Planeta Skarbów (2002), reż. John Musker
Powieść Roberta Louisa Stevensona zekranizowana została już wiele razy. Nikomu jednak nie udało się przedstawić zawartej w niej historii w aż tak nietypowy sposób. Planeta Skarbów to połączenie science-fiction z realiami steampunkowymi, gdzie ludzie (oraz inne, liczne rasy) przemierzają przestrzeń kosmiczną za pomocą morskich okrętów wyposażonych w… silniki rakietowe! Scenariusz nie należy co prawda do bardzo zaskakujących, jednak to nie w nim tkwi siła filmu. Jest ona bowiem zawarta w magicznej prostocie, podążaniu za przygodą, której zakończenie doskonale znamy, a mimo to chcemy poznać je w nowej, odświeżonej i jakże kosmicznej wersji.
Pocahontas (1995), reż. Eric Goldberg
Rdzenni Indianie, dwa różne światy, konflikt interesów, tolerancja. Oto pierwsze skojarzenia, które wysuwają się na myśl o Pocahontas. Piękna i wzruszająca baśń, będąca zarazem jednym z najlepiej poprowadzonych, animowanych romansów wszech czasów. Oto córka wodza, śliczna, kierująca się dobrem własnego plemienia Pocahontas, poznaje pewnego dnia kapitana angielskich osadników, Johna Smitha, dowodzonego przez ogarniętego żądzą złota Governora Ratcliffe’a. Początkowe uprzedzenia przeradzają się we wzajemną fascynację związaną z odmiennością kulturową. Twórcy bajki wyraźnie zaznaczają w swojej produkcji, na przykładzie wspomnianej powyżej pary, iż różnice wynikające z koloru skóry i światopoglądu mogą być powodem rozwoju, poszerzania swoich horyzontów. Poza tym to bajka o dorastaniu do podejmowania właściwych decyzji i kierowania się podczas oceniania innych własnym sumieniem i doświadczeniem, bez baczenia na utarte stereotypy, obawy czy uprzedzenia.
Ponyo (2008), reż. Hayao Miyazaki
Produkcja studia Ghibli dla najmłodszych widzów. Pełna uroku opowieść o Brunhildzie, córce potężnego, żyjącego w oceanie czarnoksiężnika, która postanawia dotrzymać towarzystwa ludzkiemu chłopcu, Sasuke. Ten nazywa ją Ponyo, zabiera – jako rybkę – do domu i przeżywają niesamowite przygody. Genialna, tradycyjna animacja, bardzo przyjemny design postaci oraz urokliwa muzyka w tle tworzą naprawdę piękną baję dla najmłodszych – niepozbawioną dramaturgii, uczącą młodego widza odpowiedzialności i wartości odwagi. Godne polecenia!
Potwory i spółka (2001), reż. Pete Docter
Film, na którym się wychowałem i który znam na pamięć prawdopodobnie nawet lepiej niż Gwiezdne Wojny. Oglądając dzieło Pete’a Doctera i Davida Silvermana, trudno oprzeć się uznaniu dla jednego, najważniejszego elementu przy tworzeniu animacji, który tutaj osiągnął poziom mistrzowski. Mowa oczywiście o kreatywności przy tworzeniu świata przedstawionego: potwory żyjące w innym wymiarze, nocą skradające się do sypialni dzieci, by czerpać… energię elektryczną z ich krzyków przerażenia?! Na papierze musiało to wyglądać dość dziwnie. Efekt jest jednak przezabawny, komiczny, ale również (w przypadku Pixara obowiązkowo) autentycznie wzruszający.
Przygody psa Balto (1995), reż. Simon Wells
Balto to urzekająca animacja o tolerancji, pokonywaniu przeciwności losu, mierzeniu się ze swoim dziedzictwem i akceptacji samego siebie. Mimo iż Przygody psa Balto rozpoczynają się jak klasyczny film aktorski, to widzowie bardzo szybko przekonają się, iż twórcy zastosowali jedynie zmyślny zabieg filmowy mający dodać produkcji baśniowego uroku oraz wyjątkowości, swoją drogą bardzo udany. Poznajcie więc wilczaka Balto, hybrydę wilka oraz psa, który przez swoje mieszane pochodzenie spotyka się z odrzuceniem ze strony zwierzęcych pobratymców, jak i ludzi. Gdy jednak wioskę opanowuje wstrętna choroba, a lekarstwo grzęźnie setki kilometrów od celu, bohater natychmiast zgłasza się do konkursu mającego wyłonić najlepszych i najtwardszych śmiałków do wykonania tej arcyważnej misji. Niestety nieczyste zagranie oraz niechlubne pochodzenie dyskwalifikują Balto, lecz szlachetny i nieustraszony czworonóg w końcu dostaje swoją szansę. Czy uda mu się odmienić własny los? Zdobyć lekarstwa, a co za tym idzie uratować chorych oraz zyskać uznanie i szacunek? Piękny film o tym, iż odmienność nie jest powodem do wstydu czy w żadnym wypadku słabością. Mało znana, lecz warta obejrzenia produkcja!
