Fabelmanowie – wyśnione młodości.
Autor: Dominik Dudkowiak
30 stycznia 2023
Romantyczne jest myślenie, że zegar zmian odlicza do godziny zagłady każdą kolejną minutę i dopiero gdy wybija za pięć dwunasta, budzą się pokolenia. Śnienie i związany z nim marazm, otulają nas jednak tak namiętnie, że poświęcamy wyższe stany subtelności, na rzecz tanich, drenujących marzenia, romansów.
Z każdym kolejnym dniem, pojęcie „światowy dyskurs” wytrąca z siebie umowną samoistność i coraz śmielej przystawia się do synonimu groteski.
Jak inaczej nazwać epokę informacji, która niczym Orfeusz obejrzała się na przeszłość i pozostała sama, ogołocona z pomysłu na siebie? Z marzeń o futuryźmie wpadliśmy w papkę defetyzmu, przenoszącą nas do mentalnego średniowiecza – ery lęku, zmieszanego z trybalizmem i radykalizacją po każdej ze stron.
Jakże więc mamy żyć jako artyści, skoro nieodłącznym elementem kreacji jest subiektywizm? Jak przekazać historie, by uniknąć zaszufladkowania po lewej, czy prawej stronie? W jaki sposób budzić się mają pokolenia, gdy po opuszczeniu sennych mar, czekają na nich koszmary rzeczywistości, zwane normalnością?
Kadr z filmu
Obecna marvelizacja kultury sprawiła, że słowo „widowisko” jest przez wielu stawiane obok natłoku CGI i eksplozji rodem z filmów Michaela Baya.
Pośród tego całego kulturowego, mainstream’owego skrętu, pojawiają się filmy rozumiejące widowisko według tej esencjonalnej formy, która przenosi eksplozje z ekranu, do odmętów naszej duszy. W dzisiejszym kinie jest jednak niewiele dzieł, które faktycznie na to miano faktycznie zasługują.
Fabelmanów nie sposób oceniać pod kątem ich fabuły. Historia Sammy’ego, który odkrywa w sobie pasję do kina, to biograficzna droga Stevena Spielberga, którą najlepiej podróżować bez mapy. Choć występują tu głównie motywy od lat nam dobrze znane, całość transcenduje w formie, którą posługiwać się mogą tylko mistrzowie.
Kadr z filmu
Fabelmanowie, jak na biografię, nie są wcale dziełem skupionym wokół swego artysty. Przez cały seans nie opuszczało mnie uczucie, że Spielberg stworzył ten film nie dla ukoronowania swej twórczości, lecz wybudzenia uśpionych przez „normalność” pokoleń.
Fabelmanowie, dla wielu okazać się mogą kamieniem węgielnym, wokół którego otoczy się idea, przeistoczona później w pomysł. Wyrafinowane mieszanie motywów: porażki, miłości i sukcesu, to swoisty Święty Graal dla młodych, poszukujących swej Arki, twórców.
Seans najnowszego filmu Spielberga, przemianował moje myślenie i wizję błądzącego w ciemności świata.
Odliczanie zegara zagłady, zbiega się z odliczaniem do takich premier jak Fabelmanowie. Narzucana przez filmową szpulę treść, wybudzi uśpionych ze snu, zaś ta zbyt subtelna, dla widzących ślepców, forma – udowodni artystom, że ich marzenia są czegoś warte i tylko odwaga dzieli ich od przeżycia i stworzenia własnych baśni.
Seans udostępniony przez Cinema City
Ilustracja wprowadzająca: materiały promocyjne
Pasjonat popkultury i ludzkiej złożoności, amator w opowiadaniu historii. Niektórzy mogą mnie znać z Instagrama, gdzie jako PlayStation_Dreamer pobudzam marzenia i bawię się sztuką