Pełnia życia – przedpremierowa recenzja melodramatu z Andrew Garfieldem i Claire Foy z LFF!

Podnoszący na duchu, wzruszający, zabawny i świetnie zagrany – taki jest w kilku słowach debiutancki film Andy’ego Serkisa. Oparty na prawdziwej historii mężczyzny, który nie poddał się przykuwającej go na zawsze do łóżka chorobie. Produkcja ta ma wszelkie znamiona rasowego melodramatu, z wszystkimi jego plusami i minusami. Europejska premiera Pełni życia otworzyła 61. Londyński Festiwal Filmowy.

Serkis kojarzony jest raczej z epickim kinem akcji i używaniem technologii motion capture, której jest prawdziwym mistrzem. Zagrał Golluma we Władcy pierścieni, Cezara w Planecie małp, a obecnie pracuje nad nową wersją Księgi Dżungli z założoną przez siebie firmą. Dlatego niespodzianka jest o tyle duża, że ze swojego pierwszego filmu, i to w zupełnie innej konwencji, wyszedł obronną ręką. Duża w tym zasługa świetnych zdjęć, zwartego scenariusza, doskonale balansującego powagę, dramat i pogodny nastrój, ale też kapitalnego aktorstwa. Para Andrew Garfield i Claire Foy ma w sobie magnetyzm i energię, jakiej potrzeba takiej produkcji.

BREATHE Opening Night Gala 

Pierwsze ujęcia doskonale wprowadzają nas w idylliczny nastrój angielskiej prowincji. Robin (Garfield) zakochuje się w Diane (Foy) podczas meczu krykieta. Para ma się ku sobie i mimo wątpliwości ze strony braci kobiety (Tom Hollander w podwójnej roli), ona wychodzi za niego za mąż. Oboje udają się do Afryki, gdzie Robin prowadzi interesy. Jest to okazja do pokazania niczym nieskrępowanej wolności i luksusowego stylu życia w iście kolonialnym stylu wyższych sfer. Ta sielanka dość szybko dobiega końca, bo bohater zaraża się wirusem polio i niemalże w ciągu nocy traci władanie nad swoim ciałem. Przy życiu utrzymuje go maszyna pompująca powietrze do jego płuc. Ciężarna żona nie może uwierzyć, że w ten sposób przyjdzie mu spędzić resztę swoich dni, których – według lekarzy – pozostało mu i tak niewiele. Po narodzinach Jonathana rodzina Cavendishów wraca do Anglii, gdzie Robin pewnie dokona żywota w szpitalu. Nikt inny bowiem nie słyszał o tym, by ktoś w jego stanie przeżył poza murami takiej placówki. Nie znaczy to, że Diana oraz przyjaciele i rodzina nie będą w stanie im pomóc, by chociaż tego spróbować.

Zobacz również: Claire Foy artystką roku wedlug British Academy Britannia Awards

Pełnia życia porusza podobne problemy, co znakomity Motyl i skafander, ale robi to w znacznie bardziej konwencjonalny sposób. Tam również liczyła się nadzieja, afirmacja życia i walka z przeciwnościami. Serkis opowiada jednak historię, której perspektywa stopniowo się zwiększa, a jej skutki ciągle widoczne są w otaczającym nas świecie. To, co przeżywają Robin i Diane jest początkowo dramatem rodzinnym, w którym mężczyzna stopniowo traci chęć życia ze względu na sytuację, w jakiej się znajduje. Jego żona jest zdeterminowana, by zająć się nim na własną rękę, przetransportować go do domu, gdzie będzie mógł egzystować w gronie najbliższych. Mimo kategorycznego sprzeciwu ordynatora szpitala, który wróży mu śmieć w ciągu dwóch tygodni, udaje im się pokonać kolejne przeszkody. Robin nie tylko poprawia swoje samopoczucie, ale również razem z przyjacielem (Hugh Bonneville) zaczyna kombinować, jak usprawnić swoją sytuację. Maszyna do oddychania zostanie wyposażona w baterię i zainstalowana na wózku, dzięki któremu mężczyzna może opuścić mieszkanie. Ale to tylko początek rewolucji, która zmieni najpierw jego, potem kraj, a następnie cały świat. Pozbawieni możliwości ruchu nie będą już więcej skazani na więzienie pod przykrywką szpitala.

pelnia zycia 03

Kilka scen wyróżnia się na tle reszty. Pierwsze ujęcia, gdy Robin opuszcza karetkę i widzi zarysy swojego nowego domu, niebo, drzewa, żywopłoty z perspektywy leżącego na noszach. Niemalże surrealistyczna sekwencja imprezy na odludziu, gdzieś na hiszpańskiej prowincji, kiedy dramatyczne wydarzenie przeradza się w kilkudniową fiestę. Albo wstrząsająca wizyta w futurystycznie wyglądającym niemieckim szpitalu, którą trzeba zobaczyć. Obok tych lepszych momentów nie zabrakło też klasycznej, melodramatycznej sacharyny, takiej jak ujęcia zachodów słońca, epickie pejzaże, łzawe pożegnania czy wyznania miłosne. Te jednak rozładowywane są przez brytyjski humor, który nie opuszcza bohatera nawet w tragicznym momencie, gdy maszyna przestaje działać, a mężczyzna dusi się, wydobywając z siebie koszmarne odgłosy. To było interesujące – skomentuje ten moment Robin.

Pełnia życia cierpi na typowe dla inspirowanych prawdziwymi historiami bolączki, szczególnie kiedy producentem jest członek rodziny (Jonathan Cavendish jest synem głównych bohaterów), a wiele postaci jeszcze żyje. O ile jeszcze Robin przeżywa jakieś rozterki psychiczne, dla Diany nie ma czegoś takiego jak zwątpienie, rozpacz, zastanowienie się nad samą sobą. Jej posągowa postać poświęcająca się dla dobra męża jest żywcem wyjęta z filmów propagandowych. Syn zaskakująco mało mówi, jest biernym obserwatorem, a chciałoby się dowiedzieć czegoś więcej o tym, jak nastolatek przeżywa sytuację ojca. Scenarzysta nie chciał urazić nikogo, poza dyrektorem szpitala, który nie tylko jest niedowiarkiem, ale okazuje się też zwykłym rasistą.

https://www.youtube.com/watch?v=2sY_yctIYmo

Zaskakująco słabo wypadła też charakteryzacja, co trudne jest do uwierzenia w przypadku takiego profesjonalisty jak Serkis. Gdyby nie fakt, że widzimy zmieniającą się modę, samochody oraz rosnącego syna, a na ekranie pojawiają się daty (akcja rozgrywa się na przestrzeni ponad 30 lat), to nie widać, by ktokolwiek się postarzał. Nie licząc wątpliwej jakości zmarszczek i protez pod koniec filmu.

Miłośnicy prawdziwych, wzruszających i podnoszących na duchu historii, które wpłynęły na losy świata, na pewno będą zadowoleni. Pełnia życia otworzy również oczy na chorobę polio oraz potrzeby upośledzonych ruchowo i na rewolucję, jaka zaszła w postrzeganiu ich sytuacji. Ten bardzo zaangażowany film zawiedzie jednak tych, którzy szukaliby w nim całej palety emocji, jaka wiąże się z posiadaniem w rodzinie osoby niepełnosprawnej. Na taką produkcję przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Film Pełnia życia trafi do polskich kin w lutym 2018 roku.

Ilustracja wprowadzenia i plakat: materiały prasowe / Monolith Films

Redaktor

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?