Ekranizacja I części trylogii Tolkiena, która rozkochała w sobie cały świat. Historia młodego hobbita, który wraz z nowo poznanymi przyjaciółmi musi zniszczyć tajemniczy pierścień. Urzeka tutaj, nie tylko scenariusz, ale również efekty charakteryzacji postaci, sposób prowadzenia kamery czy muzyka. Fantastyczny świat, w którym dobro toczy niekończącą się walkę ze złem. Propagowane są tutaj najważniejsze wartości, którymi człowiek powinien się kierować w życiu codziennym, co możemy niestety podziwiać często tylko na ekranie. Wiem o tym, że powinienem wymienić tutaj całą sagę, która w całości jest wyśmienita i składa się na nierozłączny segment.
Kto by pomyślał, że niewinny film o grupie motoryzacyjnych maniaków urośnie do niekończącej się serii. Może to nie jest zbyt ambitna produkcja, po której obejrzeniu oczekuje się duchowego oczyszczenia. Jednak jednogłośnie stała się bezapelacyjnie ikoną współczesnej popkultury. Trudno powiedzieć na czym polega fenomen i sukces. Jednak widzowie i ja pokochaliśmy rodzinny klimat na planie, gdzie więzy przyjaźni nienachalnie wypływają z ekranu. Umówmy się. Kto nie lubi szybkich aut i pięknych kobiet (w imieniu płci męskiej), to musiało się udać.
Jest i on Kapitan Ameryka. Nie kochałem filmów Marvela od samego początku- muszę się wam do tego przyznać. Myślę, że każdy musiał znaleźć coś dla siebie. Mam na myśli film, który stał się zapalnikiem fanowskiego oddania. I tak o to w moim przypadku był Chris Evans odgrywający rolę Kapitana. Nie zapomnę, kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ten film ze stajni Marvela. Od razu wiedziałem, że będzie to mój ulubiony bohater. Wcześniej był tylko superman i batman- już się robiło naprawdę nudno, aż tu nagle takie coś. Nigdy wcześniej nie widziałem lepszego wprowadzenia bohatera. Wszystko tutaj mi się podobało. Często słyszę komentarze w stylu: film przegadany, mało tutaj akcji. Uwielbiam patrzeć jak atmosferę buduje się dialogiem. To wielka sztuka. Jesteś świadomy potęgi Kapitana i cierpliwie czekasz na pokazy jego nadludzkich umiejętności. Fenomenalna scena transformacji. Po takiej sekwencji aż chcę się chodzić na siłownię. Od tego momentu zacząłem nadrabiać zaległości „marvelowskiej” rodziny i bez przerwy śledziłem wszystkie angaże Kapitana. Ostatnio dowiedziałem się, że prawdopodobnie Avengers 4 będzie ostatnim filmem, gdzie zobaczymy Chrisa Evansa w tej roli. Mam nadzieję, że sytuacja się jeszcze zmieni i będziemy mieli okazję spotkać go na dużym bohaterskim ekranie. Kapitan Ameryka – wspaniała postać reprezentująca wspaniałe wartości.
Sylvester Stallone i Rambo: Pierwsza krew, ale na pewno nie ostatnia. Jedenaście lat po premierze rodzę się ja. Kiedy miałem 10 lat po raz pierwszy miałem okazję zobaczy ten film. Wiem, że byłem jeszcze za młody, ale dzięki mojej siostrze mogłem nielegalnie od najmłodszych lat poznawać popkulturę i to czym żyje świat. Podsumowując, po 21 latach oglądając pierwszą część Rambo od razu czuło się elektryzujące przyciąganie, które trwa do dzisiaj. To niesamowite uczucie dorastać, dojrzewać, a nawet się starzeć z naszych bohaterem. Jesteśmy przed premierą Rambo 5, tak więc przygoda trwa dalej i wciąż „żre”. Legenda i marka sama w sobie, znana w najdalszych zakątkach świata. Tego typu produkcji nie da się oceniać czy krytykować w ramach jakichkolwiek zasad. Rambo po prostu się ogląda, tak samo jak je się niedzielny rosół u mamy. Nic innego tylko czekasz do kolejnej niedzieli.
Czasami latami czeka się na film – perełkę. Kiedy już się to zdarzy, należy go docenić i nadać mu wiatru w skrzydła aby mógł swobodnie rozlecieć się na cały świat. Film ten to dramat z duszą, który umiejętnie zdziera maski i zagląda w głąb serc naszych bohaterów. Jest receptą na rzetelny rachunek sumienia dla każdego widza. Pewne pojęcia tracą sens, relacja ponad jakimikolwiek podziałami. Historia, która zderza światy, tworząc w ten sposób ból. W konsekwencji sieje jednak spokój duszy, który moim zdaniem jest najważniejszy w życiu, a tak bardzo trudny do zdobycia.
Ilustracja wprowadzenia: Kadr z filmu Kapitan Ameryka