Ralph Demolka (2012), reż. Rich Moore
A teraz coś co pięknie połączy młodszych i tych trochę starszych widzów. Dzieci chcących obejrzeć kolorową bajkę oraz pokolenie urodzone w latach 80., wzdychające na samą myśl o starych growych automatach. Historia Ralpha, złego bohatera gry komputerowej, który zły być już nie chce to bowiem piękny hołd dla tego właśnie rodzaju rozrywki. A przy okazji fantastyczna uniwersalna opowieść o szukającej wspólnego języka dwójce wykluczonych. Niedługo doczekamy się sequela, na który mocno czekam, ale będzie miał też poważny problem z doskoczeniem do poziomu oryginału.
Ratatuj (2007), reż. Brad Bird
Zapraszamy do Paryża, do jednej z niegdyś bardziej szanowanych w mieście restauracji. Gotować będzie szczur. Zaraz, zaraz. Kto? No tak, szczur. Ta mała wstrętna istota, która błąka się po kanałach i roznosi choroby. Za tego typu kontrasty również kochamy bajki Pixara. Potrafią opowiedzieć uniwersalną historię o przyjaźni i rodzinie na elementach które do siebie totalnie nie przystają. A jeśli Remy i jego ekipa nie przekonają Was już tutaj, polecam rewelacyjną krótkometrażówkę Mój przyjaciel szczur.
Rio (2011), reż. Carlos Saldanha
Były już domowe zwierzątka jak dalmatyńczyki czy szczury, mityczne stworzenia typu syrenki oraz smoki, a nawet baśniowy ogr! Co więc powiecie na przygodę z papugami w roli głównej? Trudno się oprzeć wrażeniu, że opowieść traktująca o parze ar modrych – Blu i Jewel, to animowana wersja kultowego romansu z Michaelem Douglasem i Kathleen Turner w rolach głównych, a mowa tutaj o Miłości, szmaragdzie i krokodylu. Ten sam klimat wielkiej przygody, pierwszorzędny humor i sporo romantycznej atmosfery. Czego chcieć więcej? Jeśli szukacie prostej, lecz z wykonanej z przymrużeniem oka animacji na nudne niedzielne popołudnie, to jest to pozycja obowiązkowa. Być może niepewny Blu i nieco pyskata Jewel zdobędą Wasze serca, tak samo jak kilka lat moje.
Ruchomy Zamek Hauru (2004), reż. Hayao Miyazaki
Olśniewający wizualnie, zniewalający dźwiękiem oraz hipnotyzujący fabularnie… to cały Hauru i jego ruchomy zamek. Trzeba przyznać, że azjatyckie baśnie stanowią prawdziwe dzieła sztuki wykonane z dbałością o najmniejsze detale. Omawiana animowana zachwyca pod każdym względem, mani i uwodzi już od pierwszych chwil i nieważne, że czasem jak tytułowy bohater opowieści zdaje się nieco naiwna, a zepsuci z pozoru protagoniści to tak naprawdę zagubione w swoich pragnieniach i żądzach duszyczki oczekujące wybawienia z ich własnego piekła. Ruchomy zamek Hauru jest wielowątkową baśnią, z których każdy wydaje się równie ciekawy. Na szczególną uwagę zasługuje antywojenny przekaz, uwydatnienie wartości miłości i zaufania, jak również niejednokrotnie potrzebnego nam wszystkim wsparcia. Sophie bowiem to przede wszystkim dobra przyjaciółka Hauru, a w dalszej kolejności dziewczyna. Poza tym twórcy dają tutaj jasno do zrozumienia, iż na zmianę odcienia serca nigdy nie jest za późno.
Hej. super zestawienie. Miło przypomnieć sobie dzieciństwo 😀
W filmie ,,Jak wytresować smoka ,, nie jest mroczna furia tylko nocna furia