Dzisiaj podsumujemy, co według naszego reżysera-amatora podczas filmowania było najłatwiejsze, a co wręcz przeciwnie. Za przykład niech posłuży gotowy teaser, dzięki któremu widać, ile tak naprawdę należy włożyć pracy w robienie nawet czegoś tak z pozoru błahego, jak trailer filmu krótkometrażowego.
Oglądanie go wywołuje w nas swoiste PTSD, ale jak na kilka dni zdjęciowych, totalną amatorkę oraz brak jakichkolwiek środków – Tomek jest całkiem zadowolony z efektu końcowego. I chociaż montaż całości jeszcze trwa, to praca nad składaniem teasera uświadomiła mu, że to naprawdę wymagające zadanie. Telefon OPPO Reno5 5G, jak podejrzewaliśmy, okazał się bardzo dobry do robienia w pełni profesjonalnego filmu, który w stu procentach zrealizował pomysły wymyślone przez Tomka w scenariuszu. W zwiastunie wykorzystano kilka migawek z najważniejszych scen, widać w nim również lokacje oraz elementy zapowiadanych wcześnie możliwości technicznych sprzętu. Mamy więc spowolnienie obrazu, a także funkcję Dual-View Video, umożliwiającą nagrywanie z dwóch kamer jednocześnie. Co było jednak najtrudniejsze podczas pracy?
Największe trudności to te z trzech kategorii: zmienna pogoda, czas wolny ludzi, którzy pomagają mi tworzyć, a także kombinowanie, jak zgrać się z nimi wszystkimi, aby każdy mógł stawić się na plan – przyznaje Tomek, a potem wymienia, kto i dlaczego miał trudności z pojawieniem się o zaproponowanej porze. Patryk Supeł, operator i aktor, ma codziennie pracę do 17:00. Marlena prowadzi zajęcia taneczne, Jurek (grający w filmie taksówkarza) musi zawozić i przywozić ze szkoły swoje dzieci. Dochodzi do tego totalna improwizacja, jak na przykład zbieranie przypadkowych ludzi i znajomych do sceny w taksówce, gdy zależało mi na tym, aby znalazł się tam cały przekrój społeczny Warszawy – dodaje. W końcu jeden z kolegów namówił nawet swoją sąsiadkę, która zgodziła się zagrać babcię. W tej amatorszczyźnie zaczęło się rodzić coś naprawdę budującego i konstruktywnego.
Kolejną ważną rzeczą jest przeglądanie ujęć od razu po sfilmowaniu, aby nie tracić kolejnego dnia na niepotrzebne duble. Często, z powodu ograniczeń odczuwa się stres, niepotrzebną ekscytację. Gdy kręciłem scenę wypadku, w której miałem charakteryzację i sztuczną krew na sobie, chciałem to zrobić jak najszybciej, bo podchodzili do nas ludzie, chcieli dzwonić po karetkę. Z tego powodu zabrakło nam jednego ujęcia, które świetnie prezentowałoby się w filmie – wzdycha nasz początkujący reżyser. Na planie zdjęciowym nauczył się, że brak organizacji może skutecznie odebrać wiarę w to, co się robi, dlatego Tomek po pierwszym dniu zdjęciowym zaczął notować wszystko, co ma zamiar (i musi) zrobić następnym razem. Scenariusz to za mało, a planując filmowanie trzeba wiedzieć, co, gdzie i kiedy, aby nie błądzić we mgle.
– Czytałem sporo książek, oglądałem sporo filmów, skończyłem dwa kursy, ale nic nie dało mi takiej wiedzy, jak praktyka tych kilku dni zdjęciowych. Na papierze zakładałem, że będą to tylko cztery dni. To tylko cztery strony scenariusza, jedynie film na około siedem minut… Myślałem, że uwiniemy się spokojnie w trzy dni – śmieje się Tomek. Przyznaje, że dobrze, iż robi to ze znajomymi, bo biorąc profesjonalistów wypadłby na totalnie nieprzygotowanego gościa. Ale tych kilkanaście dni dało mi fajny warsztat, nauczyło planowania i organizacji – mówi Tomek. Łącznie z postprodukcją to prawie miesiąc pracy nad projektem. Tomek wyznaje, że telefon OPPO Reno5 5G jest świetnym wyborem i uczestnicy konkursu „Film Your Story” powinni dobrze się bawić, poznając jego możliwości. Zazdrości im nawet nieco pokonywania tej drogi pierwszy raz. – Najważniejszy problem to stawienie czoła swoim ambicjom. Jak coś nie wychodzi to nie można płakać nad rozlanym mlekiem, tylko iść dalej i kombinować ewentualnie nad innymi ujęciami, alternatywami, eksperymentami – dodaje.
Jeśli chcecie poczytać więcej tekstów z serii „Film Your Story”, zajrzyjcie na naszą sekcję na stronie głównej pod tym samym tytułem!