminału. Odstawmy nawet na bok eksplozje talentu Natalie Portman. Sama za siebie mówi niezliczona ilość motywów, które w taki czy inny sposób były później hołdowane w późniejszych produkcjach. Wspomniana Portman była zresztą „tylko” wisienką na torcie. Jean Reno i Gary Oldman kradli każdą scenę, w której mieli okazję zagrać, a kontrast między granymi przez nich postaciami sprawiał, że w teorii byliśmy świadkami dwóch różnych historii dwóch różnych mężczyzn, które jednak w jakiś niesamowity sposób się przeplatały. Choć dzieło Luca Bessona nie zostało obsypane nagrodami, to tak nietypowego i udanego kryminału możemy jeszcze długo nie zobaczyć.
https://www.youtube.com/watch?v=aNQqoExfQsg
Wyśmienity debiut Tarantino, który od razu pokazał światu swój niesamowity talent. Jak się okazało, pokazał też model filmu, którym z ochotą posługuje się do dziś – sporo bohaterów, krwi i emocji. Mało kto zapewne wtedy się spodziewał, że jeden twórca może na tym systemie stworzyć tyle wspaniałych dzieł. Ten kryminał był jedynak świetną zapowiedzią możliwości 53-latka z Knoxville. Błysnął jednak nie tylko on – Steve Buscemi, choć w teorii miał tu rolę drugoplanową, momentami kradł całe show. Michael Madsen i Harvey Keitel również dali popis, a wspomniany Tarantino, jak to miał mieć także później w zwyczaju, również pojawił się po drugiej stronie kamery. Film wyróżnia się wszystkim tym, do czego przez lata reżyser zdążył nas przyzwyczaić, wciągającymi, dominującymi dialogami, bardzo spójną i logiczną akcją, ale też odrobiną szaleństwa. Każdy, kto jeszcze nie miał okazji zobaczyć tego filmu, powinien szybko nadrobić tę zaległość.
https://www.youtube.com/watch?v=GLPJSmUHZvU
Kolejny świetny kryminał, który jest zapewne dziełem życia Martina Scorsese. Choć Amerykanin ma na koncie wiele świetnych filmów, to niewiele historii zdołał opowiedzieć tak ciekawie, jak właśnie tej, o amerykańskiej mafii. Mafii brutalnej i bezwzględnej, takiej, jaką sobie wyobrażają ludzie, którzy nie mają z nią na co dzień do czynienia. Historia, która wydarzyła się naprawdę nie bez powodu przyciąga widza przed ekran na długie dwie i pół godziny. Duet Ray Liotta i Joe Pesci uzupełniał się tu w fantastyczny sposób, a Robert De Niro… cóż, robił to, co potrafi najlepiej – zwłaszcza w kryminałach. Film ten ma z pewnością wadę w postaci tego, że jeśli nie jesteś fanem gangsterskich kryminałów, to nawet wybitność tej produkcji nie ułatwi ci odbioru. Jeśli jednak nie masz tego problemu, Chłopców z ferajny z pewnością docenisz i chętnie co jakiś czas wrócisz do tego filmu.
https://www.youtube.com/watch?v=qo5jJpHtI1Y
Początek lat siedemdziesiątych nie był dla Ala Pacino łatwym okresem. Ledwie kilkanaście miesięcy po niesłychanie dobrym Ojcu Chrzestnym do kin wchodził Serpico. Oczekiwania względem tego filmu były mocno więc zawyżone, a Pacino musiał się wcielić w zupełnie inną rolę. Abstrahując nawet od tego, że tym razem stanął po dobrej stronie barykady. Frank Serpico był człowiekiem z zasadami, który za wszelką cenę walczył z systemem. I choć na swój sposób przypomina to też opis Michaela Corleone, to oba popisy w jego wykonaniu mocno się różnią, ale obie role i oba filmy są fantastyczne. Oparta na faktach historia tytułowego bohatera to zresztą świetny materiał na scenariusz, który na szczęście trafił w ręce Normana Wexlera i Waldo salta, którzy opowiedzieli ją w sposób nadzwyczajny. Najlepiej będzie jednak, jeśli przekonacie się o tym sami, bo mimo niemożliwej do odmówienia jakości, film ten dla wielu wciąż jest nieznany.
https://www.youtube.com/watch?v=hSZz5RI7KRQ
Ciężko wskazać największy atut filmu Polańskiego. Polski reżyser zadbał w Chinatown o każdy najmniejszy detal, i choć był kręcony w latach trzydziestych, to już wtedy był uznawany za staromodny. Dziś robi więc tym większe wrażenie, a znakomicie zagrana przez Jacka Nicholsona rola niespodziewanie dobrze wpasowała się w ten bardzo specyficzny świat. Świat, który w dużej mierze stworzył Robert Towne i który zachwyca nas swoimi detalami. Widać, jak wiele pracy zostało włożone w scenariusz i jak bardzo przemyślany jest to film – Oscar za najlepszy scenariusz oryginalny należał się tu w sposób oczywisty. Film dostał zresztą kilka Złotych Globów i nagród BAFTA, więc paradoksalnie, na tle pozostałych tytułów w zestawieniu to jeden z bardziej utytułowanych filmów.
