Nietrudno zauważyć, że wiele ze współczesnych serii filmowych, książkowych, komiksowych, a nawet growych zdaje się być tworzone według wspólnego wzoru. Bohater ze smutną przeszłością, mistrz, który przekazuje mu pradawną wiedzę, bohater wyrusza w podróż, walcząc ze złem, które chce zniszczyć świat. Taka jest struktura większości fantastycznych opowieści. Czyżby autorzy tych historii szli na łatwiznę? Czy może to czysty przypadek?
By poznać odpowiedź na to pytanie, trzeba wiedzieć kim był Joseph Campbell – mitograf, religioznawca, a przede wszystkim twórca książki Bohater o Tysiącu Twarzy. Dzieło to zrewolucjonizowało sposób opowiadania historii fantastycznych, jaki dzisiaj znamy. Owa książka jest owocem intensywnego studiowania przez Campbella różnych mitologii, przede wszystkim mitów indiańskich. Z grubsza opowiada ona o wspólnych cechach i esencji mitologii.
Bohater o Tysiącu Twarzy został wydany w 1949 roku, a więc w czasach, kiedy fantastyka ledwie raczkowała. Choć J.R.R. Tolkien, czyli pionier gatunku, pisał o Śródziemiu przed wydaniem Bohatera, to warto zwrócić uwagę na to, że Tolkien również w swoich książkach bardzo wyraźnie bazował na mitologiach. Wielu artystów przyznaje otwarcie, jaki wpływ wywarł Bohater o Tysiącu Twarzy na ich twórczość. Koronnym przykładem jest George Lucas, który zastosował teorię Campbella w Gwiezdnych Wojnach. Warto też wspomnieć o tym, że Stanley Kubrick i Arthur C. Clarke studiowali dzieła Cambella przy pisaniu scenariusza do Odysei Kosmicznej.
Czy w związku z tym twórcy fantastycznych opowieści tworzą swoje dzieła na jedno kopyto? Równie dobrze można by powiedzieć, że wszystkie mitologie są tworzone pod ten sam wzór. Przekaz, który Joseph Campbell stworzył w Bohaterze o Tysiącu Twarzy oraz swoich pozostałych dziełach, traktował o podobieństwu mitów do siebie. Nie ma więc żadnej ujmy w tym, że współcześni autorzy opowiadają mity na nowo, ponieważ był to pierwotny cel fantastyki, już od czasów Władcy Pierścieni.
Źródło: Materiały Prasowe – kolaż