Maciej Roch Satora – Stały współpracownik
Najlepsze filmy roku:
– Niemiłość
– The Florida Project
– Jackie
Największe rozczarowania:
– Cicha noc
– Thor: Ragnarok
– Człowiek z magicznym pudełkiem
Pozytywne wyróżnienia: Good Time, Mother!, A Ghost Story, Godzinki, Europa, która kocha, La La Land, Serce miłości, Moonlight, Odkrycie, Śmierć Ludwika XIV
Mimo krzyków internetowych malkontentów, 2017 był prawdziwym świętem dla kinowych zapaleńców. Zaczynając od rewelacyjnej Jackie, będącej biograficznym zapisem najdotkliwszej traumy chowanej pod chłodno wykalkulowaną maską tekstów z działu marketingu i ciasnego, nigdy nie okazanego cierpienia, pokazującego, że w białym domu fałsz to nie tylko główna waluta kampanii prezydenckich, ale także codzienna wartościowa śniadaniowa pożywka. Potem, wakacyjno-festiwalowa Niemiłość, która z plażowej radości ma faktycznie niewiele, no chyba że wakacje oznaczają dla was rozpadające się bezczłowiecze małżeństwa, psychiczne wzajemne żerowanie na najgłębszych instynktach i łzy tak spowszedniałe, że rachunki za wodę można płacić mniejsze. Na koniec rewelacyjna The Florida Project, czyli gorące obrzeża Disneylandu kontrastujące z orzeźwiającym chłodem wyłudzonych od dorosłych lodów i najczystsza bezwstydna dziecięca miłość kontrastująca z najbrudniejszą bolesną rzeczywistością. W 2017 nie obyło się niestety także bez rozczarowań, choć najbardziej bolą raczej nie te wszystkie kiepskie, świadomie oglądane dla bólu filmy, ale chyba te, po których spodziewałem się absolutnej doskonałości. Dwa z nich zresztą przywiezione wprost z festiwalu w Gdyni: Człowiek z magicznym pudełkiem, czyli oszukujący logikę potworek, z postaciami tak boleśnie nudnymi, że nie wiem jak sami wynaleźli te wszystkie latające samochody i humanoidalne roboty. Drugim rozczarowującym tytułem okazuje się Cicha noc, która obiecując “prawdziwą polską wigilię” zaproponowała raczej taką wymyśloną przez nienawidzącego Polski nastolatka, syna Mirka, który kilka lat temu wyjechał z kraju i na niedzielnych popijawach śmieje się z kawałów o Polakach. Na sam koniec Thor: Ragnarok, który mając być nadaniem kinu superbohaterskiemu autorskiego charakteru, okazał się dokładnie tą samą karuzelą znajomych tropów, na którą wsiadam od dziesięciu lat. I chociaż momentami fajnie było tak śmigać przez śmieszne żarciki czy w końcu nadanie charakteru mojej ukochanej komiksowej postaci, to jednak głupio chodzić po lunaparku, gdzie każda kolejka wygląda identycznie. Rok 2017 to również rok odkryć i wielu nieznanych niemalże nikomu pozycji. Bryluje tutaj na przykład Europa, która kocha, czyli dokumentalny obraz współczesnego nam społecznego wypalenia, Odkrycie – niskobużetowe sf łączące znajome tropy w opowieść o wartości życia i wartości umierania, a także Godzinki, które w bezpardonowy sposób przerabia Dekameron w pełną humoru wulgarną opowieść o niezaspokojonych seksualnie siostrach. Trafił nam się jeden z najlepszych sezonów filmowych w ostatnich latach. Oby 2018 okazał się równie trafiony.
Mateusz Dąbrowski – Stały współpracownik
Najlepsze filmy roku:
– La La Land
– A Ghost Story
– Blade Runner 2049
Największe rozczarowania:
– Obcy: Przymierze
– Obcy: Przymierze
– Obcy: Przymierze
Pozytywne wyróżnienia: Manchester by the Sea, Moonlight, The Florida Project, Czerwony żółw, The Square, Coco, Wojna o planetę małp, Uciekaj, Song to Song, John Wick 2.
Rok 2017 był jednym z najlepszych pod kątem średniej wystawionych przeze mnie ocen. Na ten fakt może mieć również wpływ to, że zwyczajnie unikałem słabszych filmów (a te w Polsce były wyjątkowo głośne), jeśli było to możliwe. Już sam początek roku niezwykle podniósł poprzeczkę i obiecał, że ma dla nas znacznie więcej. Na dzień dobry otrzymałem jeden z najpiękniejszych filmów, jakie dane mi było oglądać, stanowiący esencję mojej miłości do kina, czyli La La Land. Z ostatniego filmu Chazella płynie czysta magia, piękno i nieoczywiste zakończenie, które zniszczyło mnie emocjonalnie i stanowiło doskonałe zwieńczenie tej zwykłej-niezwykłej historii. Kolejnymi filmami, które mnie zachwyciły były A Ghost Story oraz Blade Runner 2049. Kompletnie różne od siebie produkcje – jedna z nich jest bardzo skromnym, krótkim dziełem stanowiącym o sile przemijania, zaś druga jest trzygodzinnym sci-fi najwyższych lotów. To był również bardzo dobry rok dla mojego ulubieńca – Ryana Goslinga, który z roku na rok wybiera coraz lepsze produkcje i widać, że jego aktorski warsztat również się poprawił. Jeżeli chodzi o największe zawody, to muszę wskazać tak naprawdę jeden film, który z powodzeniem mogę nazwać jednym z największych zawodów, jakie przeżyłem na sali kinowej. Ridley Scott obiecał mi w zwiastunach i towarzyszącej Obcemu: Przymierze kampanii reklamowej, że po niezbyt udanym Prometeuszu wracamy do starego, przerażającego drapieżnika z kosmosu. Niestety, ale dostaliśmy zwyczajnie kolejnego Prometeusza (jeszcze gorszego od poprzedniego), który odziera Obcego z jego tajemnicy, zagrożenia i strachu z nim związanym. Zamiast tego dostajemy Fassbendera grającego z bratem na flecie, grupę skretyniałych naukowców i okropnie wyglądające monstrum, które nie robi już na nikim żadnego wrażenie. Miejmy nadzieję, że w 2018 Ridley Scott da sobie spokój z Obcym, a Ryan Gosling wciąż będzie miał nosa do dobrych produkcji.
