O tym serialu jest ostatnio głośno… David Lynch i David Frost postanowili nakręcić 3. sezon po ponad 25 latach przerwy. Jak się im to udało? Na razie z oceną wstrzymam się do końca sezonu. Jeśli zaś chodzi o dwa poprzednie, jest to serial bez wątpienia zaliczany do kultowych, pionierski i nowatorski dla swoich czasów. Twórcy zręcznie operują absurdem, tworzą fascynujące postacie i zgłębiają mroczne tajemnice ludzkiej natury. Serial jest też niezwykłym dziełem ze strony estetycznej, nie wspominając już o elektryzującej muzyce Angela Badalamentiego. Oglądając Twin Peaks co chwilę się zastanawiasz „co ten Lynch miał w głowie?!”. Ale i tak Ci się podoba. (AB)
Tego serialu animowanego raczej nie polecilibyśmy najmłodszym, jednak dorosłym – jak najbardziej. Jak dotąd jego czas na antenie w przypadku seriali animowanych przebili jedynie Simpsonowie. Mali bohaterowie Miasteczka South Park utrzymują się na antenie od 1997 roku, a ich twórcy – Trey Parker i Matt Stone – od tego czasu nieprzerwanie śmieją się z fali krytyki, jaka na serial spada. Spowodowane jest to głównie ciętym językiem, wulgarnymi żartami, często seksizmem i niepoprawnością polityczną… ale, bądźmy szczerzy – krytyka boli. A South Park to tak naprawdę bystra, cięta satyra na amerykańskie społeczeństwo, prawdziwa do bólu i zabawna jak mało która dzisiejsza produkcja. Oczywiście serial ma ogromne rzesze wielbicieli więc krytyką przejmować się zbytnio nie musi. (AB)
Mówi się, że życie pisze najlepsze scenariusze. Ta właśnie maksyma sprawdziła się, kiedy Netflix postanowił wyprodukować serial opowiadający historie największych narkotykowych bossów w dziejach. Bohaterem pierwszych dwóch sezonu Narcos został niesławny Pablo Escobar – czyli persona, której życie bez dwóch zdań nadaje się na przeniesienie na małe ekrany. Platforma zafundowała nam więc nie lada bombę, która z odcinka na odcinek coraz bardziej nie pozwala nam oderwać się od urządzenia, na którym oglądamy. Do głównej roli zaangażowano Wagnera Mourę, który nie tyle co gra Escobara, ale wręcz się nim staje. Bardzo dobrym zabiegiem okazało się użycie języka hiszpańskiego, którym posługuje się większość bohaterów, a który wraz z południowoamerykańskimi plenerami oraz archiwalnymi nagraniami tworzy niepowtarzalny klimat. Mimo, że historia Pablo dobiegła końca wraz z drugim sezonem, z utęsknieniem wyczekujemy sezonu trzeciego, gdyż losy pozostałych karteli z całą pewnością dostarczą nam równie ogromnej ilości emocji. (DD)
Jak żaden inny serial Netflixa, ten wzbudza ogromne emocje, a to w serialach jest bardzo ważne. Główną bohaterką Orange is the New Black jest Piper Chapman (Taylor Schilling), która trafia do więzienia na kilkanaście miesięcy w wyniku popełnienia błędu. Z początku historia opowiadana jest z jej perspektywy, ale potem skupia się też na innych więźniarkach. W ten sposób Orange is the New Black zyskało miano jednego z najlepszych seriali ostatnich lat. Głównie za sprawą fantastycznej kobiecej i różnorodnej obsady, bo znalazły się tam kobiety białe, czarne, latynoski, chrześcijanki, niewierzące, lesbijki, hetero oraz transpłciowe. Produkcja Netflixa na podstawie jednej grupy społecznej uchwyciła to, jak obecnie wygląda amerykańskie społeczeństwo, które jest pełne sprzeczności, rasizmu, braku zrozumienia, ale również potrafiące się zjednoczyć w obliczu wspólnego wroga. O sukcesie serialu mogą świadczyć zdobyte na przestrzeni kilku lat nagrody, ale również przedłużeniu serialu aż o kolejne trzy sezony, kiedy ten liczył już cztery. (KJ)
