Donniego Darko nie można nazwać filmem, bo jest totalnie czymś więcej. Naprawdę ciężko przydzielić go do jakiegoś konkretnego gatunku, bo leży na pograniczu wielu z nich. Dla leniwego widza może być małym nieporozumienie, ale za to dla konesera filmów psychologicznych z pozoru nietrudną do rozwiązania zagadką. Łatwo można się domyślić, że nie należę do żadnej z tych grup, ale mimo to Donniego bardzo lubię. Podoba mi się jego skomplikowana struktura i niebanalne poprowadzenie fabuły. Serio, gdyby ktoś mnie kiedyś zapytał o wyraz przeciwstawny do słowa banalny, bez namysłu odpowiedziałabym Donnie Darko.
Gdyby filmowa trylogia Hobbita była tak dobra jak książka (którą ubóstwiam ponad wszystko), to również znalazłaby się w tym zestawieniu – ale nie jest. Hobbitowi, nawet jak był całkiem niezły, nadal troszkę daleko do świetności, jaką pokazał nam LOTR. Specjalnie dałam tutaj wszystkie trzy części, bo uważam, że nie ma sensu dzielić je między sobą. Każda z nich jest świetna, ale to wszystkie razem tworzą prawdziwe arcydzieło kina fantasy. To jedna z nielicznych historii, do których wracam naprawdę często – czy to w formie książkowej czy tej filmowej.
Nie byłabym chyba sobą, gdybym nie dodała do listy którejś z bajek Disneya. Lilo i Stich opowiada wzruszającą i niezbyt dobrze zapowiadającą się historię małej Lilo i jej siostry, Nani. Uwielbiam w tej bajce absolutnie wszystko: hawajskie krajobrazy, duet małej Lilo i niepokornego Sticha i oczywiście muzykę Elvisa, ulubionego artysty dziewczynki. To właśnie dzięki niej również polubiłam Presley’a i od dawna nie wyobrażam sobie żadnej, dłuższej podróży bez chociaż jednej jego piosenki na mojej playliście.
Duża Ryba bezdyskusyjnie jest jednym z najlepszych filmów Burtona. Po produkcjach stricte mrocznych reżyser tą produkcją pokazał, że w tamtym czasie nadal miał w sobie trochę z młodziaka i właśnie to pomogło mu stworzyć piękną i uroczą historię. Warto też wspomnieć o muzyce, która nawet dostała nominację do Oscara. Niestety, melodie Danny’ego Elfmana nie miały żadnych szans z tymi z Powrotu Króla, który w tamtym czasie zgarnął sporą liczbę złotych statuetek.
Jako że w dzieciństwie miałam wręcz obsesję na punkcie koni i książki o tych zwierzętach już przestały mnie zadowalać, wzięłam się za filmy. Był Zaklinacz Koni, była Flicka i oczywiście Niezwyciężony Sekretariat, ale żadna z tych produkcji nie była chociaż w połowie tak dobra, jak Czas Wojny. Przepiękna opowieść o przywiązaniu, a potem ciężkim powrocie do domu mnie totalnie zauroczyła i nie wyobrażam sobie mojej osobistej topki bez tej produkcji.
Ilustracja wprowadzenia: kadr z filmu Donnie Darko