Agata Włodarczyk – Stały współpracownik
Najlepsze filmy roku:
– Kimi na no wa.
– Wonder Woman
– Spider-Man: Homecoming
Największe rozczarowania:
– Ghost in the Shell
– Valerian i Miasto Tysiąca Planet
– Assassin’s Creed
Pozytywne wyróżnienia: Sophie i Wschodzące Słońce, Thor: Ragnarok, Strażnicy Galaktyki vol. 2, Jumanji: Przygoda w dżungli, Power Rangers.
Ten rok zdecydowanie ubiegł mi pod znakiem “ucieknijmy od rzeczywistości”, ale czasem i tak trzeba. Dlatego tak wiele w zestawieniu filmów tak zwanej średniej (rozrywkowej) półki, ale im również czasem warto poświęcić trochę uwagi. I tak obraz Patty Jenkins, Wonder Woman, zachwyca nowym podejściem do superbohaterskiego kina, przesunięciem perspektywy na inny sposób opowiadania, ale i na afirmację siły oraz kobiecości. Makoto Shinkai ze swoimi Kimi na no wa. udowadnia ponownie, że potrafi tworzyć piękne wizualnie i fabularnie animowane opowieści. Z kolei najmłodszy Spiderman bawi tak, jak żaden z jego poprzedników, sprowadzając wielkie, epickie opowieści o superbohaterach do poziomu ratowania dzielnicy. Mile zaskoczył również tytuł Sophie i Wschodzące Słońce, który nie wszedł u nas wprawdzie do dystrybucji kinowej, ale można go obejrzeć dzięki HBO. Zachował liryczność i bajkowość źródłowej powieści, acz szkoda, że usuniętego z niego elementy magiczne. Z kolei bardzo rozczarował Ghost in the Shell, który wprawdzie w warstwie wizualnej i efektów jest przepiękny, ale scenariuszowo zdecydowanie robi krzywdę całej opowieści Masamune Shiro. Za dużo elementów dopasowanych do siebie na siłę. Valerian, podobnie, piękny do patrzenia, ale czegoś mu brakuje w tym, co i jak opowiada, jakby Besson niekoniecznie miał pomysł na to, w jaki sposób opowiedzieć tę ukochaną przez siebie historię. Zabrakło dynamiki, którą charakteryzował się Piąty element. Z kolei to, że film oparty o grę nie za bardzo wyszedł, nie powinno dziwić – Assassin’s Creed ratuje tylko fakt, że w drugiej połowie Fassbender zdejmuje koszulkę. A szkoda, bo gdyby się trochę bardziej pobawić, mogło wyjść coś naprawdę wciągającego i rozrywkowego, a tak… no cóż.
Krzysztof Wdowik – Stały Współpracownik
Najlepsze filmy roku:
– mother!
– Logan
– Cicha Noc
Największe rozczarowania:
– Obcy: Przymierze
– Liga Sprawiedliwości
– Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi
Pozytywne wyróżnienia: Coco, Piękna i Bestia, Baby Driver, Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara, Twój Vincent, To, Małe Zło, Opiekunka, Kapitan Majtas, Lego Ninjago Film, Wonder Woman, Power Rangers, Jumanji, Kong, Wojna o Planetę Małp
Rzadko kiedy zdarza się, abym wyszedł z seansu z pewnym poczuciem dyskomfortu, niepokoju i stagnacji. W 2017 roku przytrafiło mi się to trzy razy, na wymienionych przeze mnie Najlepszych Filmach. Zdecydowanie największe wrażenie wywarło na mnie dzieło Aronofskiego, po którym autentycznie cały drżałem. Polska Cicha Noc udowadnia, że nasz rodzimy rynek filmowy ma się doskonale, natomiast Logan, ostatni film z udziałem Hugh Jackmana w roli Wolverine’a, jak na ironię był jedynym dobrym solowym filmem o najsłynniejszym z X-Menów. Wszelkie rozczarowania przysłania niestety Ostatni Jedi. Dobra, po Scott’cie można było się spodziewać, że znowu uraczy nas swoim pseudofilozoficznym bełkotem w Obcym, a Liga Sprawiedliwości nie miała prawa się udać. Ale ósmy epizod Gwiezdnych Wojen? No proszę was… Mógłbym napisać osobny artykuł o tym, jak bardzo ten film marnuje potencjał, który wyrósł wraz z Przebudzeniem Mocy. Plus jest taki, że na finał tej trylogii nie czekam praktycznie wcale. W pozytywnych wyróżnieniach, jak widać, przeważają produkcje, które miały okazać się totalnymi crapami, a jednak jakimś niezrozumiałym sposobem trafiły w me gusta. 2017 rok rokiem udanym? Jak najbardziej.