Ekranizacja serii książek Diany Gabaldon zachwyciła widzów na całym świecie. Nie jest to jedynie wielka historia miłości zaprezentowana na przestrzeni dwóch wieków, a element podróży w czasie jest tylko malutkim elementem całości. Serial potrafi zaszokować brutalnością, ale też ukazać wrażliwość bohaterów. Outlander realizowany jest z ogromnym rozmachem, co widać po pięknych zdjęciach – każdy zapragnie odwiedzić Szkocję. Serial ma również bardzo wyrazistych głównych bohaterów, czyli silną i niezależną Claire (Caitriona Balfe), Jamiego (Sam Heughan) oraz Frank/Black Jack Randall (Tobias Menzies). Pierwsza dwójka stworzyła na ekranie świetną parę, a Menzies bardzo dobrze sprawdza się w roli tego trzeciego. W jednej ze scen będzie wyrozumiałym Frankiem, aby za chwilę przeobrazić się w nieznającego litością Black Jacka. Dodatkowo wszystko jest tutaj bardzo zrównoważone, ponieważ w każdym odcinku znajdzie się miejsce dla odrobiny romansu, przygody, dramatu i fantasy. (KJ)
Czy może Leslie and Ron? Ta komedia wciągnie was od pierwszych minut. Główną bohaterką jest Leslie Knope (Amy Poehler), które całe swoje zawodowe życie poświęciła pracy w urzędzie. Pracuje w mało znaczącym wydziale, który zajmuje się parkami. Jej szefem jest Ron Swanson (Nich Offerman), który nie ukrywa swojej nienawiści do rządu USA i wszystkiego, co z tym związane. To dzięki Parks and Recreation mogliśmy poznać bliżej wyżej wymienionych aktorów oraz m.in. Aziza Ansariego, Chrisa Pratta i Aubrey Plazę. Najlepsze w komedii są oczywiście wewnętrzne żarty, ale również różnice pomiędzy bohaterami. Leslie jest niesamowitą optymistką, która wierzy w rząd, Ronowi i April najlepiej wychodzi narzekanie i nic nie robienie, Tom jest sarkastyczny, a Andy tym najmniej inteligentnym. Bez wątpienia Parks and Recreation obok takich pozycji, jak Community czy Biura zasługuje na miano najlepszej komedii ostatnich lat. (KJ)
Zobacz również: TOP 20: Najlepsze filmy psychologiczne
Pewnie nie wszyscy mają tego świadomość, ale kilkanaście lat temu przed dzisiejszymi odcinaczami kuponów o tytułach Nowe Porządki i Niebezpieczne Kobiety w polskiej telewizji pojawił się prawdziwy Pitbull. Trzysezonowa kronika stołecznego wydziału do walki z terrorem przez wielu uważana jest za najlepszy kryminalny serial wyprodukowany w Polsce. W szczytowej wówczas formie Vega bez zbędnych ceregieli pokazał nam prawdziwe życie gliniarzy oparte na faktach, przez co niekiedy sprawia wrażenie nietuzinkowego dokumentu. Policjanci z warszawskiej komendy to nie pierwsi lepsi jednowymiarowi herosi, ale pełnokrwiści bohaterowie targani własnymi problemami, słabościami i dylematami. Są przy tym bardzo dobrze wykreowani przez wcielających się w nich aktorów. Pitbull pozwolił Andrzejowi Grabowskiego bezprecedensowo zerwać łatkę Ferdka Kiepskiego, a Marcinowi Dorocińskiemu otworzył drzwi kariery. Wielka szkoda, że niestety obecnie jesteśmy raczeni marnymi kinowymi podróbkami bardzo dobrego serialu. (DD)
