TOP7: Najlepsze role Sama Rockwella

Większość kojarzy go z popisową kreacją z Zielonej mili, ale to wcale nie aktor jednej roli. Obdarzony zarówno komediowym, jak i dramatycznym talentem, zdecydowanie zbyt często trafia na listy najbardziej niedocenianych nazwisk w Hollywood. Właśnie dlatego w poniższym rankingu prezentujemy Wam siedem kreacji Sama Rockwella, które zasługują na uwagę.

7. Życie nie gryzie (2014), reż. Lynn Shelton

Niepozorny film i niepozorna rola. Nie dajcie się jednak zwieść. Jako Craig, prawnik i samotny ojciec, musi poradzić sobie nie tylko z dorastającą córką, ale także jej dorosłą przyjaciółką, którą dziewczyna sprowadza do domu. I choć akurat ta wykreowana przez niego postać nie zapisze się pewnie złotymi zgłoskami w historii kinematografii, warto o niej wspomnieć ze względu na natychmiastową sympatię, jaką wzbudza. Zarówno w trakcie seansu, jak i po nim, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że Craig to po prostu… naprawdę fajny facet.                                                                   

6. Pan Idealny (2015), reż. Paco Cabezas

Najnowsze, komediowe wcielenie Rockwella to także jedno z najbardziej przebojowych. Jako tytułowy Pan Idealny, czyli Francis, próbuje pogodzić zabijanie swoich zleceniodawców i układanie sobie życia z tą jedyną. Prócz przebojowości i uroku, których nie można mu odmówić, pozytywne wrażenie wywołuje także umiejętność wykreowania postaci z przymrużeniem oka. A nawet dwóch. 😉

5. Najlepsze najgorsze wakacje (2013), reż. Nat Faxon, Jim Rash

Po tym filmie już zawsze w czasie wizyty w aquaparku będziecie rozglądać się w poszukiwaniu Owena, albo przynajmniej jego sobowtóra. Ma postrzelone pomysły i specyficzne poczucie humoru, recytuje teksty Bonnie Tyler, jeździ żółtym Chevroletem, nie rozstaje się z klapkami i okularami przeciwsłonecznymi. Co prawda wydaje się niedojrzały, ale z takim przyjacielem u boku wiarę w siebie odzyskałby nie tylko wpędzony w kompleksy nastolatek.

4. Niebezpieczny umysł (2002), reż. George Clooney 

Chuck Barris. Postać równie barwna, co jej rzeczywisty pierwowzór. Rockwell jest tu prawdziwym kameleonem, który po mistrzowsku przechodzi od jednego wcielenia do drugiego, za każdym razem pozostając autentycznym. Przekonuje jako geniusz i człowiek upadły, irytujący i fascynujący, niepoważny i wzbudzający współczucie, showman i płatny zabójca, mężczyzna u szczytu sławy i na samym dnie rozpaczy. Krótko mówiąc: jednoosobowy rollercoaster. I w pełni zasłużony Srebrny Niedźwiedź! 

3. Wyrok skazujący (2010), reż. Tony Goldwyn

Jedno z najbardziej wzruszających, jeśli nie najbardziej wzruszające, wcielenie aktora. Gdy mężczyzna zostaje skazany na dożywocie pod zarzutem napadu i morderstwa, przekonana o jego niewinności siostra poprzysięga wydostać go na wolność. Aby to zrobić… podejmuje studia prawnicze. Oparta na faktach, tocząca się na przestrzeni kilkunastu lat historia to teoretycznie gotowy materiał na dobry film. Trzeba jednak przyznać, że w praktyce potencjał tego sądowo-rodzinnego dramatu mogłoby zmarnować nietrafione obsadzenie głównej roli. Tymczasem na ekranie ani razu nie widzicie Sama Rockwella; od początku do końca śledzicie losy Kenny’ego Watersa: jego emocje, jego rozterki, jego nadzieje i załamania. Gdyby to była wyłącznie kwestia – notabene świetnej – charakteryzacji, Wyrok skazujący nie znalazłby się na wysokim, trzecim miejscu.

 

2. Moon (2009), reż. Duncan Jones

W tej produkcji Sci-Fi to nie efekty specjalne są najważniejsze. Pierwsze skrzypce od początku do końca gra Rockwell, wcielający się na ekranie w swojego imiennika. I trudno tu o choćby jedną fałszywą nutę. Aktor sprostał dwóm, skrajnie różnym wyzwaniom: najpierw udało mu się stworzyć przekonującą postać astronauty, który od trzech lat przebywa na samotnej misji w kosmosie, a później, równie wiarygodnie, zachwiać wiarę – tak bohatera, jak i widza – w to, czy rzeczywiście jest sam. I czy w ogóle jest… sobą. Nie ma wątpliwości, że tę produkcję ma się w pamięci ze względu na jej aspekt psychologiczny i niepokojący wydźwięk – one z kolei nie byłoby tak silne, gdyby nie fundament całości: świetna główna rola.

1. Zielona mila (1999), reż. Frank Darabont

Jak dotąd najgłośniejsza, brawurowa rola. Gdy „Dziki Bill” Wharton pojawia się na ekranie, najchętniej odwróciłoby się wzrok, o znalezieniu się z nim w jednej celi nie wspominając – to chyba najlepszy dowód, że Rockwell spisał się na szóstkę z plusem. Przerażający, nieprzewidywalny, nieokrzesany, obrzydliwy… Co tu dużo mówić: psychopatyczny morderca z krwi i kości!

Ilustracja wprowadzenia: fot. Andreas Laszlo Konrath, Port-Magazine.com

Dziennikarz

Studentka czwartego roku Tekstów Kultury UJ.
Ze świata literatury najbardziej lubi powieści, ze świata muzyki - folk, ze świata kina - (melo)dramaty oraz indie. I Madsa Mikkelsena, oczywiście.

Więcej informacji o

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?