https://www.youtube.com/watch?v=T37QkBc4IGY
Powiedzieć, że to kryminał kompletny, to jak nic nie powiedzieć. W filmie jest niewiele zbędnych kwestii, od samego początku trzyma w napięciu, z każdej sceny emituje kapitalny klimat, a wymyślona w scenariuszu intryga jest jedną z ciekawszych, jakie mieliśmy kiedykolwiek okazje oglądać na ekranach kin. Porywało również aktorstwo, do tego stopnia, że gdyby trzeba było wybrać tego, kto zrobił pod tym kątem najlepszą robotę, byłoby to niebywale ciężkie. Morgan Freeman i Brad Pitt zupełnie niespodziewanie stworzyli kapitalny duet. Choć w scenariuszu bywało między nimi różnie, to na ekranie czuło się niesamowitą chemię i choć mamy do czynienia z dwoma zupełnie różnymi ludźmi, to paradoksalnie ciężko mi wyobrazić sobie duet, który spisałby się tu lepiej. Wisienką na torcie jest popis Kevina Spacey’ego, a nie od dziś wiadomo, że niewiele zabrakło, by to Val Kilmer zagrał tu rolę złoczyńcy. Nigdy się nie dowiemy, czy wówczas film również byłby tak dobry.
https://www.youtube.com/watch?v=znmZoVkCjpI
Dzieło życia Michaela Manna, który odpowiadał zarówno za scenariusz, jak i wyreżyserowanie tego dzieła. Choć na pierwszy rzut oka mamy tu klasyczną fabułę (napad, rywalizacja „tego dobrego” z problemami z „z tym złym”, który jest na wskroś inteligentny), to otrzymujemy tu coś znacznie więcej. Mann zadbał o to, by w niemal trzech godzinach filmu zadbać o wyjaśnienie motywów kierujących postaciami, niedopowiedzeń tu nie uświadczymy. Historia jest opowiedziana z wielką dbałością o z pozoru błahe detale, które sprawiają, że o filmie można dyskutować godzinami. Al Pacino i Robert De Niro udowadniają po raz kolejny, że są wręcz stworzeni tego typu filmów, a pozostała część obsady robi nie mniejszą robotę, dbając o to, by każda scena w tym filmie miała znaczenie.
https://www.youtube.com/watch?v=0xbBLJ1WGwQ
Zobacz również: TOP 20: Najlepsze dramaty w historii!
Nie chcę się tu specjalnie rozwlekać, bo ciężko opisać fenomen Ojca Chrzestnego w prostych słowach, a najlepiej jest przekonać się o nim na własnej skórze. Mafijna trylogia o historii rodziny Corleone jest bez cienia wątpliwości wybitna. Czy to najlepsze seria w historii kina? Ciężko powiedzieć, ale absolutnie nie ma konkurencji wśród kryminałów. Mimo to nie są to filmy najłatwiejsze, ani stworzone dla każdego. Każdy z nich jest długi, niespecjalnie wypełniony przyjemnymi dla oka i ucha scenami, które mają pozwolić odetchnąć od unoszącego się wszem i wobec klimatu mafijnego półświatka. I choć brzmi nie brzmi to zachęcająco, to uwierzcie, warto poświęcić te blisko dziewięć godzin i przekonać się, że gdy historia ułoży się w całość powiecie sobie z czystym sumieniem, że zobaczyliście coś niesamowitego.
https://www.youtube.com/watch?v=sY1S34973zA
Zobacz również:
Piotr Stokłosiński
Jakub Najmoła
WSTĘPEM OPATRZYŁ:
Szymon Góraj
Według mnie film „Gorączka” w reżyserii Michael’a Mann’a koniecznie powinien znaleźć się w tym rankingu. A tu odpowiedź dlaczego: https://www.youtube.com/watch?v=Yd7RQJ0y0KA
„Ojciec chrzestny” zasłużenie na 1 miejscu, ale ja np. „Dawno temu w Ameryce” dałbym na podium, a „Gorączkę”, „Siedem” czy „Chłopców z ferajny” trochę niżej – nic do tych filmów nie mam, są bardzo dobre, ale wyrazem magii kina, a zarazem najlepszym filmem jaki nakręcono w latach osiemdziesiątych, jest właśnie „Dawno temu w Ameryce”.