Jeśli ktoś kiedyś powiedziałby mi, że będę oglądał serial o dwóch braciach trenujących koszykówkę i borykających się z problemami typowymi dla licealistów, mógłbym go srogo wyśmiać. Na pierwszy rzut oka One Tree Hill to kolejne Jezioro Marzeń czy Beverly Hills 90210. Wystarczy jednak przebrnąć przez wolno rozkręcający się pierwszy sezon by dostrzec, że mamy do czynienia z prawdziwym diamentem i jedną z najpiękniejszych pereł telewizji. Przyznam Wam się do czegoś wstydliwego – żaden serial nie wycisnął ze mnie nigdy tylu łez, co właśnie ten. One Tree Hill trafia w nasze najbardziej czułe punkty, wywołując prawdziwe emocje. Ma doskonałe dialogi, potrafi być hiperzabawny, ale i arcysmutny, do tego bohaterów po prostu nie da się nie kochać. Rzadko bywa naiwny, a ma bardzo dużo do powiedzenia na temat miłości, przyjaźni, lojalności i odpowiedzialności. Śledzenie losów m.in. Lucasa, Nathana, Peyton, Haley, Brooke czy Moutha, którzy na naszych oczach dorastają i zakładają własne rodziny, to coś wspaniałego. Kiedy wyemitowano ostatni sezon, było mi tak smutno, jakbym utracił prawdziwych przyjaciół. (PP)
Ten serial na długo pozostanie rewelacją i czymś zjawiskowym. Ekranizacja książki Toma Perrotty o tym samym tytule jest po prostu fenomenem. Kiedy jednego dnia znika 2% ludzi na świecie, cała reszta musi odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Pozostawieni jest serialem o cierpieniu, o tym jak sobie z nim radzić, porusza się też na granicy sacrum i profanum oraz wypełniony jest ogromem życiowych pytań, które dotyczą każdego z nas. Dodatkowo jest wypełniony symboliką. Zarówno my, widzowie, jak i bohaterowie zastanawiają się, co jest w nim prawdziwe, a co nie. Serial stworzyli Tom Perrotta oraz Damon Lindelof, czyli twórca Zagubionych. Należy zaznaczyć, że to nie sama historia napędza rozwój serialu, ale bohaterowie. To właśnie na nich skupia się fabuła, na ich cierpieniu, zaakceptowaniu tego, co się stało i radzeniu sobie z tym, co przyniesie życie. Produkcja jest ogromnie wymagająca i potrzebuje od widza cierpliwości. Może nie jest to pozycja popularna, ale na pewno można ją nazwać arcydziełem naszych czasów i serialem kultowym. (KJ)
Nie bójmy się tego powiedzieć: to prawdopodobnie najbardziej złożony serial w historii telewizji. Ilość wątków, idealnie współgrających z szarą rzeczywistością amerykańskiej społeczności, jest wręcz przytłaczająca. Mamy wgląd w salony polityków, życie codzienne policjantów czy toksyczną rzeczywistość ulicznych band – a to tylko maleńka cząstka całości, to można wręcz zagwarantować. Momentami ciężko się połapać, gdzie kończy się fikcja, a zaczyna paradokument (kilku aktorów to osoby literalnie wzięte z ulicy). A co najlepsze, w żaden sposób nie zubaża to genialnej, wielowarstwowej fabuły czy jakości odegranych ról (jedną z ikonicznych postaci jest np. Idris Elba, i to zanim stał się rozpoznawalny). Szkoda jedynie, że w naszym kraju nigdy nie zdobył należnej mu popularności… (PS)
TRAGICZNE zestawienie!!!
Nie ma w nim ani Dextera ani Bundych, które są lepsze od 90% tutaj podanych…
Dexter jest tak nudny, że jak ktoś dotrze dalej niż poza 3-4 sezony to bije pokłony.