Kim do diabła jest Jon Watts? Poznajcie reżysera nowego “Spider-Mana”

Po tym jak Disney ujawnił całemu światu odtwórcę głównej roli w reboocie „Spider-Mana” i ogłosił kto wyreżyseruje film, wiele osób zadało sobie w myślach pytanie: “Kim do cholery jest Jon Watts?”. O ile odtwórcę Petera Parkera, młodziutkiego Toma Hollanda, możecie kojarzyć chociażby z filmu „Niemożliwe”, o tyle o Jonie Wattsie raczej nie słyszeliście. Sam przyznam się bez bicia, że nie miałem do pewnego czasu bladego pojęcia, kim jest ten człowiek.

https://www.youtube.com/watch?v=MBK_9GlVlc0&feature=youtu.be

Tak się składa, że Watts zaprezentował swój najnowszy film „Cop Car” na festiwalu filmowym w Sundance. Jako że zbiegło się to w czasie z ogłoszeniem go reżyserem nowego „Spider-Mana”, postanowiłem sięgnąć po tę produkcję. Z jednej strony miało mi to dać jakiekolwiek spojrzenie na warsztat reżysera, z drugiej jednak przypomniałem sobie Marca Webba. Webb był reżyserem uwielbianego przeze mnie filmu „500 dni miłości”, niskobudżetowej produkcji komedio-romantycznej, jednak o dramatycznym charakterze. On również z niszowego kina wskoczył na stanowisko reżysera rasowego blockbustera – „Niesamowitego Spider-Mana” i jego kontynuacji. Jak wyszło? To już zależy od  indywidualnych gustów.

„Cop Car” to film z mikroskopijnym budżetem, jednak nie wygląda tandetnie. Watts poradził sobie z tematem doskonale i przy okazji zatrudnił do filmu Kevina Bacona (który notabene zagrał jedną z najlepszych ról w swoim życiu). Z tego, co zdradził reżyser i scenarzysta w jednej osobie, tekst do filmu powstał mniej więcej w tydzień. To szalenie mało, co zasługuje na wyrazy uznania.

W filmach Webba, a szczególnie w „Niesamowitym Spider-Manie 2”, można było odnaleźć elementy z jego poprzedniego obrazu i wyczuć mnóstwo intymności między parą głównych bohaterów: ich dramaty, rozstania i powroty. Jak sądzę, czegoś takiego próżno będzie nam szukać w nowej odsłonie przygód Człowieka Pająka. I to z wielu względów. Po pierwsze, Wattsowi daleko do kina romantycznego. Po drugie, chyba nie chcecie oglądać na ekranie gimbusiarskiego love story? Modlę się, by twórcy mieli podobne zdanie.

Ale tak w ogóle to kto go wybrał? Czym sobie zasłużył? W gronie osób odpowiedzialnych za przyznanie mu pracy dla Marvel Studios jest oczywiście Kevin Feige oraz nie ciesząca się dobrą sławą Amy Pascal.

To był pomysł mój, Amy Pascal i Toma Rothmana oraz Jeremy’ego Latchmanda, Louisa D’Esposito i Marvel się na to zgodził. Spotkaliśmy się z wieloma ludźmi, a wśród nich było wielu dobrych kandydatów. Jeśli chodzi o Jona – spodobał nam się jego film „Cop Car”. Spotkaliśmy się z nim cztery, pięć czy sześć razy i za każdym razem miał nam coś nowego i interesującego do zaproponowania. Marvel w końcu zdecydował się go zatrudnić. Jesteśmy w stanie zrobić z nim ten film w dwa lata. Możemy spędzić z nim prawie każdy dzień, aby osiągnąć cel.

Spójrzcie teraz na Jamesa Gunna. Facet wyreżyserował dwa niskobudżetowe filmy, a potem stworzył machinę do zarabiania pieniędzy i wysokich ocen, zwaną „Strażnicy Galaktyki”. Marvel wie co robi zatrudniając mało znanych, acz zdolnych twórców. Zresztą podobnie było z braćmi Russo. Widzieliście ich „Zimowego Żołnierza”? Klasa! Konkurencja też nie boi się ryzyka. Colin Trevorrow dostał stołek reżysera „Jurassic World” po nakręceniu jednego filmu indie, a teraz szykuje się już do stworzenia „Star Wars: Episode IX”.

Watts natomiast to nie tylko kino, ale również kilka całkiem niezłych i ciekawie nakręconych teledysków. Oto niektóre z nich:

https://www.youtube.com/watch?v=Gx3WgOt_wC4

https://www.youtube.com/watch?v=BXpdmKELE1k

https://www.youtube.com/watch?v=-SJ3KFOfKJY

Kevin Feige nie musi już odpowiadać przed lożą wysoko postawionych prezesów Disneya, jestem więc pewny, że z odrobiną jego rad Watts stworzy naprawdę świetny film. Teraz wybór tego “anonimowego twórcy” nie wydaje się być już tak szalony, jak mogło się to na pierwszy rzut oka wydawać. O powtórce z rozrywki, jaką zaserwował reżyser “Fantastycznej Czwórki” – Josh Trank – nie może być mowy! Prawda?